Maria Kaźmierczak, mieszkanka Szopienic, z których zresztą pochodzi sam Kazimierz Kutz, dobrze pamięta sekwencję, w której grany przez Olgierda Łukaszewicza młody Basista zostaje trafiony niemieckim pociskiem. Ten fragment filmu kręcono kilkadziesiąt metrów od jej mieszkania.
- Pisałam pracę magisterską przy oknie w kuchni, ale tego dnia nie dało się pracować - wspomina pani Maria. - Widowisko rozgrywało się ulicę dalej. Początkowo ludzie byli pod wielkim wrażeniem - po raz pierwszy oglądali, jak powstaje film. Potem wszyscy wiedzieli, że powstaniec znów weźmie ze sobą woreczek ze sztuczną krwią i zaraz polegnie na bruku.
Łukaszewicz żartował kiedyś, że karierę w filmie zrobił być może dlatego, że był chudy, często się rozbierał i dobrze umierał na ekranie. W "Soli ziemi czarnej" przeżył, bo rannego na polską stronę przeniosły go cztery kobiety. Jak głosi jedna z legend związanych z tym filmem, taki pomysł miał się przyśnić Kutzowi, gdy studiował swoje śląskie wspomnienia.
ZOBACZ ZDJĘCIA MIEJSC, KTÓRE KAZIMIERZ KUTZ UTRWALIŁ W SWOICH FILMACH. NIEKTÓRYCH JUŻ NIE MA
Premiera "Soli ziemi czarnej", uważanej przez wielu za najważniejszy film w bogatym dorobku śląskiego reżysera, odbyła się dokładnie 42 lata temu. Opowieść o dramatycznych losach drugiego powstania śląskiego weszła na ekrany w 1970 roku. Maria Kaźmierczak wspomina, że na pierwszy seans wybrała się do katowickiego kina Rialto.
- Długo czekałam na scenę, którą wcześniej oglądałam na żywo w Szopienicach - opowiada pani Maria. - W końcu pojawiła się na ekranie, na kilka sekund. Pomyślałam sobie: "Trzy dni roboty, tyle ujęć, a w filmie to taki skromny fragment".
A propos skromnych fragmentów. Krótki epizod w "Soli" zagrał Daniel Olbrychski. Na drugim i trzecim planie oglądaliśmy też tak znakomitych aktorów, jak choćby Marian Dziędziel, Jerzy Trela czy Henryk Talar. W rolach głównych, oprócz Łukaszewicza wystąpili m.in. Jan Englert i Jerzy Cnota. Ten ostatni ze szczególnym sentymentem wspomina genialną scenę wołania kury z okopów.
- Niemcy miarowo wołali: "Cip, cip, cip". A my? Każdy po swojemu - uśmiecha się Cnota. W filmie, w tle, widać nieistniejącą już kolonię robotniczą Martinschacht w Świętochłowicach.
Oprócz plejady świetnych aktorów, bohaterami "Soli ziemi czarnej" były posępne, industrialne krajobrazy Śląska. Nie sposób wyliczyć wszystkich zakątków regionu, jakie odkrył reżyser: katowicki Nikiszowiec i Szopienice, Lipiny i Chropaczów w Świętochowicach czy Osiedle Karmańskie w Rudzie Śląskiej.
- Z tych miejsc już niewiele zostało. Nie ma już okolic siemianowickiej huty Laura czy pięknej szopienickiej hałdy przy Wilhelminie - opowiada Kutz. - Ze trzy miesiące szukałem odpowiednich plenerów.
Wiesław Zdort, autor zdjęć do powstańczej ballady Kutza, wspomina, że na potrzeby tych poszukiwań, nad Śląskiem krążył samolot z fotografem.
- Chodziło o to, by znaleźć odpowiednie otoczenie i tło dla kluczowych scen, choćby z domem Basistów - mówi Zdort. - Kazik wynajął więc samolot, a potem studiował każde kolejne ujęcie zrobione z góry - wyjaśnia. Wszystkie te zakątki znajdą się w przewodniku po Śląsku z kultowych filmów reżysera, jaki tworzymy razem z Fundacją Filmową Kazimierza Kutza. Czekamy też na Państwa wspomnienia związane z miejscami, które Mistrz uwiecznił na celuloidzie.
* CZYTAJ KONIECZNIE:
*KATASTROFA KOLEJOWA W SZCZEKOCINACH - RAPORT SPECJALNY DZIENNIKA ZACHODNIEGO
*ŚLĄZACY I KASZUBI WSPÓLNIE CHCĄ WALCZYĆ O UZNANIE MNIEJSZOŚCI ETNICZNEJ
*ALE FUTURYSTYKA! Zobacz jak będą wyglądać Katowice w 2015 roku. WIZUALIZACJE
*Niesamowicie GORĄCE DZIEWCZYNY na mroźne dni. Zobacz FOTKI Queen Śląska i Zagłębia