Nagość (prawie), teatr i uwodzenie widza, czyli wszystko o burlesce

Marta Burza
Kinga Verena, czyli Veren de Heddge: Robię to, co zawsze chciałam. Mama szyje mi stroje.
Kinga Verena, czyli Veren de Heddge: Robię to, co zawsze chciałam. Mama szyje mi stroje. Fot. greg photo/archiwum prywatne
- Każde ciało jest piękne. Burleska jest właśnie o tym - opowiada Kinga Verena Jeż, performerka burleski.

Pokój Kingi wygląda jak duża garderoba. Przy ścianie stoi manekin naturalnych rozmiarów, ma na szyi kryzę, czyli okrągły kołnierz, jak te noszone w XVI-wiecznej Europie, szafa pęka w szwach od sukien, a z szuflad wystają koraliki. Widzę też beżowy biustonosz, cały w cekinach. Kinga sama je wszystkie doszywała, oglądając horrory na DVD. Czuję się w jej mieszkaniu jak w teatrze. Bo taka też jest idea burleski.

To nie taniec, to performens

Burleska jest pewną ekstrawagancją teatralną. - Kojarzy się z paryskim Moulin Rouge, ale narodziła się w USA na przełomie XIX i XX wieku - tłumaczy Veren de Heddge, bo tak brzmi pseudonim sceniczny Kingi.

Cały urok polega na opowieści. - Obecnie układam wszystkie numery sama, bo kto lepiej opowie moją historię niż ja sama? - pyta Kinga.

Występują i kobiety, i mężczyźni - o męskich performensach mówi się boyleska, chociaż Kinga uważa, że nie powinno być takich podziałów - to sztuka dla każdego. Burleska nikogo nie skreśla: można mieć rozmiar XS albo XXL, to nie ma znaczenia, trzeba tylko oswoić się z własnym ciałem.

- To wspaniałe uczucie, kiedy po występie podchodzi dziewczyna i mówi mi, że ona by się nie odważyła, ale widzi, że ja też nie jestem idealna, a jednak to robię i jest świetnie. To pokazuje, że nasze działania przełamują stereotypy. Nie trzeba być nie wiadomo jak pięknym, żeby ładnie pokazywać ciało - mówi.

Mimo wszystko to tabu społeczne; ludzie się boją, nie są oswojeni. Burleska jest w Polsce ledwo od dekady, to wciąż nowość. - Nadal jednak właściciele niektórych lokali obawiają się, że zostanie to źle odebrane. Zdarzyło się, że z tego powodu odwołano moje występy. Niepotrzebnie, burleska przyciąga dużą publiczność - mówi.

Jak z dawnego kabaretu

Veren de Heddge sama tworzy nie tylko choreografię, ale również stroje, a te są w burlesce bardzo bogate i dziwne. Burleska często jest wystawiana w małych, ciasnych, klimatycznych miejscach, jak dawne kabarety. Tam się ukształtowała.

- Scena i publiczność się przenikają. W balecie muszą być idealne stroje, bo publiczność nie widzi ich z bliska, nie może dotknąć. A performersi burleski występują zaraz przy stolikach, tuż przy widzach, więc stroje muszą być dopracowane w najmniejszych szczegółach - mówi Kinga, pokazując jeden z gorsetów: misternie wyklejony cyrkoniami, z tyłu zapinany na zatrzaski. Publiczność w czasie występu może ten gorset Kindze rozpiąć, a potem zdjąć rękawiczkę.

Lubi pracę z widownią.

Cześć strojów pomaga jej szyć... mama. - Wie, że robię to, co zawsze chciałam, ale nie jest do końca zadowolona. Po ostatnim show powiedziała, że mogłam sobie darować końcówkę, w której machałam frędzelkami przyczepionymi do pasties, czyli naklejek na sutki. Mimo tych aluzji, pomaga mi przygotowywać kostiumy. Mam w niej wsparcie - opowiada Kinga.

A wsparcie jest potrzebne, bo w burlesce trzeba przełamać wewnętrzne opory, aby pokazać prawie nagie ciało. Prawie, bo nigdy nie jest się całkowicie nagim, performerka zostaje w majtkach i pasties.

Kinga otwiera jedną z szuflad i wyciąga z niej szkatułkę podpisaną pseudonimem scenicznym. Jest pełna pasties. Białe, czerwone, z frędzlami, z pawimi piórami - większość robiła sama. - Występowałam kiedyś w czasie upalnego lata, było bardzo gorąco, do tego zepsuła się klimatyzacja. Dwa numery poszły mi dobrze, ale już przy trzecim byłam tak spocona, że odkleiła mi się jedna nakładka. No i spadła. Szybko ją przykleiłam, ale za chwilę znowu to samo. I tak trzy razy - wspomina.

Zaglądam w głąb jej szafy, rzuca mi się w oczy czerwona suknia z falbaną od kolan w dół, w kroju syreny. To suknia ślubna, odkupiona za nieduże pieniądze, idealna do występów. Niektóre elementy, jak gorsety, muszą być jednak szyte na miarę.

Marilyn Manson i krew

Gorsety i pończochy wcale nie są konieczne. W czasie, kiedy powstawała burleska, kobiety tak się po prostu ubierały, to był ich strój codzienny. Dzisiaj można tworzyć performensy we współczesnych strojach. Niezbędna jest tylko dobra opowieść, zaangażowanie i element zaskoczenia widza. Dzisiaj mówi się o neoburlesce, czyli tej z wykorzystaniem współczesnych elementów.

- Robię na przykład pokaz do muzyki metalowej. Podkładem jest utwór Marilyna Mansona. Mam na sobie czarny, skórzany gorset i polewam się sztuczną krwią - opowiada Kinga. Numer, który darzy największym sentymentem, to ten do piosenki Yukon w wykonaniu Tilla Lindemanna.

- Uwielbiam tę piosenkę. To z nią po raz pierwszy wystąpiłam na zagranicznym festiwalu. Opowiada o rwącej rzece Yukon, z której wydobywano złoto. Ta rzeka z jednej strony jest piękna, dobra i dającą bogactwo, a z drugiej niebezpieczna i śmiercionośna. I o tym jest ten numer. Ja jestem uosobieniem tej rzeki, cały strój jest w kolorze niebieskim, wykorzystuję świecące, ledowe skrzydła, wachlarze do tańca brzucha i to jest dobrym przykładem neoburleski. Nie mam pończoch ani gorsetu - mówi Veren de Heddge.

Trudnym zadaniem jest znalezienie muzyki, którą performerka będzie chciała przedstawić w formie burleskowej. Kinga w ostatnim czasie czerpie inspiracje głównie z lat dwudziestych; z melancholii, dekadentyzmu i sennej atmosfery tego okresu. Niedawno miała premierę nowego numeru, który jest pięknym obrazem właśnie lat dwudziestych.

Mama wie, że robię to, co zawsze chciałam. Pomaga mi szyć stroje, wspiera. Ale wiem, że tak naprawdę nie jest do końca zadowolona.

Ale inspirują ją też wcześniejsze epoki. Kinga współpracuje z krakowskim kabaretem - La Folie - Retro Cabaret Show, którego członkowie odtwarzają sztukę z przełomu XIX i XX wieku.

Dita i jej kielich

Współczesną ikoną burleski jest Dita von Teese. Dziś ma już 47 lat, ale to ona jakiś czas temu weszła do mainstreamu i spopularyzowała ten styl.

Zajmuje się klasyczną retro burleską, a jej sztandarowym numerem jest taniec w wielkim kielichu do martini. W wywiadach mówiła, że nigdy nie czuła się piękna, ale potrafiła podkreślić swoją wyjątkowość strojem, makijażem, ruchami i pomysłem na numery sceniczne. Bo o to chodzi w burlesce: ona może mieć różne barwy i widz, który przychodzi na pokaz musi być świadomy faktu, że to nie będzie wyglądało tak jak z filmu Burleska z Christiną Aguilerą.

- Nie jestem dobrą tancerką, musiałam się postarać i poprawić rytm, który był po prostu słaby. Zajmowałam się tańcem historycznym, tańcem brzucha, zaczęłam ćwiczyć tango, ale nie zapałałam do żadnego stylu miłością. Burleska to coś innego. Aktorstwo - mówi Veren de Heddge, robiąc przy okazji zamaszysty wymach ręką.

Głównymi odbiorcami tej sztuki są... wbrew pozorom kobiety. To najczęściej one ciągną swoich mężów czy partnerów na pokazy, a te przecież są dla wszystkich. Może jeszcze brak nam w Polsce tej otwartości na sztukę w różnych formach. Kinga chciałaby ten styl spopularyzować - zdarza jej się prowadzić warsztaty. Dzieli je na poziomy. Jeden trwa trzy miesiące, potem można kontynuować.

- Burleska to szereg możliwość, poprawia nasze poczucie wartości, samoocenę, daje radość. Uczy akceptacji swojego ciała, razem z jego niedoskonałościami. Ten styl wymaga polubienia siebie bardziej niż dotychczas. Występowałam również w okresie, kiedy przytyłam. Byłam świadoma tego, że ważę za dużo, ale nie czułam się z tym źle. Ludzie nie patrzyli na mnie, jakbym była nieatrakcyjna. Zamiast tego doceniali to, że nieidealne też może być piękne - mówi Kinga.

I dodaje: Burleska pokazuje kobiecość w pełnej jej odsłonie, w sensualnym i pięknym wymiarze, z nutką stylu retro, który ją uwypuklał. Moda jest dzisiaj inna, a w latach czterdziestych i pięćdziesiątych nosiło się ubrania, które bardziej tę kobiecość podkreślały - dodaje Kinga.

Kobieta nie musi być naga, żeby uwodzić i kokietować, ale w dzisiejszych czasach ciało i seks są obecne wszędzie - w reklamach telewizyjnych, filmach, grach czy na billboardach. I przywykliśmy do tego. Tak samo jak do klubów ze striptizem, w których tańczą nagie dziewczyny. Dlaczego więc burleska wciąż jest tabu?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pozostałe

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl