Spis treści
Do zdarzenia doszło w pobliżu Pedro Ignacio Muiba. Śmigłowiec przetransportował ocalałych w stabilnym stanie.
36 upiornych godzin na bagnach
Pięć osób spędziło 36 koszmarnych godzin w małym samolocie, który musiał awaryjnie lądować na bagnach pełnych aligatorów w boliwijskim regionie Amazonii.
Maszyna została odnaleziona przez miejscowych rybaków. Według Wilsona Ávili, z centrum operacji kryzysowych w Beni, wśród uratowanych były trzy kobiety, dziecko i 29-letni pilot. Wszyscy byli w dobrym stanie.
Awaria silnika zmusiła ich do lądowania w dziczy
Władze rozpoczęły poszukiwania tuż po tym jak samolot zniknął z radarów. Pilot poinformował, że awaria silnika zmusiła go do lądowania w pobliżu rzeki Itanomas podczas lotu z Baures do Trinidadu w północnej Boliwii.
Według Andrésa Velarde, pilota samolotu, maszyna nagle zaczęła tracić wysokość i musiała zniżać się do bagna. Pasażerowie spędzili na pokładzie koszmarne godziny w otoczeniu aligatorów, które podpływały na odległość trzech metrów.
Wyciek paliwa powstrzymywał aligatory
Velarde uważa, że wyciek paliwa pomógł odstraszyć drapieżniki. Wspomniał też, że zobaczył anakondę w wodzie. Czekając na ratunek, jedli mąkę z manioku, którą jeden z pasażerów miał ze sobą, ale z powodu zagrożenia nie mogli pić wody ani się ruszać.

„Nie mogliśmy pić wody i nie mogliśmy się ruszać z powodu aligatorów” – dodał Velarde.
Po znalezieniu maszyny, helikopter zabrał pasażerów do szpitala. Rubén Torres, szef służby zdrowia w Beni, przyznał, że podczas poszukiwań pojawiło się wiele przerażających spekulacji, ale ucieszył się, że uratowano zaginionych.