Spis treści
Katastrofa łodzi podwodnej
18 czerwca doszło do zaginięcia łodzi podwodnej Titan, która, z pięcioma osobami na pokładzie, wyruszyła eksplorować wrak zatopionego Titanica.
Utracono jakiekolwiek sygnał z łodzią. Przez kilka dni trwała akcja poszukiwawcza. Walczono z czasem, by zdążyć uratować załogę, która miała ograniczony dostęp do tlenu na około 90 godzin. Jak się okazało, było to na marne, ponieważ łódź podwodna doznała implozji, a wszyscy pasażerowie zmarli w ułamku sekundy.

OceanGate potwierdził informację o znalezieniu szczątków wraku tydzień po zaginięciu - 25 czerwca. Od tamtego czasu trwa śledztwo w sprawie i regularnie na światło dzienne wychodzą nowe fakty. Wiele z nich jest niekorzystnych dla firmy, która za organizowane wycieczek brała setki tysięcy dolarów.
OceanGate ignorował ostrzeżenia
Na portalu "New Yorker" pojawił się artykuł, w którym zwrócono uwagę na liczne niedopatrzenia, nonszalancję i wieloletnie ignorowane ostrzeżeń z różnych stron kierowanych pod adresem firmy.
Najgłośniej obawy wyrażał Rob McCallum - ekspert od łodzi podwodnych, który przewozy turystów do wraku Titanica organiował od 2000 roku za pomocą rosyjskich łodzi podwodnych. Mężczyzna wielokrotnie, różnymi środkami, próbował zaalarmować o możliwej w przyszłości katastrofie, jednak zarówno OceanGate, jak i władze rządowe, nie stosowały się do kolejnych ostrzeżeń.
Eksploracja Titanica przez firmę rozpoczęła się w 2015 roku. Wtedy to współzałożyciel - Stockton Rush - skontaktował się z McCallumem. Wybór nie był przypadkowy.
"W tamtym czasie byłem jedyną znaną mu osobą, która organizowała komercyjne wyprawy na Titanica. Plan Rusha polegał na pójściu o krok dalej i zbudowaniu pojazdu specjalnie na potrzeby tej wieloosobowej wyprawy" - opowiada ekspert portalowi.
McCallum miał początkowo udzielać wskazówek w kwestiach marketingowych i logistycznych, ale ostatecznie udał się do warsztatu firmy w Seattle, by przyjrzeć się pierwszej łodzi wodnej nazwanej Cyclops I - zmodernizowanemu statkowi badawczemu mogącemu zejść na głębokość do 1500 stóp, czyli około 457 metrów. Ten projekt miał zostać wykorzystany później do utworzenia Cyclops II, który - według "New Yorkera" - został przemianowany na Titana.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!
Ekspert od razu dostrzegł prowizoryczność i prymitywność konstrukcji, która dodatkowo pozbawiona była niezbędnych funkcji bezpieczeństwa. Jak ocenił, "istniało wiele punktów awarii", w tym fakt, że system sterowania korzystał z Bluetooth.
"Każda łódź podwodna na świecie ma wbudowane elementy sterujące z jakiegoś powodu – jeśli sygnał zaniknie, nie będziesz miał prze****ne" - powiedział.
Kolejnym z wielu powodów do niepokoju okazał się fakt, iż łódź miała być wystrzeliwana i wydobywana przy pomocy barki, a nie dużego statku. W obawie o powodzenie eksploatacji taką łodzią podwodną, McCallum zdecydował się nie wziąć udziału w projekcie.
Nonszalancja właścicieli OceanGate
Rob wysłał mail do firmy ze wszystkimi swoimi uwagami, by wyjaśnić powód rezygnacji z projektu. Jak się okazało, Stockton Rush nie przejął się zdaniem eksperta, a co więcej potraktował jego wiadomość jako "poważną osobistą zniewagę".
"Wiem, że nasze zorientowane na inżynierię, innowacyjne podejście (w przeciwieństwie do istniejącego procesu projektowania zorientowanego na zgodność z normami) jest sprzeczne z podwodną ortodoksją, ale taka jest natura innowacji. Titan i jego systemy bezpieczeństwa znacznie przewyższają wszystko, co jest obecnie w użyciu" - miał przekazać Rush.
Uznał, że wszystkie tego typu komentarze nie mają na celu troski o bezpieczeństwo, a zatrzymanie jego innowacyjnego projektu.
"Jak widać, ten temat trochę mnie denerwuje. Zmęczyłem się graczami z branży, którzy próbują użyć argumentu bezpieczeństwa, aby powstrzymać innowacje i nowych graczy przed wejściem na ich mały, istniejący rynek. Odkąd Guillermo [Söhnlein - przyp. red.] i ja założyliśmy OceanGate, zbyt często słyszymy bezpodstawne okrzyki +zabijesz kogoś+" - dodał w mailu, do którego dotarł "The Guardian".
Pilot zwolniony za obawy o bezpieczeństwo
Pilotem Cyclops I był David Lochridge, który zdecydował się opuścić OceanGate. Również przedstawił swoje obawy dotyczące bezpieczeństwa, kierując uwagi do firmy i Rusha, a w zamian został zwolniony.
Wówczas postanowił walczyć o swoje i złożył oświadczenie dotyczące bezpieczeństwa w amerykańskiej Administracji Bezpieczeństwa i Higieny Pracy, mówiąc, że jego zwolnienie było karą za wyrażanie obaw.
Adwokat przedsiębiorstwa miał zagrozić pilotowi działaniami prawnymi, jeśli nie wycofa swojej skargi, co ostatecznie zmusiło Lochridge'a do rezygnacji po miesiącach walki.
Administracja Bezpieczeństwa i Higieny Pracy miała zdążyć o wszystkim powiadomić straż przybrzeżną USA, jednak, według "New Yorkera" "nie ma dowodów na to, że straż przybrzeżna kiedykolwiek podjęła działania następcze".
źródło: The Guardian / New Yorker
lena