Jak podaje portal tvn24.pl, do tego nietypowego zdarzenia doszło w ubiegły piątek. Lubartowscy policjanci otrzymali zgłoszenie, z którego wynikało, że 4-latek wyszedł z przedszkola w towarzystwie starszego mężczyzny i nie wiadomo, gdzie teraz się znajduje.
- Mój ojciec odebrał z tego samego przedszkola swojego starszego, prawie 7-letniego wnuka, po czym poszedł do sali obok po młodszego. Dziecka jednak nie było. Przedszkolanka powiedziała, że dziadek już go odebrał. Ile miałam sił w nogach, pobiegłam do przedszkola - opowiada portalowi tvn24.pl Natalia Nowicka, matka chłopca.
4-latka szukało łącznie ponad 50 policjantów oraz pies tropiący. W ustaleniu, gdzie dziecko może przebywać pomogła przedszkolanka, która zorientowała się, że wydała 4-latka nie temu krewnemu. Okazało się, że chłopiec został zabrany przez dziadka kolegi z grupy.
- Chłopcy mają podobnie brzmiące imiona, chodzą w takich samych kurtkach i mają czapki takiego samego koloru. Z tym, że jedna jest wełniana, a druga bawełniana. Przedszkolanka dobrze znała osobę, której powierzyła dziecko. Nie skojarzyła tylko w pierwszym momencie, że dziadek odbiera nie to dziecko. Codziennie odbieranych jest u nas 150 dzieci. To bardzo duża liczba. W naszej placówce nigdy wcześniej nie doszło do takiej sytuacji, a odbierający byli niejednokrotnie legitymowani – tłumaczy Iwona Kożuchowska, dyrektorka Przedszkola Miejskiego nr 4 w Lubartowie.
Jak się okazało, obaj chłopcy są przyjaciółmi i znają swoich dziadków. W dodatku, jak przyznała matka chłopca, niedawno umawiali się, że któregoś dnia jej syn zostanie odebrany z przedszkola przez dziadka kolegi, u którego chłopcy pobawią się razem, dlatego dziecko było przekonane, że to właśnie taki był cel wizyty 80-letniego mężczyzny.
Lublin: Kapsuła czasu wmurowana w fundament powstającej hali...
Zanim starszy mężczyzna zorientował się w swojej pomyłce, a w jego drzwiach pojawili się policjanci, 4-latek zdążył już zjeść obiad, a nawet dostać cukierka na deser. 80-latek włączył dziecku także bajkę.
Zagadkę zniknięcia dziecka udało się policjantom rozwiązać w około godzinę. Jak podsumowuje całą tę sytuację matka dziecka?
– Nie widzę tu niczyjej winy. Doszło zwyczajnie do pomyłki. Dyrekcja zachowała się wzorowo. Dziękuje również przedszkolance, która zapamiętała tak dużo szczegółów i wskazała, kto odebrał mojego syna. Jestem też pełna podziwu w stosunku do policji. Reakcja była błyskawiczna, a zaangażowanie ogromne – mówi.
- Niezwykłe zdjęcia Stanisława Magierskiego. Fotografie sprzed blisko 100 lat! Zobacz
- Tutaj zatrzymał się czas! Mięćmierz przyciąga o każdej porze roku. Zobacz
- Otwarte muzeum największą atrakcją weekendu. Lublinianie chętnie korzystali. Zobacz
- Lubelskie kamienice gotowe do kupienia. Zobacz
- Znaleźli szyny z XIX wieku. Teraz stworzyli historyczną ekspozycję w Lublinie
- "Nasze ciała mają dość". W Lublinie przeszła manifestacja kobiet. Zobacz zdjęcia
