Pożar w placówce opiekuńczej w Kielcach. Walka o życie pensjonariuszy
Przypomnijmy, zgłoszenie wpłynęło w piątek, 10 maja, po godzinie 17. Paliła się altana śmietnikowa przy placówce opiekuńczej dla osób starszych i niepełnosprawnych przy ulicy Tobruckiej na kieleckiej Ostrej Górce. Ogień sięgnął budynku. Zaczęła się walka o życie seniorów. Pierwsi ruszyli do niej pracownicy placówki i sąsiedzi. Potem zaczęły pojawiać się kolejne wozy służb ratunkowych. Na gorąco relacjonowaliśmy przebieg akcji.
24 osoby zabrane do szpitala
W sobotni ranek przyszedł czas na podsumowania. Strażacy informowali, że z pożarem walczyło 15 zastępów. Łącznie 56 ratowników. Podczas całej akcji zużyli 15 tysięcy litrów wody.
- Całe szczęście, że ogień nie dostał się do środka placówki i udało się ewakuować wszystkich, którzy się w niej znajdowali. Do szpitali trafiło 24 z 37 ewakuowanych pensjonariuszy. To starsze osoby, które doznały silnych emocji
– mówiła starszy ogniomistrz Beata Gizowska, oficer prasowy kieleckiej straży pożarnej
Jak uzupełniała, pożar miał powierzchnię stu metrów kwadratowych. Spaliły się elewacja budynku, część jego dachu, instalacja gazowa i elektryczna oraz altana śmietnikowa.
Zobacz zdjęcia z akcji ratunkowej
Policjanci weszli ze strażakami
W kilkugodzinną akcję zaangażowanych było łącznie 20 policjantów. Część z nich pojawiła się na samym początku działań.
- Funkcjonariusze Oddziału Prewencji Policji wspólnie ze strażakami weszli do środka pensjonatu i pomagali w ewakuacji. Zadymienie na klatce schodowej było tak silne, że z niektórych części budynku prościej było ewakuować pensjonariuszy oknem
– przekazywał młodszy aspirant Maciej Ślusarczyk z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach.
- Na miejscu zorganizowany był tymczasowy punkt z którego kilka karetek sukcesywnie przewoziło do szpitali pensjonariuszy, którzy byli narażeni na wpływ dymu i mogli potrzebować pomocy – informowała Marta Solnica dyrektor Świętokrzyskiego Centrum Ratownictwa Medycznego i Transportu Sanitarnego.
Pożar został ugaszony po godzinie 20. Dla strażaków oznaczało to jednak początek kolejnego etapu prac. Zaczęli rozbierać uszkodzone elementy konstrukcji i przelewać je wodą. Potem z pomocą kamery termowizyjnej sprawdzili pogorzelisko, by upewnić się, że zagrożenie zostało całkowicie zażegnane. Ostatni zastęp ratowników wrócił do jednostki dopiero przed godziną 23.
W sobotę na pogorzelisku pracować miał biegły z zakresu pożarnictwa, którego opinia ma pozwolić policjantom ustalić przyczynę pożaru.
Zobacz zdjęcia z akcji ratunkowej