Wyjątkową głupotą wykazał się Polak, który był spóźniony na lot do Szczecina i postanowił uruchomić alarm przeciwpożarowy na lotnisku w norweskim Stavanger, by opóźnić start samolotu.
Mężczyzna został natychmiast aresztowany po tym, jak świadkowie zeznali, iż celowo uruchomił alarm przeciwpożarowy na lotnisku.
- Mężczyzna został wyprowadzony z samolotu, który przygotowywał się do startu. Maszyna odleciał bez niego, a ontrafił na miejscowy komisariat – podali szefowie policji w tym mieście na Twitterze.
- Ludzie widzieli go, jak uruchomił alarm przeciwpożarowy, to sprawiło, że podjęliśmy natychmiastowe działania – mówił Rune Tallaksen, kierownik operacyjny na lotnisku gazecie Dagbladet.
Policja dodała, że całe lotnisko zostało ewakuowane i straż pożarna zareagowała w trybie awaryjnym, Wszystko zostało jednak wyjaśnione w ciągu 15 minut i cały incydent nie spowodował żadnych opóźnień w ruchu lotniczym.
Mężczyzna miał lecieć samolotem Wizzair do Szczecina. Do zdarzenia doszło około godziny 8,40 rano w minioną niedzielę.
40-letni Polak, jak ustalono, uruchomił alarm, by opóźnić lot samolotu i chciał zdążyć na odprawę. Po tym, jak służby lotniskowe ustaliły, że alarm nie uruchomił się na skutek usterki technicznej, natychmiast podjęto procedury ewakuacji pasażerów z lotniska.
Poza zepsutymi świętami Polak musi teraz zapłacić grzywnę w wysokości 25 tysięcy koron, około 11 tysięcy złotych.
POLECAMY W SERWISIE POLSKATIMES.PL:
