11-latek z Litchfield w USA zastrzelił swoją babcię, bo kazała mu posprzątać pokój. Chwilę później chłopiec popełnił samobójstwo.
Jak ustaliła policja, 11-latek wszedł do pokoju, gdzie jego dziadkowie oglądali telewizję. W ręku miał broń. Stanął za kanapą i postrzelił swoją babcię w tył głowy. Zaczął uciekać. W pogoń za wnukiem ruszył jego dziadek i właściciel broni, lecz po chwili wrócił do pokoju, by udzielić pomocy postrzelonej 65-latce. Kobieta zmarła na miejscu. Mężczyzna nagle usłyszał strzał z tej samej broni. Kilka metrów dalej na podłodze leżał martwy chłopiec.
- To niewiarygodne. Nie mogę w to uwierzyć. To bardzo miła rodzina. Znałem tego chłopca - mówił jeden z sąsiadów.
Jak poinformowali policjanci, chłopiec nigdy wcześniej nie wykazywał agresywnych zachowań. 11-latek był wychowywany przez swoich dziadków.