Rosja szykuje nową, 200-tysięczną armię do drugiego ataku na Kijów, który może rozpocząć się za kilka tygodni - ostrzegł naczelny dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy.
Przygotowania w głębi Rosji
Walerij Załużny uważa, że Putin gromadzi ogromne oddziały w głębi Rosji, by rzucić je do nowych ataków na Ukrainę. Gdy Putin po raz pierwszy zaatakował Ukrainę w lutym, zrobił to z siłą 175 tys. ludzi. Teraz ma to być większa armia.
Rosja przygotowuje nowe siły… na 100 procent - powiedział Załużny "The Economist". - Musimy przygotować się do nowej wojny, która może rozpocząć się w lutym, w najgorszym przypadku pod koniec stycznia - dodał.
– Może zacząć się nie w Donbasie, ale w kierunku Kijowa, z Białorusi, nie wykluczam też kierunku południowego [Krym] - ocenił.
Generał wezwał Zachód do zwiększenia dostaw broni, mówiąc, że pilnie potrzebuje setek czołgów, pojazdów opancerzonych i dział artyleryjskich.
- Wiem, że mogę pokonać wroga. Ale potrzebuję 300 czołgów, 600-700 bojowych wozów piechoty i 500 haubic - powiedział.
To nie będzie ta sama armia
Załużny dodał, że choć nowo mobilizowana armia Putina będzie podobnej wielkości jak ta, która zaatakowała w lutym, nie będzie tej samej jakości.
Znaczna część najlepszego sprzętu i amunicji została zużyta, a większość wyszkolonych żołnierzy i dowódców zginęła.
Zdaniem Załużnego, nic nie wskazuje na to, by Moskwa była gotowa zrezygnować z zamiaru przejęcia Ukrainy i dodaje, że Rosjanie będą walczyć, dopóki nie wyczerpią się ich zasoby.

mm