W środę, o godzinie 15:00 prezydent Andrzej Duda dokona zmiany w składzie Rady Ministrów. Z rządu odchodzi wicepremier, szef Komitetu ds. bezpieczeństwa Jarosław Kaczyński. W randze wicepremiera zastąpi go minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak.
– Nie jest już właściwie tajemnicą, że to ma być szef MON Mariusz Błaszczak – powiedział w rozmowie z PAP o swoim następny w rządzie. – To jest całkowicie naturalna decyzja. Mamy wojnę, a on jest ministrem obrony, więc w tej szczególnej sytuacji w jakiej jesteśmy, takie połączenie ma bardzo duże zalety – dodał.
Marcin Kulasek, sekretarz generalny Nowej Lewicy, zastępca przewodniczącego sejmowej Komisji Obrony Narodowej pytany przez polskatimes.pl o to, czy w czasie wojny na Ukrainie powołanie ministra obrony narodowej na wicepremiera, to dobry ruch, przypomniał, że „podczas pierwszej fazy wojny w Ukrainie w 2014 roku Donald Tusk wyniósł do rangi wicepremiera szefa MON Tomasza Siemoniaka”. – Ruch ten miał wskazywać na istotność spraw wojskowych dla rządu. Miał on miejsce w kontekście wojny w Ukrainie. Niezależnie od tego, jak oceniamy misję Tomasza Siemoniaka jako ministra obrony, dzisiaj tylko koneserzy polityki pamiętają, że był on wicepremierem. W przypadku ministra Błaszczaka efekt może być podobny – ocenił.
Zdaniem posła Lewicy „wyniesienie ministra Błaszczaka do rangi wicepremiera należy odczytywać w kontekście wewnętrznej polityki w ramach Zjednoczonej Prawicy”. – Wskazanie Mariusza Błaszczaka na wicepremiera przez Jarosława Kaczyńskiego wzmacnia pozycję szefa MON wobec innych polityków PiS, w tym premiera Morawieckiego. Jarosław Kaczyński podkręca konkurencję między Błaszczakiem a Morawieckim – powiedział.
Pytany zaś o to, czy nominacja szefa MON na wicepremiera może oznaczać, że Polska jeszcze bardziej zaangażuje się w pomoc Ukrainie, Marcin Kulasek ocenił, że „jeśli chodzi o kontekst ukraiński to wsparcie ze strony Polski jest dla walczącej Ukrainy tak duże, że awans jednego z ministrów na wicepremiera stanowi tylko przypis do tej wielkiej historii”.
