- W miniony weekend cudzoziemcy koczujący po str. białoruskiej uczestniczyli razem z przedstawicielami służb białoruskich w briefingu prasowym zorganizowanym dla białoruskich mediów.Służby białoruskie regularnie, kilka razy dziennie dostarczają grupie żywność i napoje - informuje na TT Straż Graniczna.
Na dowód swoich słów, zamieścili filmik, na którym widać grupę dziennikarzy oraz jedzących cudzoziemców.
Tymczasem Fundacja Ocalenie, która od dwóch tygodni jest w Usnarzu i obserwuje obozowisko każdego dnia, przekazuje informacje o tym, że grupa migrantów nie ma co jeść, a za picie służy im woda z przepływającego strumyka. Alarmują też o złej kondycji migrantów. Z ich informacji, które pozyskują od cudzoziemców za pośrednictwem tłumaczki, wynika, że są dosyć poważnie chorzy.
- 8 osób z chorymi nerkami, ma problemy z oddawaniem moczu, 5 osób z biegunką - informują.
Dzięki tłumaczce przekazują też informacje dotyczące samych cudzoziemców. To, co robili w swoim rodzinnym kraju i jakie mają plany. O sobie opowiedzieli Mohammad, Abdul Baset, Mohsen, Mohammad i Sayyed.
Na miejscu obozowiska wciąż przebywają działacze i aktywiści społeczni. Mają rozstawionych kilka namiotów. Od migrantów oddziela ich kordon policji, która pilnuje, aby nie przedostali się na teren obozowiska, który jest od nich oddalony o około 200 metrów.
Wciąż też czuwają media. Ale jest ich dziś zdecydowanie mniej niż np. w piątek czy weekend. Wszyscy narzekają na zimną i wilgotną pogodę. I po cichu liczą, że temat Usnarza Górnego wkrótce zejdzie z czołówek serwisów informacyjnych.
Tymczasem poseł Koalicji Obywatelskiej Franciszek Sterczewski, który ostatnich kilka dni spędził w Usnarzu, zbiera podpisy posłów pod interpelacją w sprawie natychmiastowego wykonania zarządzenia Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Trybunał nakazał Polsce pomoc humanitarną migrantom, ale bez obowiązku wpuszczania ich na teren RP. Do tej pory interpelację podpisało 61 posłów i posłanek.
