- Krótkookresowy wzrost inflacji do poziomu 5% nie jest czymś niebezpiecznym. Jednak w dłuższym okresie oznacza, że spora część ludzi biednieje i na pewno tracą wartość nasze oszczędności - mówi w rozmowie z Dziennikiem Bałtyckim dr Andrzej Poszewiecki, z Katedry Makroekonomii Uniwersytetu Gdańskiego.
Wynik z lipca i sierpnia 2021 roku to swego rodzaju przekroczenie niepisanej granicy inflacji, która od przełomu wieku nigdy w Polsce jeszcze nie przekroczyła 5%.
Skok, jaki został zanotowany w sierpniu 2021 roku, jest najwyższym od czerwca 2001 roku, wówczas inflacja wyniosła 6,2%. Według Eurostatu, w swoich statystykach wzrost cen w Polsce był jednym z najwyższych w całej Unii Europejskiej. Polskę wyprzedziła jedynie Estonia i Rumunia, w których poziom wzrostu inflacji wyniósł kolejno 1,2% i 1,01% i obecnie znajduje się na poziomie 5% i 4,95%.
- Poziom inflacji będzie rósł globalnie, nie tylko w Polsce. Zachowania państw w przypadku pandemii były podobne. To tylko kwestia czasu, kiedy podobne wyniki będą osiągały inne kraje - mówi nasz rozmówca.
Jak informują ekonomiści obecna tendencja wzrostu inflacji nie wróży dobrze dla polskiego złotego, którego obecna tendencja wzrostu wskaźnika CPI może z roku na rok znacząco osłabić. Na wysoki wskaźnik wpływ miały m. in. rosnące ceny żywności, paliw, czy podwyżki cen gazu.
Drożeje praktycznie wszystko. Ekspertka: Inflacja przekracza...
Nieco inaczej sprawę przedstawia Piotr Bujak, Główny Ekonomista i Dyrektor Departamentu Analiz Ekonomicznych PKO Banku Polskiego, który uważa, że zaskakujący wzrost inflacji CPI nasila oczekiwania na podwyżki stóp procentowych NBP i umacnia złotego.
Podobne wskaźniki wzrostu inflacji zanotowały też inne państwa i choć ich wynik jest niższy niż w Polsce, to pokazuje jednak pewną tendencję odbijania się Europy z ery post pandemicznej.
- W dłuższym okresie istnieje spore ryzyko, że może nakręcić się spirala inflacyjna, a więc wzrost cen, wzrost płac i ten proces może przyspieszyć. Warto jednak zauważyć, że sytuacja gospodarstw domowych w Polsce przez wiele lat się poprawiała i nie towarzyszyła temu tak wysoka inflacja, która zapewne będzie rosła. Jest to efekt m.in. tarcz antykryzysowych i ekspansji wydatków państw - kontynuuje dr Andrzej Poszewiecki.
Najwyższy poziom inflacji w Europie zanotowały Gruzja - 11,9% w stosunku do 9,9% oraz Ukraina, której wskaźnik CPI wzrósł o 0,7% z 9,5% inflacji.
Kolejnymi zagrożeniami dla rosnącej inflacji może być kolejny lockdown spowodowany koronawirusem. Rosnące ceny surowców, czy zakłócenia w ich dostawach, ceny energii, to wszystko składa się na ryzyko wzrostu wskaźnika CPI, który w kolejnych miesiącach może być jeszcze wyższy. Według różnych szacunków poziom wzrost cen, a za tym i wzrost inflacji może w przyszłym roku przekroczyć wynik z czerwca 2001 roku, a więc 6,2%.
Z tym zagrożeniem zgadza się dr Poszewiecki
- Tak, problem, z którym na pewno będzie musiała się zmierzyć Polska to rosnące ceny energii i to będzie z całą pewnością największe wyzwanie, z jakim będzie musiał zmierzyć się polski rząd, aby wyhamować poziom wzrostu wskaźnika CPI.
Według Trading Economics Polska wskaźnik poziomu inflacji jeszcze w 2021 roku może wzrosnąć o 0,2%. Obiecujące są jednak prognozy na rok 2022, według których wartość CPI może spaść do poziomu 2,4% w pierwszym kwartale nowego roku. Spory wpływ na sytuację gospodarczą nie tylko Polski, ale i całej Europy będzie miała czwarta fala pandemii, która według ekspertów spodziewana jest na przełom września i października 2021 roku.
Dużo więcej wydajemy na żywność. Co kupujemy? Za co płacimy najwięcej?
