Mimo że parlament uchwalił nowelizację już w listopadzie, to prezydent Andrzej Duda podpisał ją dopiero 17 grudnia, czyli w ostatnim możliwym terminie. Nie spieszono się również z publikacją dokumentu w Dzienniku Ustaw – zrobiono to dopiero w Sylwestra. Ustawa zaczęła obowiązywać dzień później.
Nowelizacja jest odpowiedzią na tymczasowe orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości, który do czasu ostatecznego wyroku zawiesił niektóre przepisy ustawy. Zmiany oznaczają przede wszystkim powrót do orzekania sędziów, którzy ukończyli 65. rok życia i przeszli w stan spoczynku. Pierwszym prezesem SN pozostaje więc Małgorzata Gersdorf. Jej kadencja kończy się zgodnie z konstytucją za półtora roku.
Decyzja Prawa i Sprawiedliwości w sprawie podporządkowania się tymczasowemu orzeczeniu TSUE wpisuje się w kampanijną strategię. Partia przekonuje, że wbrew temu co mówi opozycja, chce, żeby Polska pozostała członkiem Unii Europejskiej. - Nasz rząd deklarował od początku, że będzie realizował orzeczenia TSUE w zakresie, które są zgodne z polską konstytucją i tak też czynimy. Jesteśmy krajem, który znajduje się w Unii i było wielu takich, którzy twierdzili, że będziemy postępować inaczej, ale jak państwo widzą, jesteśmy konsekwentni w tym zakresie – mówił w poniedziałek Zbigniew Ziobro. Jednocześnie podkreślił, że polski rząd „nie podziela stanowiska” Trybunału. - Uważamy że ono jest nietrafne, chociaż nie jest ostateczne – podsumował. Ziobro zwrócił też uwagę na, jak stwierdził, „podwójne standardy” i nierówne traktowanie państw UE przez Komisję Europejską. Jak przykłady podał brak reakcji unijnych urzędników na protesty żółtych kamizelek we Francji czy wybór czynnego polityka CDU na członka niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego.
Politycy PiS przekonują, że w ramach reformy wymiaru sprawiedliwości udało się dokonać bardzo wielu pozytywnych zmian, a cały proces zajmie jeszcze lata.
POLECAMY: