Media do znudzenia szpikują swoich odbiorców materiałami na temat Mariusza Trynkiewicza. Człowiek, który dzięki amnestii uniknął kary śmierci, jest już na wolności. Policja niemal nie udziela wiadomości na jego temat, a brukowce prześcigają się w domysłach. I śmiało można powiedzieć, że pedofil oraz zabójca czterech chłopców, który po 25 latach odsiadki wyszedł na wolność, jest obecnie najbardziej znanym skazańcem w kraju. Tyle że morderców takich jak on jest więcej, a jakoś nikt się nimi nie interesuje.
Spośród 85 tys. osadzonych w polskich więzieniach, karę w systemie terapeutycznym odbywa ok. 3 tys. skazanych, m.in. osoby cierpiące na zaburzenia preferencji seksualnych oraz niepsychotyczne zaburzenia psychiczne i upośledzone umysłowo
Pierwsze oznaki miłosierdzia wobec więźniów skazanych na najwyższy wymiar kary ogłosił rząd Mieczysława Rakowskiego. Kilka miesięcy po ostatniej egzekucji, 21 kwietnia 1988 r., w życie weszło moratorium na wykonywanie straceń. Ale żeby naprawdę zrozumieć, dlaczego "szatan z Piotrkowa" wyszedł na wolność, trzeba się cofnąć do roku 1989. W grudniu sejm kontraktowy przyjął ustawę odnoszącą się do kary śmierci w Polsce. Na mocy tamtego dokumentu skazańcy, którzy nie zostali straceni, dostali drugą szansę. Ich wyroki zamieniono na 25 lat pozbawienia wolności. Kar tych nie można było zamienić na dożywocie, bo do polskiego kodeksu karnego kara dożywotniego pozbawienia wolności powróciła dopiero sześć lat później.
Wbrew pozorom sprawa Mariusza Trynkiewicza nie jest żadnym wyjątkiem. Już w zeszłym roku na wolność zaczęli wychodzić mordercy objęci ustrojową amnestią. - W tamtym czasie górę wzięło naiwne przekonanie, że zmiana ustroju spowoduje, że przestępcy będą lepsi - powiedział Zbigniew Ćwiąkalski, były minister sprawiedliwości. Jeśli weźmie się pod uwagę tych, którzy skorzystają z możliwości ubiegania się o warunkowe przedterminowe zwolnienie po odbyciu 15 lat kary, ta liczba może być większa. Trudno powiedzieć, czy resocjalizacja zabójców odniosła skutek. Jedno jest pewne: ci ludzie odsiedzieli swoją karę, zyskali prawo cieszyć się wolnością. I nikt nie może tego zmienić. Chyba że złamią prawo.
- Ci ludzie wymagają specjalnego monitorowania, powinni być pod obserwacją policji. A zakłady karne powinny zgłaszać policji o ich wyjściu i miejscu zamieszkania. Nie można pozwolić, aby byli oni anonimowi i grali role tzw. porządnych obywateli w swoich miejscowościach - mówi prof. Brunon Hołyst.
Na liście najbardziej niebezpiecznych zabójców w Polsce znajduje się chociażby Wampir z Bytowa. Od siedmiu lat morderca bezskutecznie stara się o zwolnienie warunkowe. Jednak jego próby regularnie spalają na panewce. Ale wyrok Leszka Pękalskiego dobiegnie końca w grudniu 2017 r. To wtedy 51-letni morderca wyjdzie na wolność.
Pękalski zabijał już w wieku 26 lat. Jedną z jego ofiar padła 17-letnia dziewczyna, którą poznał w sklepie. Spotkał ją na ścieżce w lesie, nieopodal Osiek, koło Bytowa. Najpierw chciał trochę jedzenia, później poprosił o jej rękę. Sylwia nawet nie zdążyła odmówić, kiedy zrobiło się za późno. Mężczyzna rzucił ją na ziemię i zaczął dusić. Do tego bił po głowie, aż przestała się ruszać. Po wszystkim zbezcześcił jej ciało, które zrozpaczeni rodzice odnaleźli później w rowie. Zboczeniec wpadł w ręce policji w 1992 r. Został złapany, bo tydzień później zgwałcił 40-latkę. Niemniej, w toku śledztwa okazało się, że Pękalski zabijał już wcześniej. On sam przyznał się do 90 zabójstw, ale w sądzie zarzucono mu 17 morderstw, dwa gwałty i uprowadzenie dziecka. Biegli psychiatrzy stwierdzili u oskarżonego upośledzenie umysłowe i zaburzenia seksualne. Nie zmienia to faktu, że doskonale rozumiał, jakie czyny popełniał.
Tak czy owak histeria medialna towarzysząca zwolnieniu Mariusza Trynkiewicza wywołała publiczną dyskusję odnośnie wszystkich morderców, którzy skorzystali z amnestii roku 1989. W całej sprawie ważna jest ustawa, która weszła w życie 22 stycznia bieżącego roku. Dotyczy m.in. postępowania wobec sprawców zabójstw i gwałtów, skazanych w czasach PRL na karę śmierci. Dokument umożliwia złożenie wniosku o uznanie więźnia za osobę z zaburzeniami psychicznymi stwarzającą zagrożenie życia, zdrowia lub wolności seksualnej innych. Co to oznacza w praktyce? Że mordercy mogą, nawet po odbyciu kary, wylądować w ośrodkach zamkniętych, odizolowani od społeczeństwa.
Dyrektorzy zakładów karnych w Polsce skorzystali z nowej ustawy błyskawicznie. Tylko do zeszłego czwartku skierowano trzynaście wniosków dotyczących niebezpiecznych skazanych, którym kończą się wyroki. - Są to skazani, którzy popełnili przestępstwa przeciwko życiu i zdrowiu lub przeciwko wolności i nieobyczajności. Nasilenie zaburzeń psychicznych u tych skazanych w trakcie odbywania kary było tak wysokie, że może zagrażać popełnieniem przestępstwa po odbyciu kary - tłumaczył ppłk Jarosław Góra, rzecznik dyrektora generalnego Służby Więziennej.
Pierwszy z wniosków dotyczył "osławionego" Mariusza Trynkiewicza, drugi Krzysztofa W. Mężczyzny, który w trakcie przerwy odbywania kary za współudział w pobiciu ze skutkiem śmiertelnym, usiłował zgwałcić sześciolatkę. Za to pierwsze przewinienie sąd skazał go na cztery lata pozbawienia wolności.
Na liście najbardziej niebezpiecznych zabójców jest "wampir z Bytowa". Od siedmiu lat bezskutecznie stara się o zwolnienie
W. odbywał karę w tym samym zakładzie, co Mariusz Trynkiewicz Morderca siedział na oddziale dla skazanych z niepsychotycznymi zaburzeniami psychicznymi, w tym m.in. z zaburzeniami preferencji seksualnych. Odsiadkę zakończył 31 stycznia. Kilka dni wcześniej dyrektor zakładu karnego w Rzeszowie złożył wniosek o nadzór prewencyjny nad W. Efekt? W połowie lutego skazany trafił na obserwację do Regionalnego Ośrodka Psychiatrii Sądowej w Gostyninie. Tak czy owak wniosek o nadzór prewencyjny zostanie rozpatrzony dopiero po zakończeniu pracy psychiatrów. W sprawie W. sąd miał wyrokować w piątek. Posiedzenie nie odbyło się, bo mężczyzna trafił do Gostynina.
Spośród 85 tys. osadzonych w polskich więzieniach, karę w systemie terapeutycznym odbywa ok. 3 tys. skazanych, m.in. osoby cierpiące na zaburzenia preferencji seksualnych oraz niepsychotyczne zaburzenia psychiczne i upośledzone umysłowo. W systemie terapeutycznym kary odbywają także osoby uzależnione od narkotyków, alkoholu bądź środków psychotropowych. O odsiadce w tym systemie decyduje sąd, przy orzekaniu kary więzienia, bądź działająca w zakładzie karnym komisja penitencjarna. W polskich zakładach karnych funkcjonuje ponad 20 oddziałów terapeutycznych. Ponad 90 proc. osadzonych w ramach tego systemu to mężczyźni.
Współpraca: Anita Czupryn
Mordercy skazani na karę śmierci, którzy zostali objęci moratorium
Mariusz Trynkiewicz | 29 września 1989 | skazany za morderstwo czterech chłopców |
Henryk Więckowski | 1991 | skazany za morderstwo |
Eugeniusz Mazur | 4 marca 1992 | skazany za morderstwo czterech osób |
Henryk Moruś | 1993 (zmarł w 2013 r.) | skazany za morderstwo siedmiu osób |
Jan Franke | 1994 | skazany za zamordowanie dwóch osób – w grudniu 1993 kobiety (zabójstwo na tle seksualnym) oraz w marcu 1994 mężczyzny (zabójstwo na tle rabunkowym) |
Janusz Kulmatycki | 9 czerwca 1994 | skazany za morderstwo policjanta |
Grzegorz Płociniak | 18 listopada 1994 | skazany za morderstwo dwóch osób |
Tomasz Ciepielewski | 30 marca 1995 | skazany za morderstwo dziewczynki |
Zenon Gliwa | 28 września 1995 | skazany za morderstwo dwóch dziewczynek na tle seksualnym |
Zbigniew Brzozowski | 7 lutego 1996 | skazany za morderstwo dwóch kobiet – matki i córki |