Nie uwierzycie, ale prawie pół wieku temu w tyskich zakładach zaczęto montować fiata 126 p. Zobaczcie archiwalne zdjęcia

JAK
Zobacz kolejne zdjęcia/plansze. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE
Zobacz kolejne zdjęcia/plansze. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE FOT. NAC
W tym roku mija dokładnie 45 lat od momentu, kiedy z linii produkcyjnej zakładu w Tychach zjechał pierwszy fiat 126p. W sumie w tyskiej fabryce wyprodukowano ponad 2 miliony maluchów, zdecydowanie więcej niż w bielskim zakładzie, który ruszył trzy lata wcześniej. Mało kto już pamięta, że gdyby nie wielka polityka i upór jednego człowieka, to nad Białą w ogóle nie byłyby produkowane fiaciki, a z maluchem kojarzone byłyby tylko i wyłącznie Tychy. Co ciekawe, tyski zakład jest wierną kopią fabryki Fiata we włoskim Cassino.

Pierwszy fiat 126p zjechał z linii produkcyjnej zakładu w Tychach we wrześniu 1975 roku. W tym czasie już od trzech lat trwała produkcja fiacika w bielskiej Fabryce Samochodów Małolitrażowych. Mimo późniejszego startu, tyska fabryka wyprodukowała dokładnie 2 166 349 maluchów, a bielski zakład o ponad milion mniej.

Kliknij poniżej i zobacz zdjęcia

Oburzenie towarzysza Wiesława

- Obywatele powinni myśleć o pracy, a nie o wypoczynku. A jeśli już muszą gdziekolwiek jeździć, to do tego są autobusy Państwowej Komunikacji Samochodowej i pociągi Polskich Kolei Państwowych - grzmiał Władysław Gomułka, pierwszy sekretarz Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, podczas wizyty na Górnym Śląsku w listopadzie 1968 r. I dodawał wzburzony: - Nie myślcie, towarzysze, o żadnym innym samochodzie, nawet własnej konstrukcji i produkowanym w oparciu o własne opracowania technologiczne.

Jego gniew wywołało wcześniejsze wystąpienie mało znanego dyrektora niewielkiej Wytwórni Sprzętu Mechanicznego (WSM) w Bielsku-Białej Ryszarda Dziopaka, który - w przeciwieństwie do innych prelegentów - nie roztaczał przed towarzyszami świetlanych wizji na temat minionej pięciolatki w swoim zakładzie, ale wszedł na mównicę i zaczął mówić o tym, jaki wpływ miał rozwój motoryzacji na kraje podnoszące się po klęsce wojennej. Wspomniał o Włochach i ich fiacie 500 oraz Niemcach, którzy zbudowali bmw isettę, wymienił też Francuzów i ich prymitywnego, ale masowo produkowanego citroena 2CV.

- Uważam, towarzysze, że to powszechna motoryzacja napędza gospodarkę, daje ludziom pracę i przyczynia się do rozwoju w każdej sferze życia. A przede wszystkim zmienia życie zwykłych obywateli, podnosząc jego jakość, dając możliwość podróżowania i wypoczynku - powiedział Dziopak, ale jego słowa wywołały irytację towarzysza Wiesława. Tego dnia Dziopak nie stracił stanowiska tylko dzięki wstawiennictwu Edwarda Gierka, który był wówczas pierwszym sekretarzem KW PZPR w Katowicach i zorganizował spotkanie aktywu partyjnego z Gomułką.

Auto dla zwykłego Kowalskiego

Tymczasem polska gospodarka znajdowała się na równi pochyłej, wszystkiego brakowało, ceny drastycznie szły w górę, nastroje w społeczeństwie z dnia na dzień były coraz gorsze, władza ludowa zaś grzęzła w kolejnych posiedzeniach, plenach, sprawozdaniach i obietnicach. Efektem były strajki w grudniu 1970 r., kiedy to w ciągu pięciu dni na Wybrzeżu zginęło 45 osób, a towarzysz Wiesław musiał ustąpić ze stanowiska pierwszego sekretarza.

Jego miejsce zajął... Edward Gierek, który miał świadomość, że jeśli ludzie szybko nie odczują poprawy, to władza ludowa będzie miała problem. Jednym z elementów polepszenia sytuacji w kraju miała być produkcja samochodu małolitrażowego dla zwykłego Kowalskiego. Jak stwierdził Przemysław Semczuk w swojej książce „Maluch biografia”, nie chodziło o zmodyfikowanie syreny 110, ale konieczne było stworzenie zupełnie nowego samochodu. - Polscy konstruktorzy nie byli w stanie opracować go w krótkim czasie. A zatem pozostawało tylko kupienie licencji. (...) Głównym warunkiem, jaki stawiała Polska, była spłata licencji gotowymi autami albo chociaż podzespołami” - napisał Semczuk.

Chętnych do zrobienia interesu z Polakami było kilku - Renault, Citroën, Volkswagen, Ford, Toyota i Fiat. Ale z różnych przyczyn (np. bariery cenowej w przypadku oferty Francuzów czy językowej oraz odległości w przypadku Japończyków) warunki przedstawione przez Włochów okazały się najlepsze. Tymczasem naród spragniony własnych czterech kółek snuł przez kolejne miesiące domysły, kto właściwie wygra, jaki to będzie model, gdzie i kiedy ruszy produkcja, ile będzie kosztował. 30 października 1971 r. prasa, radio i telewizja podały sensacyjną wiadomość, że wybór padł na włoskiego Fiata.

Mniej więcej w tym samym czasie w Bielsku-Białej ruszyły już przygotowania do uruchomienia produkcji nowego modelu. Problemów jednak nie brakowało. Na przykład, kiedy włoscy inżynierowie przyjechali do bielskiej fabryki, to stwierdzili, że nie nadaje się ona do montażu samochodu - hale produkcyjne rozrzucone były po różnych częściach miasta, największa została zbudowana na terenie pagórkowatym pomiędzy drogą Bielsko-Biała - Katowice a rzeką Białą, więc ewentualna rozbudowa zakładu była niemożliwa, pojawiały się także spore problemy z transportem.

Tychy jak Cassino

Włochom bardziej odpowiadała lokalizacja zakładu w Tychach - w otwartym polu, z dogodnym dojazdem, ale - po pierwsze - na to rozwiązanie nie chciał się zgodzić dyrektor Dziopak, po drugie - uruchomienie produkcji w Tychach wymagało co najmniej trzech lat przygotowań, w Bielsku zaś można było produkować samochody od razu. A Gierek potrzebował propagandowego sukcesu teraz, a nie za kilka lat. Zaproponowano więc Włochom, by zaprojektowali pod produkcję fiata 126 dwa zakłady - jeden mniejszy w Bielsku-Białej, gdzie miały być wytwarzane głównie silniki, i ogromny w Tychach, gdzie tak naprawdę zrobiono wierną kopię fabryki w Cassino we Włoszech.

Dyrektor Dziopak zadeklarował, że pierwsze samochody opuszczą linię produkcyjną w październiku 1973 r., czyli dwa lata od podpisania kontraktu i mało kto wierzył, że to się uda. Nawet Włosi przyzwyczajeni do działań na wolnym rynku, gdzie liczy się czas (w socjalizmie wszystko zaś trwało dwa, a nawet trzy razy dłużej), uważali, że zadanie nie jest możliwe do wykonania. Ale presja na uruchomienie produkcji była ogromna.

Gierek miał ponoć zwrócić się do Dziopaka w te słowa: „Towarzyszu, jeśli tego zadania nie wykonacie, to będziecie mogli sobie jedynie wybrać drzewo, na którym zawiśniecie”. Pewnie żartował, ale Dziopak robił wszystko, by zdążyć na czas. W domu bywał gościem, kursując między rozbudowywaną fabryką, Katowicami a Warszawą, dwoił się i troił, ale dopiął swego. Montaż pierwszych maluchów ruszył przed czasem, choć oczywiście wszystkie podzespoły zostały przywiezione z włoskiej fabryki w Cassino.

- Już 6 czerwca 1973 roku rozpoczęto napełnianie przenośników nadwoziami. Pierwszą operacją, którą wykonywano przy aucie, było przyklejenie podsufitki. Dla późniejszych właścicieli maluchów była to największa bolączka. Klej był kiepski i podsufitka odklejała się w czasie jazdy, spadając kierowcom na głowę. W połowie czerwca maluch z numerem O1 był gotowy. W rzeczywistości wcale nie zjechał z taśmy montażowej. Od początku do końca złożono go jak dawniej na jednym stanowisku- wspomina Semczuk.

Do połowy lipca gotowych było pierwszych 120 samochodów. Media z podaniem informacji o próbnej produkcji czekały do 22 lipca, kiedy to obchodzono Święto Odrodzenia Polski. Oficjalna historyczna chwila nastąpiła 31 lipca 1973 r., kiedy sześć pierwszych fiatów 126 w różnych kolorach (jasnoczerwony, wiśniowy, ciemnozielony, żółty, beżowy i niebieski) zjechało z taśmy montażowej.
Tak czy inaczej do końca 1973 r. fabryce udało się wywiązać z zobowiązań produkcyjnych - z taśmy zjechało 1,5 tys. fiatów, 33 tys. syren i tysiąc syren bosto. W porównaniu z włoską fabryką w Cassino, gdzie codziennie (!) zjeżdżało 1,5 tys. aut, to tyle co nic, ale jak na polskie warunki to osiągnięcie było wyjątkowe.

Żeby zwiększyć moce produkcyjne, bo zapotrzebowania na fiata 126p było ogromne, konieczna była budowa nowego zakładu. Powstał w Tychach. Oficjalnie został otwarty 18 września 1975 roku.

Co ciekawe, do końca 1975 r. linię produkcyjną opuściło ponad 11,5 tys. fiatów 126 p. W r. 1976 wyprodukowano ich blisko 58,5 tys., a w roku 1980 - ponad 182 tys.
Maluch był pierwszym samochodem produkowanym w Tychach. Produkowano go do 22 września 2000 r., czyli przez 25 lat. W tym czasie powstało tu nieco ponad 2 mln tych aut aspirujących dziś do miana auta kultowego. Jest to 31 proc. wszystkich aut wyprodukowanych w Tychach w ciągu 35 lat istnienia tutejszej fabryki. Co trzecie auto było tu zatem maluchem. Nie ma drugiego modelu, który by mu dorównał pod względem ilości. Słynna panda w 35-letniej historii zakładu zajmuje 2. miejsce (ponad 1,8 mln wyprodukowanych aut), trzecie przypada fiatowi cinquecento (niecałe 1,2 mln), czwarte seicento (ponad 920 tys.).

Korzystałem z Maluch biografia Przemysława Semczuka, wyd. Znak, 2014.

Nie przegap

Zobacz koniecznie

Bądź na bieżąco i obserwuj

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Nie uwierzycie, ale prawie pół wieku temu w tyskich zakładach zaczęto montować fiata 126 p. Zobaczcie archiwalne zdjęcia - Dziennik Zachodni

Wróć na i.pl Portal i.pl