Męski punkt widzenia

Piotr Maślak, szef "Męskiej Rzeczy"
Piotr Maślak
Piotr Maślak
Są takie wydarzenia, które zapamiętujemy jak klatki z filmu. To sytuacje ważne, które normalnie by nam nie umknęły. Gdzieś pędzimy albo jesteśmy czymś bardzo zajęci.

Zapamiętujemy je więc, ale nie mamy czasu się nad nimi pochylić. Odkładamy je na półkę ze zdjęciami. Zdjęcie pierwsze. Sąd rodzinny na warszawskiej Pradze.

Biegnę do redakcji po wywiadzie w sprawie kolejnej rodzinnej tragedii, gdy na korytarzu podchodzi do mnie mężczyzna około pięćdziesiątki. - Pan jest dziennikarzem? Przytakuję z grzeczności. W głowie słyszę tykanie odliczanych sekund. - To moja córka. Pokazuje mi zdjęcie. - Ładna dziewczynka. Ile ma? Rok? Dwa? - pytam, nie zwalniając kroku. - Na zdjęciu ma rok. Teraz ma osiem. Przez ostatnie siedem lat matka nie pokazała mi jej ani razu. Nie wiem nawet, jak teraz wygląda - mówi i płacze. Nie zatrzymuję się. Wybiegam... Zdjęcie drugie. Gdzieś w redakcji grupka kolegów patrzy w telewizor. - Chodź, zobacz prawdziwego Supermana!

Podchodzę i widzę, jak facet w błazeńskim stroju superbohatera razem z kolegą Spidermanem w pobliżu londyńskiego Big Bena wiesza transparent "Zmieńcie prawo rodzinne!". Wierzę, że mężczyzna może płakać z tęsknoty za dzieckiem. Wiem też, że jeśli płacze po siedmiu latach rozłąki, to musi bardzo kochać. Po jakimś czasie odnalazłem więc ojca z sądu. Matka, Ukrainka, trzy dni po porodzie wniosła pozew o alimenty. Na wszelki wypadek skłamała, że mąż ją pobił. Sąd go uniewinnił.

Ale dziewczynka była już na Ukrainie. Matka pojawiła się jeszcze raz z córką w sądzie. To wtedy ojciec zrobił zdjęcie. To trzecie dziecko tej kobiety. Wszystkie urodziła za granicą i na każde dostaje wysokie, jak na ukraińskie standardy, alimenty. Organizacja Ojcowie dla Sprawiedliwości (Fathers 4Justice) ma jeszcze na koncie przerwaną telewizyjną transmisję z wielkiej loterii pieniężnej i kilka innych równie spektakularnych akcji w obronie praw ojca (zawsze w strojach superbohaterów).

Tomasz Bielawski, bohater reportażu Agnieszki Sikory, nie widział córek 16 miesięcy, mimo że ma do tego pełne prawo. To nienormalne, że tylko 5 proc. mężczyzn po rozwodzie ma prawo do opieki nad dzieckiem. Nienormalne jest też to, że prawie wszyscy sędziowie sądów rodzinnych to kobiety. Tej klatki z filmu nie odkładamy na potem. "Męska Rzecz" będzie walczyć o prawa ojca.

Wróć na i.pl Portal i.pl