Pożar domu w gm. Trąbki Wielkie
Szok i ból towarzyszące utracie domu są niemożliwe do opisania. Domu, który zbudowali własnymi rękami i latami pracy, wspólnie ze swoją najbliższą rodziną.
- Gdy wzięliśmy ślub z mężem 3,5 roku temu, to było takie nasze marzenie, by postawić dom i w nim tworzyć rodzinę - mówi Katarzyna Suwiczak z miejscowości Kaczki w gminie Trąbki Wielkie. - Miałam w nim wychowywać swoje dzieci, gromadzić pamiątki, tworzyć wspomnienia... Mieliśmy wprowadzić się za kilka tygodni, niestety w jedną noc straciliśmy wszystko. Zostaliśmy ze zgliszczami i kilkudziesięcioletnim zobowiązaniem finansowym. Dom, po latach budowy, był właściwie gotowy do zamieszkania – wyposażyliśmy już łazienki, pomalowaliśmy ściany, założyliśmy kontakty.
Zbiórka pieniędzy dla pogorzelców z Trąbek Wielkich
Do wybuchu pożaru doszło w środę wieczorem, 23 listopada 2022 r. Ogień rozprzestrzenił się bardzo szybko – na miejscu pracowało dziesięć zastępów straży pożarnej.
- Mąż tego dnia malował w nim ściany. Wrócił do domu i odpoczywaliśmy po ciężkim dniu. Dopiero krzyki sąsiada nas poderwały. Już nie pamiętam, która to była godzina - opowiada pani Katarzyna. - Mąż pobiegł do samochodu i chciał z gaśnicą wejść do środka, ale go powstrzymali, otwarcie drzwi mogło ten ogień jeszcze bardziej wzmóc. Potem przyjechała straż i mogliśmy tylko stać i w ciszy patrzeć, jak żywioł odbiera nam dorobek życia. Pożar był tak wielki, że zamknęliśmy się w pokoju, żeby na to nie patrzeć. Tak serce bolało. Mąż powiedział: "Razem z tym domem spłonęła moja dusza". Niemal wszystko zrobił swoimi rękoma razem ze swoim ojcem, nawet schody.
- Jedynie firma robiła nam posadzki, blacharstwo i okna wstawiała. Tak wszystko sami robili. Całe serce w to włożyliśmy. Dom jest tak zniszczony, że nie ma całego środka, jest wypalony. Stojąc na parterze, można patrzeć w niebo. Zniszczony został także garaż, w którym stworzyliśmy oddzielne mieszkanie dla mojej mamy. Mama miała z nami zamieszkać. Teraz można powiedzieć, że jest bezdomna. Pracuje w Niemczech, opiekuje się starszymi ludźmi. Miała w grudniu wracać, by z nami zamieszkać, teraz musi tam zostać. Nie ma dokąd wrócić.
Co mogą ratują, ale niewiele tego jest
Państwo Suwiczak czekają na ekspertyzę, co było przyczyną pożaru.
- Obecnie strażacy wspólnie z nadzorem dochodzą dokładnej przyczyny zapału – wstępnie wiemy, że mogła być nią instalacja kominowa - mówi pani Katarzyna. - Dokładne szacunki szkód również są w toku, ale już zostaliśmy poinformowani, że do wymiany jest m.in. całość dachu. Na skutek akcji gaśniczej wszystko jest zalane, zostały również wybite okna. Z piętra tylko umywalki i sedesy udało się uratować, z dachu może tylko parę desek, które do czegoś się wykorzysta. Cała konstrukcja dachu jest do zrobienia, blacharstwo, wypełnienie ścian. Mąż próbował zdjąć parę kafelek, żeby je uratować, ale ruszył i cała ściana runęła.
Prosimy o pomoc w odbudowie naszego domu – liczy się naprawdę każda złotówka. Naszym największym marzeniem było założenie rodziny, teraz jest nim po prostu normalność, w której ma się dokąd wracać - mówią państwo Suwiczak.
Zbiórka prowadzona jest przez stronę www. zrzutka.pl, id: h5dccs Tu możesz wpłacić na odbudowę domu państwa Suwiczaków
CZYTAJ: Pani Ania wychowuje 3 dzieci z niepełnosprawnościami. Każdy może pomóc!
