Mała Julia to dziewczynka, która w maju 2017 roku trafiła do szpital dziecięcego z drgawkami. Jak się okazało, dziecko było w takim stanie, bo do jego organizmu dostały się twarde narkotyki. W jaki konkretnie sposób i jak długo były mu podawane - to wyjaśnia Sąd Rejonowy w Toruniu, w toczącym się procesie.
Zobacz także: Włamanie do biura poselskiego w Toruniu
Na ławie oskarżonych zasiada Damian N., ojciec dziewczynki. Początkowo jednak prowadzącą śledztwo Prokuratura Rejonowa Toruń Centrum - Zachód podejrzewała też matkę dziewczynki. Postawiła jej nawet zarzuty. Ostatecznie jednak o podawanie dziecku środków odurzających (i to przez kilka miesięcy!) oskarżono tylko ojca.
Sąd rodzinny w Toruniu, niedługo po krytycznym majowym dniu zeszłego roku przekazał małą Julkę pod pieczę babci. Oczyszczona z podejrzeń matka przez kilka miesięcy intensywnie starała się, by dziecko wróciło pod jej opiekę. I tak też się stało.
- Decyzją sądu rodzinnego matce przywrócono pieczę rodzicielską nad córką. Oboje rodzice jednak nadal pozostają pod nadzorem kuratora - przekazuje adwokat Radosław Prątnicki, reprezentujący mamę Julii.
O tym, czy Damian N. odzyska pełnię władzy rodzicielskiej sąd rodzinny będzie decydował dopiero wtedy, gdy rozstrzygną się jego losy w procesie karnym.
Przeczytaj również: Ekshumacja i ponowny pochówek biskupa Adolfa Szelążka
Przypomnijmy, że chociaż dziewczynka była hospitalizowana i w jej organizmie odkryto twarde narkotyki, obecnie jest w dobrym stanie zdrowotnym. Potwierdza to opinia lekarza pediatry. Dobrze rozwijała się też przed majem ubiegłego roku. Przynajmniej taki obraz stanu zdrowia dziecka znajduje się w książeczce zdrowia. Tak też zaświadczają członkowie rodziny.
Zarówno Damian N., jak i matka Julii, to młode osoby. Dziewczynka jest ich jedynym dzieckiem. Ojca na razie odwiedza w areszcie, w którym jest od maja 2017 r.