- Autorem tego zniszczenia - z tego co widzimy w pierwszych relacjach - są najprawdopodobniej siły zbrojne Ukrainy. Pytanie tylko, jakiej metody użyto. Spekulacyjnie rzecz ujmując, być może był to samobójczy atak, czyli ciężarówka wypełniona materiałem wybuchowym, który został zdetonowany w czasie, kiedy przejeżdżał obok skład kolejowy z cysternami. Taki pożar dużej ilości substancji palnych może trwale zniszczyć nawet konstrukcję żelbetową, zatem miejsce i cel nie były przypadkowe. Na odnodze drogowej jedna nitka została zerwana, druga się utrzymała, ale nie wiadomo w jakim stanie technicznym. Nie wiadomo, czy Rosjanom uda się tam wznowić ruch drogowy. Wszystko okaże się w ciągu najbliższych godzin i dni - wskazuje w rozmowie z portalem i.pl dr Łukasz Przybyło z Instytutu Strategii Wojskowej Akademii Sztuki Wojennej.
Jednocześnie dodaje, że "jeśli Rosjanom uda się wznowić transport przez miejsca tych zniszczeń - wówczas cała akcja zakończy się tylko połowicznym sukcesem, tzn. mamy skuteczne porażenie przęseł, ale bez trwałego unieruchomienia tej drogi transportu".
Rosjanom pozostały już tylko dwie drogi zaopatrzenia Krymu?
W ocenie eksperta, znaczenie tego uderzenia jest bardzo duże.
- Jeśli Ukraińcom udało się tym atakiem skutecznie odciąć drogę zaopatrzenia sił rosyjskich przez most Krymski, wówczas Rosjanom pozostały już tylko dwie drogi zaopatrzenia Krymu - podkreśla dr Przybyło.
- Jedną z nich jest droga lądowa, która prowadzi przez niedawno zdobyte i okupowane tereny stanowiące wschodnie rubieże Ukrainy położone nad Morzem Azowskim. Droga ta wiedzie m.in. przez Mariupol oraz Melitopol. Nie jest to droga łatwa, ale można ją wykorzystać do celów logistycznych. Armia rosyjska uzależniona jest od transportu kolejowego (kierowanego głównie przez most Kerczeński) – trudno będzie go zastąpić ciężarówkami (których nie ma zbyt dużo) poprzez niezbyt dobre drogi okupowanej południowo-wschodniej Ukrainy - mówi wykładowca z Akademii Sztuki Wojennej.
- Druga droga z Rosji na Krym to droga morska. Przed wybudowaniem porażonego dziś mostu komunikacja Rosji z Krymem odbywała się głównie poprzez system regularnie kursujących promów. Zaniechano tego po wybudowaniu mostu, promy sprzedano. W obecnej sytuacji, po ataku na most, Rosjanom pozostało zaopatrywanie Półwyspu Krymskiego statkami, które mogą być rozładowywane np. w porcie w Sewastopolu. Jest to jednak droga znacznie mniej wydajna niż połączenie mostem - dodaje.
Atak na most Krymski. Czy to wstęp do ukraińskiej ofensywy z Zaporoża?
Dr Przybyło wskazuje, że w tej chwili istotne jest pytanie, co się wydarzy dalej.
- Być może to jest wstęp do ofensywy ukraińskiej z Zaporoża, przez Melitopol i dalej na Krym. W takim wariancie dzisiejsze uderzenie jest klasycznym elementem izolacji pola przyszłej walki, które ma uniemożliwić Rosjanom zasilanie Krymu świeżymi dostawami sprzętu i siły żywej - podkreśla.
- Jeśli teraz ruszy ukraińska ofensywa z kierunku Zaporoża na Melitopol, wówczas Rosjanie zostaną odcięci od możliwości zaopatrywania Krymu także drogą lądową. Pozostanie wówczas tylko zasilanie Krymu poprzez porty morskie. A to nie jest droga ani prosta, ani łatwa. W szczególności, gdy strona ukraińska, jak wiemy, dysponuje m.in. przeciwokrętowymi pociskami manewrującymi Harpoon - zauważa ekspert.
- To może być już dla Rosjan sytuacja krytyczna, jeśli chodzi o logistykę i zaopatrzenie Krymu - dodaje.
Kontrofensywa na Krymie to ostrzeżenie dla Rosji [WIDEO]

dś