Airbus A320-200 należący do tureckich linii BBN Airlines lecący z Oslo do Antalyi wleciał w przestrzeń powietrzną Ukrainy, która w momencie rozpoczęcia rosyjskiej inwazji została zamknięta dla lotnictwa cywilnego. Na pokładzie samolotu wyczarterowanego przez Turkish Freebird Airlines mogło znajdować się nawet 180 pasażerów - informuje Polsat News.
Przez burzę pilot zmienił trasę
Do zdarzenia doszło 25 lipca, lecz poinformowano o nim dopiero w połowie sierpnia. Airbus wystartował o godz. 22:08 z lotniska Gardermoen pod Oslo. Po około dwóch godzinach kapitan z powodu burzy zmienił pierwotną trasę lotu.
Nie wiadomo, czy turyści znajdujący się na pokładzie zostali poinformowani o zmianie trasy, ani czy władze Ukrainy wiedziały, że w ich przestrzeni powietrznej znalazł się samolot pasażerski.
"Rozumiemy obawy, jakie budzi incydent i gwarantujemy, że podejmiemy aktywne działania, aby zapobiec podobnym incydentom" - brzmi oświadczenie przedstawiciela tureckich linii.
Latanie w strefie działań wojennych jest niebezpieczne
"Potencjalnie niebezpieczne jest latanie w strefie działań wojennych, gdzie znajdują się systemy obrony powietrznej, które osiągają wysokości, na których zwykle latają samoloty pasażerskie, i gdzie mogą znajdować się samoloty i inne statki powietrzne, które nie nadają swojego położenia" - tłumaczy Lars Peder Haga, naukowiec ze Szwedzkiej Szkoły Sił Powietrznych, cytowany przez Polsat News.
"Ukraińcy prawdopodobnie są świadomi dużego natężenia ruchu w przestrzeni powietrznej na zachód od nich i mają procedury pozwalające uniknąć przypadkowego zestrzelenia samolotu pasażerskiego" - dodaje Haga.

dś