Fabryki z... blankami i machikułami
Fabryki z czasów „lodzermenschów” i „ziemi obiecanej” dlatego nawiązują wyglądem do warownych, ceglanych, obronnych budowli z wieków średnich, ponieważ w okresie ich budowy, czyli w końcu XIX stulecia, w lokalnej i krajowej architekturze dominowały style historyczne z neogotykiem na czele. Stąd na szczytach baszt mamy obronne, „zębate” blanki tudzież machikuły, czyli wysunięte ganki z otworami w podłodze, przez które w dawnych czasach ciskano pociski bądź wylewano wrzącą wodę lub smołę. Niemniej były też inne powody, aby budować tak, a nie inaczej.
Warowne fabryki miały budzić respekt
- Wielopiętrowe fabryczne budynki, z mnóstwem fortecznych detali, miały przytłaczać swą surowością i ogromną bryłą, budzić respekt, podkreślać wysoki status materialny właścicieli. Były też demonstracją siły fabrykanckich rodów, jasnym przekazem: „w naszych fabrykach - twierdzach skutecznie obronimy się przed konkurencją, za grubymi murami czujemy się pewnie i bezpiecznie” – uważa Miłosz Wika, rzecznik prasowy Zakładu Wodociągów i Kanalizacji w Łodzi.
I zaznacza, że wznoszenie tak masywnych budowli nie było fanaberią fabrykantów, ponieważ takie rozwiązania techniczne wymuszały ogromne obciążenia wywierane na konstrukcje fabryk przez ciężkie maszyny włókiennicze. Stropy i mury musiały też wytrzymać wibracje powstające podczas ich pracy.
Wieże wodne i kurzowe
Szacuje się, że w Łodzi zachowało się około sto baszt fabrycznych, które w czasach swej świetności były wieżami ciśnień zwanymi też wodnymi lub wieżami kurzowymi. W pierwszym przypadku chodziło o to, że na szczytach wież montowano zbiorniki na wodę, którą zasilano m.in. instalacje przeciwpożarowe.
- Pierwsze takie instalacje składały się z rur podwieszanych pod sufitami hal produkcyjnych. Wiercono w nich otwory, które zatykano woskiem. Topił się on pod wpływem wysokiej temperatury podczas pożaru, a uwolniona z rur woda skutecznie gasiła płomienie. Wieże ciśnień mają solidne konstrukcje, gdyż musiały wytrzymać ciężar ogromnych zbiorników wypełnionych wodą. Największy z nich był zapewne w zakładach Izraela Poznańskiego. W jego miejscu jest dziś basen hotelowy – wyjaśnia Miłosz Wika.
Jeśli zaś chodzi o wieże kurzowe, to ich zadaniem było odprowadzanie z hal fabrycznych kurzu bawełnianego, który był wszechobecny i stanowił poważne zagrożenie. A to dlatego, że wystarczyła zwykła iskra i fabryka mogła stanąć w płomieniach.
Najciekawsze wieże fabryczne
Najciekawsze wieże fabryczne wciąż możemy podziwiać w fabrykach: Markusa Silbersteina przy ul. Piotrkowskiej 242, Juliusza Kindermanna przy ul. Łąkowej 23/25, Franciszka Kindermanna przy ul. Andrzeja Struga 61/63, Adama Ossera przy skrzyżowaniu ul. Kilińskiego i Przybyszewskiego oraz Ernesta Wevera u zbiegu ul. Kopernika i ul. Wólczańskiej. Natomiast po fabryce Roberta Biedermanna i jego syna Alfreda przy ul. Smugowej 11 przetrwały jedynie dwie omawiane przez nas wieże: wodna i kurzowa.
