We wtorek zapadł prawomocny wyrok – 8 tysięcy złotych grzywny. Z prokuratorskich zarzutów wynika, że niewpłacone podatki dotyczą wynagrodzeń pracowników za 2013 i 2014 rok. Ale Piotr Rybak mówi dziś, że nie miał na podatek bo musiał płacić swoim pracownikom a nie rozliczyła się z nim firma, która wynajęła go w 2012 roku do pomocy przy pracach na budowie stadionu.
- Nie dostałem 2 milionów złotych – denerwuje się biznesmen. - Z odsetkami to i ze trzy by było. Jak mi zapłacą natychmiast oddam te podatki przekonuje. I dodaje, że wciąż trwają w sądach spory różnych firm zaangażowanych w prace na wrocławskiej arenie. Właśnie od kłopotów z wynagrodzeniem za budowę stadionu zaczęła się publiczna działalność Piotra Rybaka. Dziś związanego z radykalną, nacjonalistyczną prawicą.
Rzeczywiście wciąż trwają spory dotyczące ostatecznego rozliczenia budowy stadionu. Choć arena funkcjonuje już od 2011 roku. A budowa zakończyła w roku 2012. Sądowe spory są zarówno między miastem jako inwestorem a generalnym wykonawcą firmą Max Boegl jak i pomiędzy wykonawcą a jednym z podwykonawców. Kiedy się skończą nie wiadomo.
