- O godzinie 9 w Klinicznym Szpitalu Wojewódzkim nr 2 w Rzeszowie spotykamy się ze związkami zawodowymi i ich pełnomocnikiem. Zarząd Województwa Podkarpackego ma nadzieję, że mediacje zakończą się pozytywnie - poinformował we wtorek Władysław Ortyl, marszałek województwa podkarpackiego.
Ostatnie rozmowy, które głównie dotyczyły podwyżek wynagrodzenia personelu, zostały przerwane po tym, jak pracownicy placówki weszli do sali, w której toczyły się mediacje.
Przypomnijmy, że pracownicy szpitala (z wyjątkiem lekarzy) chcą zarabiać o 500 złotych brutto więcej. Nie przystali na propozycję dyrekcji, czyli 400 złotych brutto rozłożone w trzech ratach.
- Jesteśmy gotowi na zwiększenie kwoty, która nas rozdzieliła - powiedział marszałek i dodał, że zarząd województwa jest przygotowany do wdrożenie porozumienia, które minister zdrowia początkiem miesiąca zawarł z Ogólnopolskim Związkiem Zawodowym Pielęgniarek i Położnych. Mowa o zwiększeniu wynagrodzenia zasadniczego o 1200 złotych brutto wypłacone w dwóch ratach - 1100 złotych od września i kolejne 100 złotych od lipca przyszłego roku.
- Chcemy także powołać specjalny zespół, który będzie zajmował się monitorowaniem sytuacji w szpitalu - poinformował Stanisław Kruczek, członek Zarządu Województwa Podkarpackiego.
Czytaj także: "Rozmowy o pieniądzach są najtrudniejsze". Kryzys w rzeszowskim szpitalu i kolejna tura mediacji z pielęgniarkami [WIDEO]
Zadaniem zespołu będzie śledzenie sytuacji finansowej oraz kadrowej szpitala. Spotkania będą odbywały się co najmniej raz na kwartał.
Kto wejdzie w skład zespołu? - Trzech przedstawicieli województwa podkarpackiego, dyrektor szpitala, przedstawiciele lekarzy, strony związkowe i przedstawiciele Banku Gospodarstwa Krajowego. Przewodniczącym zespołu będzie członek zarządu województwa - wyjaśnia Stanisław Kruczek.
Oddziały wracają do pracy, ale nie wszędzie
We wtorek największą liczbę druków L4 przedstawił personel ze szpitala przy ul. Lwowskiej w Rzeszowie. Na 1021 zatrudnionych tam pielęgniarek i położnych do pracy nie przyszło 114 osób.
Szpital nadal pracuje w trybie ostrym, co oznacza, że pacjenci przyjmowani są w stanie pilnym, czyli zagrożenia życia lub zdrowia.
- W szpitalu obecnie przebywa około 500 pacjentów - mówił we wtorek Krzysztof Bałata, dyrektor KSW nr 2 w Rzeszowie. To o ponad 300 pacjentów mniej niż dwa tygodnie temu.
Ograniczono także prace na bloku operacyjnym. - Mamy zabezpieczoną jedną salę operacyjna na bloku dziecięcym, jedną na kardiochirurgii, dwie na bloku głównym i salę cięć - wymienia szef rzeszowskiej placówki.
Sytuacja nie najlepiej wygląda w Szpitalu Miejskim w Rzeszowie. Tutaj do pracy nie przyszło wczoraj 29 pracowników. - W dalszym ciągu pracujemy w systemie ostrodyżurowym - poinformował Grzegorz Materna, dyrektor SP ZOZ nr 1 w Rzeszowie.
Pielęgniarki i położne „chorują“ także w szpitalu w Stalowej Woli (88) i w Mielcu (54). W tym ostatnim na nowo zaczął pracować Szpitalny Oddział Ratunkowy.
Lepiej sytuacja wygląda w Tarnobrzegu. - Do pracy, poza ortopedią, wróciły wszystkie oddziały - poinformował Stanisław Kruczek. We wtorek w tej placówce nieobecnych było 61 pielęgniarek i położnych.
