SPIS TREŚCI
22 maja podczas spotkania z członkami rządu rosyjski prezydent Władimir Putin ogłosił decyzję o utworzeniu strefy buforowej wzdłuż granicy z Ukrainą w celu ochrony rosyjskich regionów przed zagrożeniami ze strony Sił Zbrojnych Ukrainy. Nie jest to pierwsza tego typu deklaracja Putina. Po raz pierwszy o planach utworzenia strefy bezpieczeństwa wzdłuż granicy z Ukrainą mówił już w marcu 2024 roku. W maju tego samego roku rozpoczęła się rosyjska ofensywa w obwodzie charkowskim, a trzy miesiące później nastąpił kontratak – Siły Zbrojne Ukrainy wkroczyły do obwodu kurskiego.
Walki na pograniczu
W ostatnich dniach administracja wojskowa obwodu sumskiego potwierdziła, że armia rosyjska przejęła kontrolę nad czterema miejscowościami – wsiami Noweńke, Basowka, Wesołowka i Żurawka.
- Przeciwnik kontynuuje próby posunięcia się naprzód w celu utworzenia tak zwanej strefy buforowej – oświadczył szef administracji Oleg Grigorow.
„Działania bojowe trwają w okolicach wsi Wodołogije i w pobliżu Włodzimirowki, Bełowodowa, Konstantynówki i Kondratowki w gminie Chotyn, a także w okolicach Łokni w gminie Junakowskaja”.
Według niego mieszkańcy wsi zajętych przez wojska rosyjskie zostali już dawno ewakuowani i nie ma tam zagrożenia dla ludności cywilnej.
O zajęciu części przygranicznej terytorium obwodu sumskiego, w szczególności wsi Żurawka, jeszcze na początku kwietnia informowało rosyjskie Ministerstwo Obrony, a informacje te potwierdziły również niezależne źródła OSINT. W ostatnich dniach rosyjskie ministerstwo obrony ogłosiło zajęcie kolejnych dwóch wsi — Bełowodowa w odległości 7,5 km i Włodzimirowki w odległości 2 km od granicy. Pod kontrolę rosyjską przeszło już ponad 60 kilometrów kwadratowych obwodu sumskiego.
Co daje strefa buforowa?
Teoretycznie ogranicza ona pole manewru przeciwnika, pozbawiając go możliwości przeprowadzania zbrojnych najazdów na sąsiednie terytoria i zadawania im ciosów przy użyciu taktycznych środków ogniowych – przede wszystkim artylerii lufowej, broni strzeleckiej i dronów bliskiego zasięgu. Strefy buforowe utworzyły wojska graniczne ZSRR podczas kampanii afgańskiej — działały one we wszystkich północnych prowincjach Afganistanu w odległości do 100 km od granicy.
Jednak w przypadku konfliktu rosyjsko-ukraińskiego analogii z Afganistanem jest niewiele. Nie chodzi tylko o specyfikę geograficzną i nieporównywalność potencjału wojskowego afgańskich mudżahedinów i regularnej armii ukraińskiej – choć to też jest ważne. Wojska sowieckie wkroczyły do Afganistanu, napotykając stosunkowo słaby, głównie ogniskowy opór, i dopiero później stanęły w obliczu wyczerpującej i pełnej niespodzianek wojny partyzanckiej. Nie było tam żadnej linii frontu. Natomiast między Rosją a Ukrainą istnieje – nawet tam, gdzie obecnie nie toczą się aktywne działania wojenne. Można ją nazwać linią starć lub konfrontacji, ale istota pozostaje ta sama. Wojska po obu stronach granicy są w pełnej gotowości bojowej.
Oznacza to, że aby stworzyć pełnoprawną strefę buforową wzdłuż granicy z Ukrainą, armia rosyjska musi co najmniej przesunąć tę linię frontu. Czyli przeprowadzić zakrojoną na szeroką skalę operację ofensywną.
Na jakim odcinku powstanie strefa buforowa?
Długość rosyjskiej granicy z północnymi regionami Ukrainy wynosi: w obwodzie briańskim ponad 350 km, w obwodzie kurskim około 245 km, w obwodzie biełgorodzkim około 540 km. Co prawda połowa biełgorodzkiego odcinka granicy – z obwodem ługańskim i częściowo charkowskim – znajduje się pod kontrolą Rosji. Oznacza to, że pod kontrolą Ukrainy pozostaje 800-900 km granicy państwowej.
Rosyjska armia ma sporo żołnierzy na tym odcinku frontu. Dwie jej grupy – „Zachód” i „Północ” – toczą walki w obwodzie charkowskim, w rejonie Kupiańska i w okolicach Wołczańska-Lipcowa. Sytuacja tam jest jednak stosunkowo stabilna, a zatem siły stron są mniej więcej równe i nie należy spodziewać się gwałtownych zmian w najbliższym czasie.
Interesująca jest grupa Kursk, która prawie wykonała zadanie wyparcia Sił Zbrojnych Ukrainy z rejonu Sudży i jest uważana za stosunkowo „wolną” – to właśnie jej oddziały obecnie atakują w rejonie Sum. Według oceny ukraińskiego eksperta wojskowego Konstantina Maszowca, wiarygodna liczba żołnierzy rosyjskich sił zbrojnych w grupie kurskiej wynosi 75 tysięcy. Jednocześnie, według jego danych, wyposażenie bojowe takiej formacji wojskowej jest dość skromne: czołgi – nie więcej niż 160 sztuk, prawdopodobnie do 200 sztuk, bojowe wozy opancerzone – ponad 480 (są dane nawet do 620-625 sztuk), artyleria lądowa (w tym moździerze 120 mm) – około 660, artyleria rakietowa – do 160-180 sztuk.
Nawet jeśli ukraiński ekspert nieco zaniża liczebność rosyjskiej grupy (chociaż szacuje ją maksymalnie), oczywiste jest, że jest ona zdecydowanie niewystarczająca do przeprowadzenia dużych operacji zbrojnych na 800-kilometrowej linii frontu. Sto osób i mniej niż jedno działo na kilometr – w warunkach wojny rosyjsko-ukraińskiej takimi siłami trudno jest nawet się bronić. Należy również wziąć pod uwagę fakt, że po wycofaniu się z obwodu kurskiego ugrupowanie sił ukraińskich również nigdzie nie zniknęło. Poszczególne oddziały nadal utrzymują niewielkie obszary terytorium rosyjskiego na południu i południowym zachodzie od Sudży oraz w rejonie wsi Tietkino, a także próbują atakować terytorium sąsiedniego obwodu biełgorodzkiego.
Logika wojny na wyniszczenie
Jednak na wąskim odcinku 75-tysięczna grupa jest w stanie stworzyć przełamać front i posunąć się w głąb terytorium, tak jak to miało miejsce rok temu w rejonie Wołczańska. Trudno obecnie przewidzieć, jakie konsekwencje dla Rosji i Ukrainy może mieć utworzenie kolejnego aktywnego odcinka frontu. W wielu miejscowościach obwodu sumskiego trwa ewakuacja, a centrum obwodu jest przedmiotem ciągłych ostrzałów. Aktywizacja działań wojennych na sąsiednim terytorium Ukrainy nie uspokoiła życia mieszkańców rosyjskiego pogranicza — regularnie napływają doniesienia o atakach na rosyjskie obiekty.
Charakter działań rosyjskiej armii w rejonie Sum wpisuje się w logikę wojny na wyczerpanie, w której nie tyle ważny jest wynik poszczególnych operacji, co samo utrzymanie presji na przeciwnika. Front się rozciąga, a walczące strony potrzebują coraz więcej zasobów. Powstaje sytuacja, w której argumenty za koniecznością zwiększenia wydatków na obronę stają się coraz bardziej przekonujące. Dotyczy to wszystkich stron, które w taki czy inny sposób są zaangażowane w rosyjsko-ukraiński konflikt zbrojny.

źr. BBC Russian