- W regulaminie pracy pracodawca wprowadził na mocy aneksu z dnia 2.03.2018 r. zmianę w brzmieniu: „Dla pracowników sklepów niedziela i święto obejmuje 24 kolejne godziny przypadające odpowiednio pomiędzy godz. 24 w sobotę a godz. 24 w niedzielę, i między godz. 24 w dniu bezpośrednio poprzedzającym święto a godz. 24 w święto”. Wprowadzona w regulaminie pracy definicja niedzieli i święta jest zgodna z nowym, wprowadzonym ustawą o ograniczeniu handlu w niedziele i święta brzmieniem art. 151 Kodeksu pracy, zgodnie z którym za pracę w niedzielę i święto (…) uważa się pracę wykonywaną między godz. 6 w tym dniu a godz. 6 w następnym dniu, chyba że u danego pracodawcy została ustalona inna godzina - czytamy w piśmie pokontrolnym Państwowej Inspekcji Pracy.
Zmieniona przez właściciela sieci Biedronka, w związku z nowymi przepisami o zakazie handlu w niedziele, organizacja pracy od samego początku budziła gorący sprzeciw wśród związkowców. To zresztą na ich prośbę kontrolę w tej sprawie wszczęła PIP. Dziś działacze przyjmują do wiadomości jej wyniki, ale broni składać nie zamierzają.
- Wyniki te dotyczą kontroli, o którą wspólnie apelowały trzy związki zawodowe: NSZZ Solidarność, NSZZ Solidarność ‘80 i WZZ Sierpień ‘80. Oprócz tego NSZZ Solidarność ‘80 zwróciła się do Głównego Inspektoratu Pracy z prośbą o bardziej szczegółowe wyjaśnienia. W naszym piśmie wnosiliśmy nie tylko o odpowiedź, czy wprowadzenie dwóch dób pracowniczych jest zgodne z prawem, ale też o to, jak w związku z wprowadzonymi zmianami mają wyglądać doby pracownicze następujące po niehandlowej niedzieli? Jak pracownicy powinni funkcjonować w pozostałe dni, kiedy powinna im się kończyć doba? Na poruszone przez nas zagadnienia wciąż nie otrzymaliśmy odpowiedzi, czekamy na nią, wystąpimy jeszcze raz do PIP o odpowiedzi na nasz odrębny wniosek. Zgodność z prawem to jedno, a funkcjonowanie kolejnych dni to drugie - komentuje Robert Jacyno, rzecznik NSZZ Solidarność ‘80.
W normalne dni doba pracownicza rozpoczyna się w Biedronce o godz. 6. Tylko po niehandlowych niedzielach pracownicy muszą przyjeżdżać do swoich sklepów tuż po północy.
- Gdyby w niedzielę handlową obowiązywała ta sama doba co w niehandlową, pracownik zaczynałby pracę tuż po północy z niedzieli na poniedziałek, ale nie mógłby pracować dłużej niż do godz. 6 rano. Później pracodawca musiałby płacić nadgodziny. W przypadku niedzieli niehandlowej zdarza się, że pracownik, który przychodzi do pracy tuż po północy, pracuje nawet do godz. 8-10 rano - mówi dalej Robert Jacyno.
Światełkiem w tunelu zdaje się być dla związkowców zapowiadana przez rząd nowelizacja ustawy o zakazie handlu w niedziele. Działacze mają nadzieję, że przepisy zostaną uszczelnione tak, aby nie dochodziło do ich obchodzenia przez pracodawców.
- W początkowej wersji ustawy był zapis o tym, że praca nie może zaczynać się szybciej niż o godz. 4-5 nad ranem. Teraz otrzymujemy sygnały, że resort jeszcze raz pochyli się nad tą kwestią, co bardzo nas cieszy - podsumowuje Robert Jacyno.