W sobotę przeciwko przeniesieniu ośrodka z ul. Reymonta na Różankę protestowali mieszkańcy osiedla. Najbardziej bulwersuje ich, że nie zostali poinformowali przez władze miasta o planach przeniesienia ośrodka.
– Władze miasta miały świadomość całkowitego braku akceptacji tego przedsięwzięcia, więc pewnie dlatego o niczym nas nie poinformowały – mówi Tomasz Turzański, mieszkaniec Różanki, jeden z organizatorów sobotniego protestu. – Nie poinformował nas też nikt z biura ds. partycypacji społecznej, które przecież jest do tego zobowiązane. Wysłaliśmy pismo do dyrektora Bartłomieja Świerczewskiego. Wciąż czekamy na odpowiedź – dodaje Henryk Kozłowski, radny osiedla Karłowice-Różanka.
Mieszkańcy osiedla boją się, że przez lokatorów ośrodka ze spokojnej okolicy zamieni się w niebezpieczne miejsce.
– Mieszkam tu 35 lat i zawsze to było spokojne osiedle. Ciężko było złapać guza, bo wszyscy się znali. O siebie się nie martwię, ale o żonę, która często wraca z pracy wieczorem i córkę, która także po zmroku często wraca z zajęć w szkole – martwi się Tomasz Turzański.
– W ośrodku będzie nieustanna rotacja tych mężczyzn i prędzej czy później jakiś wybryk się trafi. Nie chcemy, aby przydarzyło się to samo co w Marzęcinie, gdzie był podobny ośrodek – dodaje i wskazuje na raport stowarzyszenia "Ludzie Ludziom", przez które w ostatnich 20 latach przewinęło się 1500 mężczyzn. Wśród nich najwięcej było mężczyzn po wyrokach za kradzieże (56 proc.) i przestępstwa przeciwko zdrowiu i życiu (27 proc.). Znaleźli się wśród nich także skazani za przestępstwa przeciwko wolności seksualnej i obyczajności (3-4 proc.). Aż 68 proc. z nich odbywało karę więzienia.
Jak czytamy na stronie internetowej stowarzyszenia i jak tłumaczy sam Erazm Humienny w ośrodku maksymalnie znajdzie miejsce 20 mężczyzn po przejściach pozbawionych chwilowo dachu nad głową. Każda osoba, która ta zamieszka, będzie musiała w ciągu 5 dni podjąć legalną pracę.
Warto jednak dodać, że podopieczni stowarzyszenia "Ludzie Ludziom" w przeszłości pracowali społecznie - m.in. malowali klasy w szkole podstawowej i sale w przedszkolu na Różance.
– Te obawy wynikają z niewiedzy. Przykro słuchało się osób sugerujących, że będą mieli za sąsiadów byłych morderców i pedofilów. Takie osoby tu nie trafią. Przekazujemy żywność dla mieszkańców domu od 15 lat i wiemy, że to osoby, które czasem jedną złą decyzją zepsuły swoje życie i chcą je naprawić – zauważa Błażej Krasoń, prezes wrocławskiego Banku Żywności, którego spotkaliśmy w nowym domu stowarzyszenia "Ludzie Ludziom".
To jednak nie przekonuje mieszkańców Różanki. Podczas dzisiejszego protestu zaczęli zbierać podpisy pod petycją ws. likwidacji ośrodka stowarzyszenia "Ludzie Ludziom" na ich osiedlu.
– Nie jesteśmy przeciwko tym ludziom, ale dlaczego mają mieszkać pod naszymi oknami? – pyta retorycznie Tomasz Turzański i dodaje: Zamierzamy wybrać się do prezydenta osobiście i zaapelować o przeniesienie tego ośrodka. Musimy sami o to walczyć, bo jak widać, władza nie jest naszym reprezentantem. Liczymy, że uda nam się zmienić tę błędną decyzję podobnie jak to było w przypadku niedoszłej spalarni śmieci na naszym osiedlu.