Faktem jest, że cała produkcja aut osobowych w Polsce w 2017 roku odnotowała najsłabszy wynik od trzech lat. Z taśm montażowych zakładu w Gliwicach zjechało o 18 proc. mniej samochodów. O 4 proc. skurczyła się też produkcja w tyskiej fabryce Fiata. Właściwie tylko zakład Volkswagena (pojazdy dostawcze) w Poznaniu zaliczył wzrost.
- Nie nazwałbym tego od razu kryzysem w branży, niemniej jednak produkcja samochodów osobowych w Polsce zwolniła i jest to najprawdopodobniej wynik zmiany preferencji klientów na rynku zachodnioeuropejskim - komentuje Jakub Faryś, prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego. - Lwia część pojazdów produkowanych w Polsce wysyłana jest do krajów Europy Zachodniej, a jak wynika z europejskiego zestawienia rejestracji pojazdów tamtejszy rynek rośnie, choć pewne wahania są możliwe - mówi.
W gliwickim Oplu tłumaczą, że na ubiegłoroczny spadek produkcji wpłynął w znacznym stopniu Brexit. Rynek brytyjski jest bowiem jednym z najważniejszych dla produkowanej na Śląsku astry. Poza tym wynik fabryki sprzed dwóch lat był rekordowym. - W porównaniu do 2015 roku, będącego z kolei typowym dla gliwickiego zakładu pod względem wielkości produkcji, spadek był nieznaczny i wyniósł 2,5 proc. - przypomina Agnieszka Brania, kierownik ds. komunikacji gliwickiej fabryki.
Faryś zwraca też uwagę, że od kilkunastu lat w Polsce nie zainwestował żaden nowy producent samochodów osobowych, podczas gdy u sąsiadów branża motoryzacyjna rośnie w siłę. Od 2001 roku już cztery razy przegraliśmy rywalizację z Czechami o fabryki aut Toyoty i Hyundaia, ze Słowacją - o fabryki Peugeot i Kia, a ostatnio też o nowy zakład firmy Jaguar Land Rover. Nic zatem dziwnego, że w obu krajach produkcja wzrosła do ponad miliona aut rocznie.
Rodzimą branżę ożywiłaby decyzja któregoś z producentów o ulokowaniu w Polsce produkcji nowego modelu. Tyle że na to na razie się nie zanosi. Z gliwickiego zakładu wyjeżdżają obecnie opel astra J i K oraz cascada i póki co nikt tu nie mówi o uruchomieniu produkcji nowego modelu. Likwidacja Comau, spółki zajmującej się przygotowaniem linii do produkcji nowych modeli samochodów, została w Tychach przyjęta jako zły prognostyk. - Od momentu przeniesienia do Włoch produkcji fiata pandy, nie dostaliśmy żadnego nowego modelu - przypomina Wanda Stróżyk, szefowa Solidarności w FCA Poland. - Trudno też mówić o rozwoju fabryki, jeśli zatrudnienie wciąż spada - ubolewa.
To jeszcze nie kryzys, ale branża motoryzacyjna po bardzo dobrym 2016 roku w gliwickiej fabryce Opla, wyraźnie wyhamowała. W Tychach i w Bielsku-Białej zamknięte zostaną zakłady spółki Comau Poland, należącej do koncernu Fiat Chrysler Automobiles . - To zły prognostyk - obawiają się związki zawodowe tyskiego Fiata.
Produkcja samochodów w gliwickim Oplu spadła z ponad 200 tys. w 2016 roku do 165,2 tys. rok temu. Zakład w związku z tym od soboty pracuje na dwie, zamiast - jak dotąd - trzy zmiany. Uruchomił też program dobrowolnych odejść, z którego do 31 stycznia skorzystało 190 pracowników. Pracę w najbliższych miesiącach straci także 150 osób zatrudnionych w likwidowanych zakładach Comau Poland, spółki pracującej dla koncernu Fiata. W tyskiej fabryce FCA Poland produkcja spadła co prawda tylko o 4 proc., ale związkowcy już podnieśli alarm.
Zła wróżba dla tyskiej fabryki?
- Od momentu przeniesienia do Włoch produkcji fiata pandy, nie otrzymaliśmy żadnego nowego modelu - przypomina Wanda Stróżyk, szefowa Solidarności w FCA Poland. - Cały czas spada także zatrudnienie. W 2010 w fabryce w Tychach pracowało ponad 6 tys. osób, w grudniu 2016 - 3,3 tys., a obecnie - około 2,7 tys.
W ostatnim czasie niepokój wzbudziła także decyzja o zamknięciu współpracującej z koncernem Fiata spółki Comau, odpowiedzialnej m.in. za przygotowanie linii do produkcji nowych modeli samochodów dla FCA Poland. - Martwimy się, że firma nie planuje już w Tychach produkcji jakiegokolwiek nowego modelu - obawia się Stróżyk. Toteż związkowcy, pomimo że wywalczyli dla zwalnianych pracowników wyższe niż przewidziane w Kodeksie pracy odprawy, zgłosili sprawę zamykania spółki do prokuratury, aby sprawdziła dlaczego wybrano jej likwidację, zamiast upadłości. O niepokojącej sytuacji w tyskim Fiacie napisali także do premiera Mateusza Morawieckiego.
Beata Dziekanowska z FCA zapewnia, że w zależności od zapotrzebowania, spółki koncernu przejmą część załogi likwidowanego Comau Poland. Związkow-cy wynegocjowali pracownikom, że przechodząc będą zajmować podobne stanowiska, zaliczony zostanie im też staż pracy i zachowają prawo do nagród jubileuszowych. Dziekanowska uspokaja, że likwidacja spółki Comau Poland nie ma związku z ewentualną decyzją o ulokowaniu w tyskiej fabryce produkcji nowych modeli, a firma chce w tym roku utrzymać ubiegłoroczny poziom produkcji. - W 2018 roku, zgodnie z zapowiedziami, zostanie też uruchomiona w FCA Po-wertrain Poland produkcja nowego silnika - przypomina.
Zmiany w Oplu były niezbędne
W gliwickim Oplu spadek ubiegłorocznej produkcji tłumaczą Brexitem. Tamtejszy rynek jest bowiem jednym z najważniejszych dla produkowanej tu astry. Poza tym wynik fabryki sprzed dwóch lat był rekordowym. - W porównaniu do 2015, będącego typowym dla gliwickiego zakładu pod względem wielkości produkcji, spadek był nieznaczny i wyniósł 2,5 proc. - zaznacza Agnieszka Brania, przedstawicielka gliwickiej fabryki. Przejście zakładu na dwuzmianową organizację pracy jest z kolei konsekwencją sytuacji na rynku. - To była niezbędna zmiana. Pozwoli nam dostosować poziom produkcji do popytu na rynku i utrzymać wysoki poziom konkurencyjności naszego zakładu - wyjaśnia Brania. Dzięki uruchomieniu dobrowolnych odejść firma uniknęła przymusowych zwolnień. Nie podaje jednak prognoz produkcyjnych na 2018 rok. Nadal też nie wiadomo, kiedy pracę zacznie fabryka silników Opla w Tychach. Francuski koncern Peugeot-Citroen (PSA), który - przypomnijmy - kupił w zeszłym roku firmę Opel od General Motors - nie ogłosił jeszcze konkretnej koncepcji dalszej działalności i rozwoju zakładów Opla w Polsce.
