- W imieniu naszego Stowarzyszenie wniosek do Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Śródmieście złożyli Andrzej Jaworski i Hubert Grzegorczyk. Niedopuszczalne jest publiczne szkalowanie i wyzywanie lidera Zjednoczonej Prawicy Jarosława Kaczyńskiego na marszu, w którym bierze udział prezydent Gdańska, Paweł Adamowicz. Winę za wypowiedziane obraźliwe słowa ponoszą także organizator i przewodniczący zgromadzenia - informują przedstawiciele myGdańsk.
Jak czytamy w zawiadomieniu, dotyczy ono możliwości popełnienia wykroczenia - "zakłócenia spokoju i porządku publicznego oraz wywołania zgorszenia w miejscu publicznym."
Gdańsk mówi nie dla nacjonalizmu i faszyzmu
Chodzi o sytuację, podczas której wśród przemawiających dostała się jedna z pikietujących osób, wykrzykując do mikrofonu "j...ć Kaczyńskiego!".
Prokurator Mariusz Duszyński z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku potwierdza, że zawiadomienie wpłynęło do Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Śródmieście w Gdańsku. - Prokurator zapoznał się ze zgłoszeniem, a sprawa - zgodnie z właściwością miejscową - zostanie przekazana do Komisariatu II Policji w Gdańsku - informuje i tłumaczy, że - zgodnie z przepisami - sprawami dotyczącymi wykroczeń, zajmuje się policja.
W sprawie poprosiliśmy o komentarz w gdańskim magistracie. Magdalena Skorupka-Kaczmarek rzeczniczka prezydenta Adamowicza podkreśla, że zdarzenie, podczas którego znieważony wulgarnym określeniem został prezes Kaczyński, było "niedopuszczalnym incydentem", a mężczyzna który wykrzyczał epitet, wtargnął pośród przemawiających.
- Bardzo szybko został on z tego miejsca usunięty, prezydent po tym zajściu przeprosił wszystkich, a ta osoba została ukarana mandatem przez policję - mówi Magdalena Skorupka-Kaczmarek. - Posądzanie prezydenta o jakąkolwiek odpowiedzialność w tym zakresie jest nieuprawnione i błędne - podkreśla.
- Mężczyzna został ukarany stuzłotowym mandatem za używanie słów wulgarnych, zgodnie z taryfikatorem - mówi asp. Karina Kamińska z KMP w Gdańsku.
POLECAMY NA DZIENNIKBALTYCKI.PL: