Koncerty w piątek i sobotę miały przede wszystkim silny akcent ormiański. Na pulpicie dyrygenta stanął George Pehlivanian, Amerykanin ormiańskiego pochodzenia, który w swej karierze współpracował z wieloma znakomitymi orkiestrami. W Polsce wystąpił po raz pierwszy, nie licząc nagrania wykonanego przed 20 laty dla Polskiego Radia w Katowicach. I przypadła mu w udziale wykonanie po raz pierwszy w Polsce IV Koncertu wiolonczelowego ormiańskiego kompozytora Tigrana Mansuriana: "Ubi est Abel frater tuus?" (łac. cytat z Biblii: Gdzie jest brat twój, Abel?").
Dzieło to poświęcone jest upamiętnieniu ludobójstwa Ormian w latach 1915-17. - To dla mnie szczególny moment - mówił po sobotnim koncercie Pehlivanian. - Także dlatego, że skomponował dzieło mój przyjaciel.
Historyczny instrument
25-minutowy koncert wiolonczelowy wykonał włoski artysta Mario Brunello. I kolejną atrakcją dla miłośników muzyki był fakt, że Brunello grał na cennej wiolonczeli Giovanniego Paola Magginiego z początków XVII wieku. - Uwielbiam na niej grać. Ona wydobywa tak cudowne dźwięki - mówił nam Brunello. Dodał, że instrument otrzymał od swego mistrza i byłego kierownika Quartetto Italiano Franco Rossiego. Warszawska publiczność - która w piątek nie wypełniła szczelnie sali - miała więc okazję wysłuchać unikalnego utworu, granego na unikalnym instrumencie.
Ale i sam początek wieczoru był symbolicznym momentem. Orkiestra warszawskiej Filharmonii pod batutą George Pehlivaniana wykonała "Pietę. Na zgliszczach Warszawy" - utwór Ludomira Różyckiego, napisany na podstawie doświadczeń z wojennej, niszczonej przez Niemców stolicy. To znaczący moment - utwór wykonano niemal równo 80 lat po zbombardowaniu Warszawy i jej kapitulacji w 1939 roku. W dodatku dzieło napisane zostało przez warszawiaka i wykonane w gmachu filharmonii, który również podczas wojny został zniszczony.
Niezwykłe utwory i niezwykły instrument w warszawskiej Filharmonii.
Druga część wieczoru, to momentami wbijające w fotel wykonanie VII Symfonii Antona Brucknera, jednej z jego najsłynniejszych. Niezwykle żywiołowy na pulpicie maestro Pehlivanian był zadowolony po koncercie. - To bogactwo dźwieków mogło oszołomić, nieprwadaż? - mówił z uśmiechem, chwaląc przy tym warszawskich muzyków.
George Pehlivanian po raz pierwszy występował przed polską publicznością. Wcześniej - jak mówił - 20 lat temu nagrywał jedynie dla Polskiego Radia w Katowicach. - Wasz kraj bardzo się zmienił, zmodernizował przez ten czas - mówił dyrygent, który na stałe mieszka w Stanach Zjednoczonych.
Wieczór z muzyką rosyjską i francuską
A już w piątek 25 października Orkiestrę Filharmonii Narodowej poprowadzi Daniel Raiskin, dyrygent pochodzący z Rosji,
w latach 2008-2015 związany z Polską jako szef Orkiestry Filharmonii im. A. Rubinsteina w Łodzi. Pod jego batutą zabrzmi czteroczęściowa suita Peleas i Melizanda Gabriela Faurégo, jedno z najwybitniejszych osiągnięć twórczych kompozytora, w której skład wchodzi słynna Siciliana.
Solistą wieczoru będzie Lukas Geniušas zdobywca II nagrody na XVI Międzynarodowym Konkursie Chopinowskim w Warszawie w 2010 roku. W jego wykonaniu usłyszymy Koncert fortepianowy Maurice’a Ravela, w którym przeplatają się cechy charakterystyczne dla jazzu, bluesa czy witalizmu. Sam kompozytor, w roli dyrygenta, przedstawił swój utwór warszawskiej publiczności w 1932 roku.
Drugą część wypełni V Symfonia Aleksandra Głazunowa. W najbardziej znanej z jego dziewięciu symfonii, przez niektórych nazywaną „Heroiczną”, słychać wpływy niemieckiego stylu neoromantycznego. Po jej premierze jeden z ówczesnych krytyków pisał: „…każda część wydaje się lepsza od drugiej, aż w końcu nie wiesz, której z nich oddać pierwszeństwo…”
