Patryk Peda zszedł po 27 minutach
Jeszcze przed startem meczu Polska - Czechy Biało-Czerwoni mieli spore problemy. Michał Probierz na antenie TVP Sport poinformował, że Piotr Zieliński nie zagra ze względu na chorobę. W przerwie spotkania z boiska musiał zostać zdjęty Karol Świderski, który źle się poczuł. W drugiej połowie Michał Probierz dokonał kolejnej wymuszonej zmiany - Paweł Bochniewicz ze względu na kontuzje opuścił plac gry. Na murawę wszedł Patryk Peda.
Ku zaskoczeniu kibiców Patryk Peda także nie dokończył spotkania. Michał Probierz w 85. minucie za młodego obrońcę wprowadził Sebastiana Szymańskiego. Peda dostał klasyczną "wędkę". Oczywiście selekcjoner kierował się wyłącznie argumentami taktycznymi. Biało-Czerwoni za wszelką cenę potrzebowali bramki.
Patryk Peda po meczu opowiedział co czuł w momencie zmiany. Obrońca zdaje sobie sprawę, że Michał Probierz nie miał wyjścia i musiał wpuścić ofensywnego gracza, aby ratować wynik.
- Wiadomo, że jest to nieprzyjemna sytuacja dla każdego z zawodników, bo jednak kiedy wchodzisz na boisko, to jesteś już raczej pewny, że dokończysz to spotkanie. Trener dał mi znać po kilkunastu minutach na boisku, że możliwe, że będzie taka opcja. Trener chciał wprowadzić napastnika. Wiadomo, że ten mecz musieliśmy wygrać. Takie są decyzje. To jest zmiana taktyczna. Nie mogę się za to obrażać - powiedział młody gracz dla portalu Łączy nas piłka cytowany przez Przegląd Sportowy.
"Wędka" nie jest w piłce nożnej czymś częstym, ale takie ruchy taktyczne się zdarzają. W poprzednim sezonie jedną z najlepszych wędek przeprowadził Thomas Tuchel z Bayernu Monachium. Leo Goretzka wszedł na boisko w 71. minucie, natomiast zszedł w 85. Na placu gry pojawił się Tel i Musiala (z boiska zszedł też Mazraoui). Młody pomocnik kilka minut później strzelił bramkę na wagę mistrzostwa Niemiec.
REPREZENTACJA w GOL24
Sztuczna inteligencja stworzyła nowe herby klubów 1. ligi. W...
