- Wiem, że prokuratura zaczęła badać moją ostatnią kampanię oraz tę z 2011 roku. Jednak szczegółów nie znam - mówi nam Józef Pinior.
Z naszych ustaleń wynika, że tę sprawę wyłączono z rozpoczętego już dużo wcześniej śledztwa, w którym Pinior i jego asystent Jarosław Wardęga już w grudniu 2016 roku usłyszeli zarzuty korupcyjne. To śledztwo lada moment na się zakończyć, a do sądu trafi najpewniej akt oskarżenia.
Polityk i jego asystent mieli, zdaniem śledczych, uczynić z biura senatorskiego „przedsiębiorstwo usługowe”. W zamian za pieniądze np. od biznesmenów mających kłopoty w prowadzonych inwestycjach, mieli podejmować się różnych interwencji w instytucjach i urzędach.
Główny dowód na korupcję, to nagrania z podsłuchanych rozmów telefonicznych. Podsłuchiwani byli i Pinior, i Wardęga. Treści rozmów są podstawą zarzutów.
- O tym, co wynika z podsłuchów, nie mogę mówić. Podpisałem zobowiązanie, że nie będę ujawniał szczegółów wciąż toczącego się śledztwa - podkreśla Józef Pinior. - Ale zdania nie zmieniam. Jestem niewinny, postępowanie jest grą służb specjalnych. Liczę, że prokuratura wykaże się autonomią i umorzy sprawę.