Po piątkowym ostrzale Krzywego Rogu liczba ofiar wzrosła do 20. Wśród nich jest dziewięcioro dzieci

Kazimierz Sikorski
Miejsce tragedii w Krzywym Rogu
Miejsce tragedii w Krzywym Rogu PAP/Vladyslav Musiienko
Miejsce tragedii w kwiatach i dziecięcych zabawkach. Po piątkowym ostrzale Krzywego Rógu liczba ofiar wzrosła do 20, w tym dziewięcioro dzieci. Wiele osób jest rannych, a 15 z nich jest w szpitalach - podał Ołeksandr Wilkuł, szef miejscowej administracji wojskowej.

Spis treści

Najtragiczniejszy pojedynczy atak na dzieci

Atka na Krzywy Róg był najtragiczniejszym w skutkach pojedynczym atakiem na dzieci. Do tej pory Stany Zjednoczone nie skomentowały rosyjskiej zbrodni.

Władze Krzywego Rogu podają, że dwoje dzieci w wieku 5 i 8 lat jest w stanie krytycznym, podobnie jak 15 innych hospitalizowanych ofiar.

od 12 lat

Podczas ataku uszkodzono 34 budynki mieszkalne i sześć placówek edukacyjnych. Uszkodzone są także sklepy i samochody.

Rosja nie myśli o zawarciu pokoju

„Każdego dnia giną ludzie. Jest tylko jeden powód, dla którego to trwa: Rosja nie chce zawieszenia broni i my to widzimy. Widzi to cały świat” - powiedział ukraiński prezydent Wołodymyr Zełenski.

Kilku europejskich przywódców potępiło atak. „Kolejny lekkomyślny atak Rosji uderzył w zatłoczony obszar mieszkalny. Rosja nadal niszczy Ukrainę, nie jest zainteresowana pokojem” — napisała wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej Kaja Kallas na X, nazywając atak „tragicznym i nieludzkim”.

Resort obrony Rosji twierdzi, że atak na Krzywy Róg był wymierzony w zgromadzenie wojskowe, co ukraińskie wojsko odrzuciło jako „fałszywe informacje”.

Krzywy Róg, rodzinne miasto Zełenskiego, jest częstym celem ataków Rosji. Miasto, w którym mieszka 660 000 osób, jest drugą co do wielkości aglomeracją w obwodzie dniepropietrowskim i leży 70 kilometrów od linii frontu.

Na miejscu tragedii setki zabawek

Wojna na placu zabaw to ludobójstwo, to zagłada. Te dzieci zginęły tylko dlatego, że urodziły się w tym miejscu – powiedzieli PAP mieszkańcy Krzywego Rogu, w środkowej Ukrainie, którzy przychodzą na skwer, gdzie w piątek rosyjska rakieta zabiła dziewięcioro dzieci. Są tu setki zabawek i kwiatów.

„Ten chłopiec, który miał tylko trzy latka, to syn moich znajomych. To jest zagłada, to ludobójstwo. Wojna powinna toczyć się na linii frontu, a nie tutaj, na placu zabaw” – powiedział mężczyzna, stojący obok huśtawki, na której ktoś położył kwiaty i pluszowego misia.

Piątek w Krzywym Rogu był jednym z pierwszych ciepłych dni wiosny. Ludzie wylegli na ulice. Rodzice z czteropiętrowych bloków przy ulicy Spiwdrużnosti zabrali swoje maluchy na plac zabaw.

Rakieta Iskander nadleciała, gdy dzieci popychały karuzelę, bawiły się w piaskownicy i na zjeżdżalni. Kasetowy pocisk balistyczny uszkodził odłamkami okoliczne domy, ściął latarniany słup, powybijał okna, zrył trawniki i asfalt. W piątek doszło też do uderzenia drona, który Rosjanie wysłali na Krzywy Róg tuż po ataku rakietowym na plac zabaw; śmierć od drona poniosła jedna osoba.

„Mieszkamy obok. To był bardzo ładny, ciepły wieczór. Zastanawialiśmy się, czy nie przyjść tutaj, ale szczęśliwie zostaliśmy w domu. Gdybyśmy przyszli, mogłoby nas spotkać to samo” – powiedziała pani Tetiana, która przyszła w miejsce tragedii z sześcioletnim wnuczkiem.

Ludzie niosą tu kwiaty, zabawki, cukierki, ciasteczka i pączki. Przychodzą całymi rodzinami. Dorośli płaczą, dzieci pytają, czy jeszcze kiedyś będą mogły się tu bawić. „Przychodziłam tutaj każdego dnia po przedszkolu” – wyznaje Alinka w różowej czapce, trzymając za rękę swoją mamę.

Wysoki żołnierz w mundurze polowym przyniósł dziewięć białych goździków. Starannie rozkłada je na karuzeli. „Dziewięć kwiatków dla każdego dziecka, które zabili w tym miejscu Rosjanie. Ja nie mam słów, żeby jakoś to skomentować. To dzikość, barbarzyństwo. Winę za to ponosi każdy mieszkaniec Rosji. Jak ja ich wszystkich nienawidzę” – rzuca.

Po twarzy 15-letniej Saszy, która stoi trzymając na smyczy buldożka, spływają ogromne łzy. „Zginął tutaj mój kolega, Danił. Miał 15 lat, jak ja” – mówi. Danił to chłopiec z pierwszych filmików po ataku, nad którego ciałem, trzymając jego rękę, rozpaczali rodzice i siostra. Gdy nadleciała rosyjska rakieta, byli na rodzinnym, wieczornym spacerze.

„Rosjanie mówią, że zaatakowali restaurację, w której byli żołnierze. Nie, nie było tu żadnych żołnierzy. Były dzieci z matkami. Niech będą przeklęci ci, którzy to zrobili” – szepce 30-latka, która przyszła tu z dwiema córeczkami.

Rosyjska propaganda tłumaczyła, że celem ataku była restauracja, gdzie miała odbywać się jakaś wojskowa narada. Parterowy budynek, w którym się znajduje, położony jest tuż obok placu zabaw. Bomba nawet go poważnie nie uszkodziła. Jedyne straty to powybijane szyby.

Wsp. PAP

Wideo
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl