I chociaż nie dziwi nas już grupa morsów, regularnie kąpiąca się w Morskim Oku, to jednak o wyczynach icemanów mało kto słyszał. Dominik Sobolewski, inspirując się ojcem tej dyscypliny, Wimem Hofem, wszedł w ten sposób w tym roku na Śnieżkę (w galerii możecie zobaczyć zdjęcia z tej wyprawy).
- 2,5 godziny marszu w szortach, przy minusowej temperaturze i ostrym wietrze na finałowym podejściu. Ale było też piękne słońce i świetna widoczność. Kolejny raz udowodniłem sobie, że jedyne granice są w głowie - mówi Dominik Sobolewski.
Holender Wim Hof przekonuje, że do takiego sportu potrzebne są treningi oraz przede wszystkim umiejętność kontroli własnego umysłu. W czasie takiego wejścia wykorzystuje się specjalną technikę oddychania, opartą na buddyjskiej medytacji.
W Przesiece w Karkonoszach powstało centrum Wima Hofa. Chętni mogą się tam uczyć różnych technik, pomagających w wejściu na szczyt bez koszulki i w krótkich spodenkach.