Krystyna Dudek i 68-letni Jerzy B. ze wsi pod Kluczami w pow. olkuskim poznali się kilka lat temu. Ona pracowała na kopalni Janina w Libiążu, on tam dorabiał, będąc już na emeryturze. Musiał ją zauważyć, bo ok. dwa i pół roku temu napisał do niej na jednym z portali społecznościowych, że podoba mu się. Ona odpisała.
Ich szczęście, to tylko był pozór
Początek znajomości to była istna sielanka. Często się widywali, ale nigdy z sobą nie zamieszkali, choć mężczyzna pomieszkiwał w Płazie.
- Tylko początek tej znajomości był dla mamy dobry, potem wszystko między mini było tylko na pozór - opowiada Bernadetta, synowa zamordowanej kobiety. Gdy razem chodzili do znajomych, wyglądało jakby "jedli sobie z dziubków". - On jednak ograniczał mamę, izolował ją od nas. Robił wyrzuty, że woli nas od niego - przekonuje młoda kobieta.
Krystyna Dudek, w marcu tego roku poszła na emeryturę. Całe życie marzyła o tym, by mieć własny dom z ogródkiem. Znalazła ofertę niedrogiego domu w Płazie do remontu. Wydała na niego wszystkie zaoszczędzone pieniądze. Remont wspólnie robiła cała rodzina, Jerzy B. także pomagał. Ale on - wg. relacji syna i synowej ani gorsza do domu nie dołożył.
55-latka coraz gorzej czuła się w tym związku. Skończył się we wrześniu, kiedy Jerzy B. zażądał od pani Krystyny przepisania na siebie części domu. Ona powiedziała - nie.

Wyszedł obrażony, niestety wrócił
Obrażony 68-latek wyszedł z domu. Przez tydzień nie odzywał się. - Chyba liczył, że mama zacznie go przepraszać, ale ona nie skontaktowała się z nim. Jak mówiła nam, wreszcie czuła się wolna. Niestety wrócił i wtedy wszyscy zobaczyliśmy, że on potrafi być nieobliczalny - opowiada pani Bernadetta.
Według relacji syna i synowej na przemian to błagał panią Krysię, by do niego wróciła, to jej groził. - Nachodził ją, nękał, awanturował się. Kiedyś wlał do baku z benzyną wlał jakiś płyn - opowiada pan Tomasz. - Mama miała wrażenie, że pod jej obecność buszuje po domu i robi różne złośliwości. W mące znalazła jakieś przedmioty, tak samo w innym jedzeniu, coś miała dosypane.
Syn podejrzewa, że zabójca jego matki miał samowolnie dorobione klucze, bo te, które mu kiedyś przekazała, odebrała. - Sąsiedzi donosili nam, że jak mamy nie ma w domu, to on kręci się po podwórku.
Sytuacja stawała się coraz bardziej niebezpieczna. Jerzy B. dzwonił do bliskich pani Krystyny i prosił, by wstawili się za nim, a gdy słyszał, że nie mają zamiaru go poprzeć, wpadał we wściekłość. Raz tak mocno popchnął panią Krystynę, że ta upadła i uszkodziła nogę. Do śmierci chodziła w szynie.

Straszny cios dla rodziny
22 listopada pan Tomasz z żoną i synkiem pojechali na weekend w góry. - Przed wyjazdem narąbałem mamie drewna na opał i pamiętam, że jeszcze ostrzegłem ją, by nikomu nie otwierała - mówi pan Tomasz.
W domu w Płazie jest kiepski zasięg telefonów komórkowych. Pan Tomasz nie mógł się do mamy dodzwonić, ale po prostu myślał, że to przez ten zasięg. W poniedziałek 25 listopada był już mocno zaniepokojony, zwłaszcza po tym, jak znajomy rodziny zadzwonił do niego i też poskarżył się, że Krysia od niego nie odbiera.
Razem pojechali do Płazy. Kobieta nie otwierała. Zaczęli chodzić koło domu i sprawdzać drzwi, wszystkie były zamknięte. Wzięli drewnianą paletę i podstawili pod kuchenne okno, gdzie świeciła się lampa, ale nikogo w pomieszczeniu nie zauważyli. Paletę podstawili więc pod okno sypialni. - Mama leżała na łóżku z równo wzdłuż ciała ułożonymi rękami i zakrwawioną twarzą - głos pana Tomasza drży na to wspomnienie.
Kobieta zginęła od strzałów. Niedługo po tym Jerzy B. został zatrzymany we własnym domu. W środę 27 listopada został doprowadzony do Prokuratury Rejonowej w Chrzanowie. Zebrany materiał dowodowy pozwolił na przedstawienie mężczyźnie zarzutu zabójstwa. Sąd Rejonowy w Chrzanowie wydał decyzję o jego tymczasowym aresztowaniu na trzy miesiące. Grozi mu kara nawet dożywotniego pozbawienia wolności.
Sprawa zabójstwa objęta jest śledztwem. Będą wyjaśnianie także wątki, czy policja poważnie potraktowała zgłoszenia o tym, że pani Krystyna boi się Jerzego B.
- On to zrobił z premedytacją. Musiał to zaplanować, jak pistolet przyniósł - mają pewność bliscy Krystyny Dudek. - Chciałabym, by do końca życia gnił w więzieniu - dodaje Bernadetta.
WIDEO: Krótki wywiad
