Pani Wiesława, rocznik 1940, do Słupska przyjechała jako pięcioletnia dziewczynka. Był maj 1945 roku. Jej rodzina przybyła na Ziemie Odzyskane z Kielc.
- W kamienicy, w której zamieszkaliśmy, przez pewien czas żyły jeszcze rodziny niemieckie. Dla dzieci narodowość nie miała znaczenia, dlatego wspólnie bawiłam się z dziećmi niemieckimi - wspomina pani Wiesława.
Kilkadziesiąt kilometrów dalej, pod Lęborkiem, dorastał Hans Papke, rocznik 1931. Jego rodzina od pokoleń miała tam majątek.
- Na początku 1945 roku dziadkowie uciekli do Niemiec, bojąc się wkroczenia Armii Radzieckiej. Rodzice i ja zostaliśmy na tych ziemiach - opowiada pan Hans. - Do Niemiec wyjechałem już jako dorosły człowiek, dopiero w 1959 roku.
Wcześniej pracował, również na dyrektorskich stanowiskach, w Lęborku, Słupsku i Ustce. I właśnie w Ustce latem 1957 roku po raz pierwszy zobaczył swoją obecną żonę.
- Pracowałam jako fryzjerka damska w Słupsku, ale na sezon zostałam przeniesiona do Ustki. Mimo że zajmowałam się fryzurami pań, Jan chodził się strzyc właśnie do mnie - mówi pani Wiesława.
- Spodobała mi się - przyznaje pan Hans. - Kierownik zakładu fryzjerskiego chciał nas nawet zeswatać, ale nic z tego nie wyszło, bo wtedy byłem już żonaty.
Pierwsza żona pana Hansa była Polką, działała na rzecz niemieckiej Polonii. Oboje mieli więc stały kontakt zarówno z Polską, jak i z dyplomatami. Pan Hans regularnie przyjeżdżał do Polski na polowania, również po śmierci żony. Za pracę na rzecz Polski został nawet odznaczony w 1995 roku przez ówczesnego prezydenta RP Lecha Wałęsę.
- W 2005 roku, już jako wdowiec, na spotkaniu towarzyskim zobaczyłem Wiesławę. Od razu stwierdziłem, że kiedyś ją znałem, ale wtedy jeszcze nie zorientowałem się skąd - opowiada mężczyzna. - Nasze kontakty stały się intensywne nieco później. Podczas jednej z kolejnych wizyt w Polsce zobaczyłem ją ponownie. Wtedy była już wdową.
- Jan przysłał mi z Monachium kwiaty na urodziny. Potem zaczęliśmy do siebie pisać, dzwonić i się spotykać - mówi pani Wiesława. - Od 2010 roku jesteśmy parą.
Niestety, problemy rodzinne i zdrowotne kilkakrotnie pokrzyżowały małżeńskie plany pary. Tym razem się udało.
- Jako małżeństwo jesteśmy spokojniejsi niż jako wolny związek - mówi kobieta. - Zamierzamy żyć w Monachium i w Słupsku. Nasze miasto jest piękne i oboje je uwielbiamy. Ale ze względów zdrowotnych musimy żyć również w Niemczech. Gdyby tylko służba zdrowia w naszym kraju była na trochę wyższym poziomie, już byśmy stąd nie wyjechali. Najważniejsze jednak, że wreszcie udało nam się wziąć ślub. Wierzę, że przed nami jeszcze wiele wspólnych i szczęśliwych lat życia.
Ślub Patrycji Okuniewskiej i Marcela Wiercichowskiego
Zbiorowy ślub w Słupsku. Robert Biedroń udzielił ślubu 10 pa...
Zobacz także: Zbiorowy ślub w Słupsku. Robert Biedroń udzielił ślubu 10 parom
