Bezpieczeństwo żeglugi i podmorskich kabli. Rosja nadal będzie prowokować. Ale mamy na to sposób

Tomasz Chudzyński
Wizyta Donalda Tuska w Gdyni. Premier spotkał się z dowództwem Marynarki Wojennej ws. zagrożenia infrastruktury krytycznej na Bałtyku
Wizyta Donalda Tuska w Gdyni. Premier spotkał się z dowództwem Marynarki Wojennej ws. zagrożenia infrastruktury krytycznej na Bałtyku Kancelaria Premiera
- Rosyjskie prowokacje na Bałtyku nie ustaną. Rosja chce zbudować poczucie zagrożenia, próbując ataków na naszą infrastrukturę krytyczną. Jest sposób, by na to odpowiedzieć - mówi prof. Piotr Mickiewicz z Uniwersytetu Gdańskiego. Tankowiec, który od niedawna znajduje się na liście statków z tzw. rosyjskiej „floty cieni” wykonywał w zeszłym tygodniu podejrzane manewry nad położonymi na morskim dnie kablami energetycznymi należącymi do Polskich Sieci Energetycznych. Do incydentu doszło poza wodami terytorialnymi RP.

Zareagowała Marynarka Wojenna RP. - Dowódca operacyjny polecił wykonanie określonych procedur: m.in. lot patrolowy. Nastąpiło skuteczne odstraszenie - mówił wicepremier i minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz.

- Po skutecznej interwencji naszego wojska statek odpłynął do jednego z rosyjskich portów. ORP „Heweliusz” płynie na miejsce zdarzenia - zaznaczał premier Donald Tusk. Szef rządu określił też działania rosyjskich statków mianem terroryzmu.

Rosyjska flota cieni na Bałtyku

Przypomnijmy, w ciągu minionych kilkunastu miesięcy głośno było o przypadkach zniszczenia podmorskich kabli telekomunikacyjnych, nadbałtyckich państw NATO, o co oskarżone są statki z rosyjskimi załogami. Flota cieni to z kolei ogólne określenie stosowane na statki używane przez reżim Władimira Putina do omijania sankcji w szczególności związanych z handlem ropą naftową. Jednostki uznawane za część tej floty najczęściej pływają pod banderami państw trzecich, z reguły afrykańskich i znajdują się w nie najlepszym stanie technicznym. Ich działalność stanowi więc nie tylko pogwałcenie międzynarodowych regulacji, ale również zagrożenie ekologiczne. To właśnie w przepisach dotyczących zwalczania zagrożeń środowiskowych eksperci upatrują sposobu na eliminowanie floty cieni.

- To byłby skuteczny sposób, by na to zagrożenie odpowiedzieć. Rosyjskie prowokacje na Bałtyku nie ustaną. Rosja chce zbudować poczucie zagrożenia, próbując ataków na naszą infrastrukturę krytyczną - mówi prof. Piotr Mickiewicz z Uniwersytetu Gdańskiego. 

Konieczne są działania prewencyjne wobec statków mogących zagrażać naszej infrastrukturze krytycznej czy przewożących rosyjską ropę z tzw. floty cieni.

- Takie działania są możliwe, tylko musielibyśmy wdrożyć odpowiednie narzędzia. Inaczej będziemy pływać za tymi statkami po całym morzu - dodaje profesor.

Tomasz Chudzyński: - Czy należy przygotować się na eskalację rosyjskich prowokacji na Bałtyku? Więcej przypadków niszczenia kabli, dziwnych manewrów podejrzanych jednostek na tym szlaku żeglugowym?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Okiem Kielara odc. 15

Dalszy ciąg artykułu pod wideo ↓

Prof. Piotr Mickiewicz: - Moim zdaniem należy się spodziewać, że częstotliwość takich zdarzeń, jakie miało miejsce kilka dni temu, będzie rosła. Zauważmy, prowokacje za pomocą statków handlowych są dla Rosjan i bezpieczne i tanie. Pływanie wokół podmorskich instalacji, kabli, gazociągu, testowanie naszych reakcji, sprawdzanie co zrobimy, czy nie podejmiemy jakiejś gwałtownej reakcji, prowokowanie do bardziej siłowych działań. To jest cel Rosjan, obniżenie poczucia bezpieczeństwa, co ma skutkować zmianami np. społecznych nastrojów, utrzymywanie stałej gotowości bojowej naszych i sojuszniczych jednostek.

Trzeba zwrócić uwagę, że Rosjanie zatrzymali niedawno statek estoński wychodzący z portu.

- W tym konkretnym przypadku wykorzystali akwen, o który z Estonią toczą graniczny spór. Kiedy tylko statek ten wpłynął na obszar sporny, Rosjanie uznali, że wpłynął nielegalnie na ich terytorium i go zatrzymali. To swego rodzaju wyjątek od reguły rosyjskich działań. Natomiast na takie morskie „gry i zabawy” ze strony Rosjan, podobnie jak lotnicze prowokacje, musimy się przygotować. One będą się odbywały chyba, że dojdzie do nadmiernej prezentacji siły, którejś ze stron.

Np. abordażu, staranowania obcej jednostki, zatopienia, aresztowania załogi?

- Chociażby. Z punktu widzenia zarówno Rosjan jak państw Sojuszu, w tym Polski, taka projekcja siły byłaby błędem. Byłaby możliwym początkiem eskalacji działań, których skutki trudno byłoby przewidzieć. Oczywiście oznaczałaby też koniec prowokacyjnej gry, która ma określony cel, czyli wywieranie wpływu na nastroje społeczne w państwach sprzeciwiających się rosyjskiej agresji na Ukrainę. Tu zwróćmy uwagę, załoga naszego samolotu, która monitorowała, nadzorowała rosyjską jednostkę w incydencie kilka dni temu, działała bardzo zmyślnie. Maszyna latała tak, by nie utrudnić statkowi jego rejsu. Załoga fotografowała, nagrywała zachowania tej jednostki, zbierała dokumentację, która służyć mogłaby do postawienia jej przed sądem morskim, pod zarzutem stwarzania zagrożenia dla żeglugi i instalacji morskich.

Trzeba wiedzieć jedno - na wodach międzynarodowych nasze jednostki, lub sojusznicze nie mogą prewencyjnie zatrzymywać „podejrzanych” statków. Zatem taktyka, że pokazujemy Rosjanom, że widzimy co robią i możemy im w związku z tym narobić problemów przed arbitrażem morskim to dobry krok?

- Na dzisiaj tak. Ale my musimy znaleźć rozwiązania w postaci prawnej możliwości prowadzenia działań prewencyjnych wobec statków mogących zagrażać naszej infrastrukturze krytycznej czy przewożących rosyjską ropę z tzw. floty cieni. Na razie możemy stosować środki jedynie reaktywne, reagować na to, co robią Rosjanie. Jest to trudne, ponieważ musimy opierać się na konwencjach morskich chroniących żeglugę handlową.

Wspominał pan, że takie prawne możliwości istnieją.

- Powtarzam to od dłuższego czasu - powinniśmy nasze prewencyjne działania przeciwko rosyjskim prowokacjom oprzeć o przepisy mówiące o potencjalnym zagrożeniu dla środowiska, na skutek wypadku morskiego. To rozwiązanie musiałoby zostać podjęte na poziomie Unii Europejskiej, państw członkowskich, które powinny znaleźć formę interpretacji prawnej mówiącej o niwelowaniu zagrożenia na Bałtyku, środowiska morskiego przez jednostki o słabym stanie technicznym. Taka formuła pozwoliłaby kontrolować takie statki i jednocześnie nie ograniczać całości żeglugi. Jest to zagadnienie prawnie i politycznie bardzo trudne do wdrożenia, wymagałoby sporego wysiłku od naszych polityków. Natomiast my nie mamy wyjścia. To jest jedyna szansa. Bez tego będziemy „latać” za tymi statkami po całym morzu, tak jak w tej chwili. Czasami się uda, czasami nie.

W praktyce wdrożenie tego rozwiązania polegałoby na kontrolach podejrzanych statków przez jednostki straży granicznych i marynarek wojennych państw NATO?

- W momencie pojawienia się na Bałtyku taka jednostka mogłaby zostać poddana kontroli.  W przypadku niespełnienia wymogów technicznych mogłaby być uznana za potencjalnie groźną dla środowiska i niezdolną do dalszej żeglugi, skierowana do portu i zaaresztowana. To już jest możliwe wobec statków zawijających do portów państw UE. Ale nie w pełni zgodne z prawem morza w stosunku do jednostek płynących poza wodami terytorialnymi tych państw. W dodatku takie zatrzymanie kreuje problemy dla funkcjonalności portów. Areszt statku blokuje miejsce w porcie a to są istotne koszty. Mieliśmy przykład rosyjskiej jednostki, która w porcie w Gdyni stała kilkanaście lat. Jest też inny problem, o którym już mówiłem. Takie wykorzystanie przepisów konwencji morskich byłoby pewną nadinterpretacją obowiązującego prawa. Ale Rosjanie też je nadinterpretują.

Wskazywał pan, że Rosjanie mogą szczególnie brać pod uwagę dwa cele - infrastrukturę energetyczną -  kable podmorskie dostarczające energię ze Szwecji do Polski oraz gazociąg Baltic Pipe.

- Krytyczne dla nas są Baltic Pipe, kable energetyczne i kable światłowodowe prowadzące do morskich elektrowni wiatrowych. Połączenia światłowodowe między byłymi Republikami Bałtyckimi ZSRR a Skandynawią nie są dla naszego kraju krytyczne. W porównaniu  do Bałtów czy Skandynawów jesteśmy bardziej bezpieczni, bo nasza infrastruktura światłowodowa na morskim dnie nie jest aż tak bardzo rozbudowana.

Czy rosyjskie prowokacje na morzu przekładają się bezpośrednio na wybory prezydenckie w Polsce?

- Na pewno Rosjanie usiłują na nasze wybory wpływać. Oni mają pełną świadomość, że jeden z kandydatów, który stara się urząd prezydenta, jest praktycznie nieznany jako ktoś, kto realnie prowadził politykę. Karol Nawrocki, bo o nim mowa, jest tu kompletnie bez doświadczenia. Owszem, on głośno wyraża swoje poglądy na temat polityki historycznej i roli Rosji czy Związku Radzieckiego w II wojnie światowej oraz zniewolenia Polski. Problem w tym, że on jednak wiąże się z ugrupowaniami prorosyjskimi. Z kolei drugi z kandydatów, myślę o Rafale Trzaskowskim, jest dosyć jasno zorientowany na politykę europejską i sprawę poparcia Ukrainy. Zatem dla Rosjan, w kontekście rozpętanej przez nich wojny i celów, jakie chcieliby osiągnąć na Ukrainie, Nawrocki jest lepszym kandydatem. I wydaje się, że bardzo miękko, poprzez różne formy działania, będą kreować zwiększanie poparcia dla kandydata, który jest dla nich lepszy. Proszę zwrócić uwagę, że już kilka takich działań zostało wykrytych. Musimy sobie uświadomić, zwłaszcza po doświadczeniach rumuńskich, że przestrzeń cyfrowa, media społecznościowe to jest obszar, który jest stosunkowo liberalnie traktowany z punktu widzenia ograniczeń prawnych. W związku z tym środki oddziaływania państwa, które mają służyć temu, żeby niwelować negatywny wpływ na jego obywateli, są w tym przypadku wyjątkowo ograniczone. Wydaje się, że trzeba zająć się bardziej edukacją społeczeństwa, żeby rozumiało to, co słyszy i czyta, a nie przyjmowało bezwiednie. To byłoby na dłuższą metę skuteczniejsze od zamykania kont, które albo zostały kupione do wykonania zadania przez Rosjan, albo funkcjonujących na zasadzie tzw. pożytecznego idioty.

Komentarze 1

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze!
Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Ta strona jest chroniona przez reCAPTCHA i obowiązują na niej polityka prywatności oraz warunki korzystania z usługi firmy Google. Dodając komentarz, akceptujesz regulamin oraz Politykę Prywatności.

Podaj powód zgłoszenia

R
R
Tusk próbuje zbudować poczucie rufosoba 😂😂😂
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera

Wybrane dla Ciebie

Nawrocki w Końskich: Trzaskowski chce Polski, która jest tylko dla jego wyznawców

Nawrocki w Końskich: Trzaskowski chce Polski, która jest tylko dla jego wyznawców

Zieliński odpadł w deblu, ale ma jeszcze miksta

Zieliński odpadł w deblu, ale ma jeszcze miksta

Wróć na i.pl Portal i.pl