Nie ma jeszcze ostatecznej decyzji, ale najprawdopodobniej nie będzie procesu w sprawie tragedii, do której doszło 1 marca na pl. Rodła w Szczecinie. Przypomnijmy, że w tej katastrofie drogowej pokrzywdzonych było dwadzieścia osób. W wyniku poniesionych ran jedna osoba zmarła w szpitalu.
Do masakry doszło w piątek, w czasie tzw. popołudniowego szczytu. Samochód prowadzony przez Grzegorza Ł. wjechał w grupę pieszych na jednym z najbardziej ruchliwych skrzyżowań w mieście. Ale to nie koniec. Kierowca się nie zatrzymał. Odjechał z miejsca wypadku - na al. Wyzwolenia wjechał w zaparkowane samochody. To tutaj został zatrzymany. Do dzisiaj przebywa w szczecińskim Areszcie Śledczym. Ze względu na jego stan zdrowia, na Oddziale Psychiatrii Sądowej.
Nie zostanie jednak osądzony. Z obserwacji sądowo-psychiatrycznej sprawcy wypadku wynika, że w chwili popełnienia przestępstwa był całkowicie niepoczytalny. Badało go dwóch biegłych psychiatrów oraz psycholog. Potwierdzają: w chwili tragicznego zdarzenia kierowca "...miał zniesioną zdolność rozpoznania znaczenia swojego zachowania i pokierowania swoim postępowaniem".
To niezwykle ważna informacja. W konsekwencji sporządzona przez biegłych opinia jednoznacznie wyklucza jakąkolwiek możliwość przypisania kierowcy winy za popełniony czyn. Podejrzany Grzegorz Ł. był niepoczytalny w chwili zdarzenia. Od lat leczy się psychiatrycznie. Dowiedzieliśmy się, że ponad miesiąc przed tragedią jego stan się pogorszył. Z powodu myśli samobójczych zgłosił się na Komisariat Policji Szczecin Nad Odrą skąd został przewieziony do szpitala przy ul. Broniewskiego. Wyszedł z niego. Kilka dni później wsiadł do samochodu...
- Złożymy wniosek o zastosowanie wobec Grzegorza Ł. środka zabezpieczającego w postaci pobytu w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym - tłumaczy adwokat Patryk Zbroja, pełnomocnik podejrzanego. - Takie rozwiązanie zapewni podejrzanemu odpowiednie leczenie, a jednocześnie zagwarantuje społeczeństwu bezpieczeństwo przed ewentualnymi, dalszymi skutkami jego choroby.
W takich wypadkach sąd nie wyznacza czasu przebywania w ośrodku - chory ma w nim przebywać do czasu wyleczenia, co zazwyczaj ocenia konsylium składające się ze specjalistów w tej dziedzinie.
- Taki proces trwa lata - twierdzi Patryk Zbroja. - Podejrzany może z tego ośrodka już nie wyjść, przebywać w nim do końca życia. Sąd zajmie się sprawą Grzegorza Ł. w pierwszym kwartale 2025 r. Jeżeli umorzy postępowanie, to sprawca jednej z największych tragedii komunikacyjnych w Szczecinie ostatnich lat, równo rok po spowodowaniu katastrofy zostanie zamknięty w szpitalu psychiatrycznym.
