W sobotę na pl. Piłsudskiego zgromadziła się grupa protestujących osób, która krzyczała „Konstytucja”. W pewnym momencie do demonstrujących podeszła Dominika Arendt-Wittchen, która spoliczkowała jedną z protestujących kobiet.
- Zamknij się, głupia babo - słyszymy na jednym z nagrań opublikowanych w sieci.
Po incydencie szybko zareagował minister administracji Joachim Brudziński.
"Pani pełnomocnik sama podała się do dymisji. Upominając się o szacunek dla Weteranów, którzy (w rocznicę bestialskiego ataku Niemiec na Polskę) z całego świata przybyli do Warszawy przed Grób Nieznanego Żołnierza przekroczyła granicę, policzkując znaną z awantur i burd Pana koleżankę" - napisał minister Brudziński.
Dominika Arendt-Wittchen na pytanie, czy zechce skomentować incydent, odpowiedziała: - Nie dziś.
- Art.217 KK - osoba, która uderza lub w inny sposób narusza nietykalność cielesną drugiego człowieka, podlega karze grzywny, ograniczenia wolności lub jej pozbawienia do 1 roku - tak na incydent zareagowała posłanka Joanna Scheuring-Wielgus.
- Pełnomocnik złożyła rezygnację. Wczorajsze uroczystości z udziałem kombatantów i uczestników walk w czasie II wojny światowej miały wyjątkowy charakter. Dlatego werbalne zakłócanie wydarzenia było nie na miejscu. Jednocześnie chcę podkreślić, że sposób reakcji na takie zachowanie oceniam jak najbardziej negatywnie - tak skomentował sytuację wojewoda dolnośląski Paweł Hreniak.
Na to Barbara Zdrojewska skomentowała: "Powinna zostać odwołana".