Noa Kirel wywołała burzę
Noa Kirel z piosenką "Unicorn" reprezentowała Izrael na tegorocznym konkursie Eurowizji. Wokalistka zyskała uznanie niemal z każdej możliwej strony. Chociaż do triumfu zabrakło jej wiele, bo bezapelacyjną zwyciężczynią okazała się Loreen ze Szwecji, to swój udział w finale ostatecznie zakończyła na podium.
Głosowanie widzów pozwoliło jej uzyskać 185 punktów, a od jury przyznano jej 177 oczek, co przy łącznym wyniku 362 pkt dało jej miejsce na najniższym stopniu podium. Duży wpływ na to miała Polska. W ocenach naszych ekspertów Noa Kirel otrzymała maksymalną możliwą notę - 12 punktów.
W związku z tym, piosenkarka postanowiła odnieść się do tego wyboru Polaków.
"Dla mnie otrzymanie najwyższej oceny od Polski po tym, co przeszła tam moja rodzina w czasie Holokaustu, było prawdziwym momentem zwycięstwa" - powiedziała.
Te słowa nie przeszły w sieci bez echa.
Wiceminister zabrał głos
Wielu internautów zaczęło zarzucać wokalistce, że używając takiego sformułowania przypisała Polsce odpowiedzialność za Holokaust, a tym samym - nie posiada ona podstawowej wiedzy historycznej. Temat zrobił się tak głośny, że do sprawy odniósł się nawet wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński.
"Fakt, że wielu ludzi w Izraelu uważa Polskę za współsprawcę niemieckich zbrodni – a nie ich ofiarę – to często efekt nie tyle złej woli, co braku wiedzy i niepełnej edukacji. Przyczyn jest wiele, ale jedną z nich z pewnością była forma zorganizowanych wyjazdów izraelskiej młodzieży do Polski, przez długie lata utwierdzająca niestety ich uczestników w takim właśnie obrazie naszego kraju" - napisał na Facebooku polityk.
Odniósł się również do podjętych inicjatyw w celu edukowania Żydów, a na koniec zaprosił samą Noę Kirel do Polski, by mogła "zrozumieć dlaczego w taki sposób myśli o naszej ojczyźnie, żeby wytłumaczyć dlaczego to dla nas bolesne i dlaczego się na to nie zgadzamy, żeby porozmawiać o wspólnej historii naszych Narodów – i żeby mogła na własne oczy zobaczyć miejsca, w których nazistowskie Niemcy dopuszczały się w naszym kraju okrutnych zbrodni na Polakach i Żydach".
Noa Kirel się tłumaczy
Teraz wokalistka wreszcie odniosła się do tej niefortunnej wypowiedzi. W rozmowie z telewizją Channel 12 przyznała, że jej słowa nie powinny tak wybrzmieć i zostały wyrwane z kontekstu, a sama chętnie spotka się z ministrem.
"Dali mi 12 punktów i poczułam, że to zwycięstwo. Miałam na myśli fakt, że moją rodzinę spotkała tragedia Holokaustu na polskiej ziemi, nie przez Polaków. To zostało w pewien sposób wyciągnięte z kontekstu" - wyznała.
Dodała, że jej teledyski często powstają w Polsce, a ona sama nie żywi negatywnych uczuć wobec Polaków.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!
mm