Spis treści
Drakońskie kary na Bali
Indonezja, archipelag obejmujący 17 tys. wysp i jest magnesem dla urlopowiczów marzących o skąpanych w słońcu wybrzeżach i krystalicznie czystych morzach. Jednak pojawiają się ciemne chmury. Szczególnie po tym, gdy dyrektor ds. imigracji Indonezji Silmy Karim rzucił wyzwanie, ostrzegając, że każdy „cudzoziemiec, który zakłóca porządek publiczny” lub korzysta ze swobód w ramach systemu wizowego, może grozić ponurym epizodem w zamachu na Bali.
Pomimo częstych wpadek z wizami, Karim podwoił wysiłki, ogłaszając bezlitosne „podejście zerowej tolerancji” wobec każdego, kto nagina indonezyjskie zasady imigracyjne. Oświadczył: „Chcemy zapewnić, że Indonezja będzie wygodnym kierunkiem dla turystów i inwestorów, którzy przestrzegają zasad”.
O ważności wizy trzeba pamiętać
Dodał: „Oczekuje się, że nadzór imigracyjny stworzy Indonezyjczykom bezpieczną sytuację, zwłaszcza przed przestępczością międzynarodową lub obcokrajowcami zakłócającymi porządek publiczny”.
Turyści wypoczywający na Bali być może będą musieli patrzeć na kalendarz i zegarek, bo Indonezja ostro reaguje na gości przedłużających pobyt. A przypomnijmy, że niedawno wprowadzono nową opłatę dla wszystkich.
Od 14 lutego 2024 r. rząd Bali wprowadził opłatę turystyczną dla wszystkich zagranicznych gości za wjazd na tę wyspę. To 150 000 IDR (około 10 dolarów) na osobę. Trzeba ją uiścić przed przyjazdem. Opłata dotyczy wszystkich odwiedzających, którzy na Bali przylatują, wpływają czy dostają się drogą lądową.
Trzeba ją zapłacić także, gdy na Bali wracamy po krótkiej przerwie - np. po pobycie na innej wyspie w Indonezji.
