Dziennik, korzystając z danych Komendy Głównej Policji wyliczył, że od stycznia do lipca tego roku w kraju doszło do 5961 przestępstw seksualnych wymierzonych w dzieci.
W roku ubiegłym w tym samym okresie takich czynów ujawniono 2,2 tys.
Okazuje się, że ten lawinowy wzrost to głównie efekt działań mężczyzny, który ściągnął z sieci ponad 4 tys. filmów z dziecięcą pornografią i tym podbił statystyki.
Gazeta wskazuje jednak, że nie licząc tego „rekordu" i mimo ograniczeń związanych z pandemią, nadużyć seksualnych, których ofiarami padają najmłodsi, jest wciąż dużo – od stycznia do lipca – ponad 1,9 tys. – wynika z policyjnych danych.
„Dzieci są wciąż uwodzone za pośrednictwem internetu - w tym roku 213 razy (o 27 razy mniej niż rok temu do lipca) - chociaż w okresie najostrzejszych rygorów związanych z pandemią policja była nastawiona głównie na sprawdzaniu przestrzegania kwarantanny. Policjanci twierdzą, że pedofile lepiej się kamuflują, więc ujawnianych jest tylko część takich zdarzeń” – czytamy w dzienniku.
Jak pisze „Rz” największy wzrost dotyczy utrwalania, posiadania i rozpowszechniania dziecięcej pornografii, czyli przestępstw z art. 202 kodeksu karnego odnoszących się do małoletnich. W tym roku do lipca stwierdzono ich łącznie 4903, gdy w analogicznym okresie ubiegłego roku było ich 975.
