Przedstawiciele ZNP twierdzą, że w tym roku zamiast obiecanych 5 proc. pedagodzy zarobią więcej zaledwie o 1,45 proc. i domagają się wyrównania płac od stycznia br.
- To, co proponuje nauczycielom minister edukacji narodowej Anna Zalewska od 1 kwietnia, to nie są podwyżki. Trudno bowiem mówić o realnym wzroście płac, kiedy pensja rośnie od 95 do 168 zł brutto w zależności od stopnia awansu zawodowego - mówi prezes ZNP Sławomir Broniarz.
- Podwyżki w oświacie są jak najbardziej potrzebne, ponieważ jest to jedna z najbardziej niedoinwestowanych grup zawodowych, jednak oczekiwałbym godnego wynagrodzenia za naszą pracę. Nauczyciel stażysta czy kontraktowy żyje dziś na granicy minimum socjalnego. A są to osoby, które są po studiach, muszą się dokształcać, inwestować w szkolenia - komentuje Mikołaj Wysiecki, nauczyciel historii z Zespołu Szkół Kształcenia Podstawowego i Gimnazjalnego nr 33 w Gdańsku.
Kością niezgody jest właśnie rozłożenie obiecanych 15 procent na trzyletnie raty. W związku z tym, że w bieżącym roku nie przewidziano wyrównania podwyżki od 1 stycznia 2018 roku, faktyczny wzrost pensji w skali roku wynosić będzie 3,75 proc. Odliczając inflację szacowaną w roku 2018 na 2,3 procent, uzyskujemy podwyżkę wynagrodzeń nauczycielskich na poziomie 1,45 - komentują przedstawiciele ZNP. I postulują, by Ministerstwo Edukacji Narodowej zapewniło wyrównanie.
Resort edukacji na razie milczy i nie odnosi się do tych postulatów środowiska oświaty.
Rozgoryczenie i wyliczenia
Nauczyciele już 1 kwietnia otrzymają pierwszą od sześciu lat podwyżkę, jednak środowisko jest rozgoryczone.
- Nie ma mowy o podwyżkach. Nie odkryję Ameryki, mówiąc, że w tym roku nauczyciele otrzymają podwyżkę mniejszą niż dwa procent - komentuje w rozmowie z „Dziennikiem Bałtyckim” Lidia Korniak, prezes ZNP w Bytowie.
Tomasz Lewicki, prezes ZNP w Pucku, nauczyciel w puckim I LO, również nie jest usatysfakcjonowany rozwiązaniem proponowanym przez MEN.
- Nie wiem, czy podwyżka jest właściwym określeniem. Kwestia wyrównania od stycznia to obowiązek wynikający z Karty nauczyciela. Niestety nasz rząd przyzwyczaił nas do tego, że prawo swoje, a rzeczywistość swoje - mówi Tomasz Lewicki.
Z tymi wyliczeniami zgadzają się również przedstawiciele oświatowej Solidarności oraz sami nauczyciele.
- Każdy dyskont spożywczy oferuje lepsze lub podobne warunki. A przecież nie pracujemy 40 godzin w tygodniu, tylko więcej. Organizowanie wycieczek czy przygotowywanie się do rad pedagogicznych - to wszystko zajmuje dodatkowy czas - przyznaje Mikołaj Wysiecki, nauczyciel historii z Zespołu Szkół Kształcenia Podstawowego i Gimnazjalnego nr 33 w Gdańsku.
Jak pedagodzy sobie radzą? - Korepetycje to za mało. Moi znajomi jeżdżą wieczorami i w weekendy jako kierowcy w firmie Uber, wielu stoi za barem. Ja sama dorabiam jako kelnerka. To zaczyna być norma w naszym środowisku - mówi nam Anna, nauczycielka z Tczewa (nazwisko do wiadomości redakcji).
Resort mówi o sukcesie
Tymczasem resort edukacji chwali się, że od 1 kwietnia rozpoczyna wprowadzanie planu podwyższenia wynagrodzeń nauczycieli o ok. 15,8 proc. w ciągu trzech lat - po 5 procent każdego roku. - Kolejne podwyżki zostaną wprowadzone od stycznia 2019 roku (5 proc. - przyp. red.) oraz od stycznia 2020 roku (kolejne 5 proc. - przyp. red.). Przypominamy, że ostatnia podwyżka płac nauczycieli miała miejsce w 2012 roku - mówi Anna Ostrowska, rzeczniczka MEN.
Ile zarabiają nauczyciele z Pomorza?Średnie wynagrodzenie stażysty wynosi ok. 2700 zł, kontraktowego - 3200 zł, mianowanego - ok. 4 tys. zł, a dyplomowany może liczyć na pensję w wysokości ok. 5 tys. zł. Średnie wynagrodzenie nauczyciela z Gdyni wynosi 4600 zł i jest najwyższe w Trójmieście. W Gdańsku średnia pensja wynosiła w 2017 roku 4586 zł, a w Sopocie - 4059 zł. Oczywiście są to stawki brutto z włączeniem rozmaitych dodatków, m.in. „trzynastek”.
MEN podkreśla, że w związku z podwyższeniem pensji w budżecie państwa pojawiły się dodatkowe środki - ok. 1,2 mld zł. Jednak związki zawodowe i sami nauczyciele twierdzą, że te fundusze pochodzą m.in. z likwidacji dodatku mieszkaniowego (ok. 126 mln zł). - W obecnych realiach społeczno-gospodarczych wspomniany dodatek przestał być aktualny. Przesunięcie środków zapewni ich podział pomiędzy wszystkich nauczycieli - odpiera te zarzuty Anna Ostrowska, rzeczniczka MEN.