Kosiniak-Kamysz odniósł się do sprawy okrzyków na Jasnej Górze
O sprawę okrzyków pytany był w niedzielę w Gorzowie Wielkopolskim wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz.
– To nie są słowa, które - szczególnie w takim miejscu - powinny padać. W miejscu, które jest nie tylko dla katolików, chrześcijan ważne, ale też ważne dla Polski w ujęciu historycznym - w tym ujęciu symbolu z potopu szwedzkiego – mówił.
Szef MON podkreślił, to miejsce powinno Polaków jednoczyć, w którym powinno się szukać porozumienia, kompromisu i współpracy, a nie generować negatywne emocje.
– Jest, myślę, wiele miejsc, gdzie można różnego rodzaju hasła skandować – stwierdził.
Zapewnił, że, gdy on przybywa na Jasną Góra, to z przesłaniem współpracy, pojednania i szacunku dla historii tego miejsca i dla osób wierzących, które tam codziennie przychodzą.
– Nie wolno ich wykorzystywać w kampanii wyborczej, a myślę, że taki proces się rozpoczął – wykorzystywania znów Kościoła dla celów politycznych. Znów wykorzystywania przestrzeni ważnej dla wszystkich wiernych, niezależnie na kogo głosują, jakie mają poglądy polityczne, do własnych interesów politycznych – powiedział.
Prezes PSL wyraził również nadzieję, że „Kościół będzie twardo odcinał się od tego, bo musi się od tego odciąć”.
– Nie wolno dać wykorzystać po raz kolejny Kościoła przez jedną partię i żadna partia nie ma prawa wykorzystywać jakiegokolwiek związku wyznaniowego czy kościoła – wskazał.
Nawrocki tłumaczy sytuację
Sam Karol Nawrocki, zapytany w niedzielę o sprawę okrzyków, wyjaśnił, że „dla usystematyzowania tej dyskusji warto powiedzieć, że to spotkanie nie odbywało się w kościele, tylko w sali o. Augustyna Kordeckiego”.
– Było to spotkanie, na którym nie byłem po raz pierwszy, w pielgrzymce kibiców – dodał.
Kilkukrotnie podkreślił, że nie brał udziału w wydarzeniu po raz pierwszy.
– Ja byłem na tych pielgrzymkach jako szeregowy pracownik Instytutu Pamięci Narodowej, jako dyrektor Muzeum II Wojny Światowej, jako prezes Instytutu Pamięci Narodowej, wczoraj jako obywatelski kandydat na urząd prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej i będę na niej jako prezydent Rzeczpospolitej Polskiej, bo jest to ważne miejsce w Polsce – tłumaczył.
Kandydat na prezydenta pochwalił kibiców.
– Kibice oczywiście podejmują w czasie takich spotkań różne wyzwania, biorą na swoje sztandary różne hasła, Bardzo cenię kibicowski i stadionowy zmysł do tego, aby podejmować wiele tematów w sposób bardzo autonomiczny – wskazał.
Zwrócił się też do dziennikarki, która zadawała pytanie.
– Pani redaktor, drodzy państwo, część z państwa i część polityków, część ludzi, którzy funkcjonują w opinii publicznej i w życiu politycznym chcecie już dzisiaj cenzurować X. Chcecie zamykać telewizje komercyjne i jeszcze zachciało się wam cenzurować hasła na stadionach. To za dużo. Kibice są także obywatelami Rzeczypospolitej Polskiej. Spotkałem się z nimi i będę się z nimi spotykał – powiedział.