Pandemicznego lipca 2020 Zbigniew Jabłoński, biegły sądowy w zakresie rekonstrukcji wypadków drogowych, pofatygował się do Sądu Okręgowego w Rzeszowie, by złożyć swoją sporządzoną dla postępowania procesowego ekspertyzę. W drzwiach wejściowych do budynku drogę zagrodził mu policjant, bez obowiązkowych wówczas rękawiczek ochronnych na dłoniach i maseczki na twarzy.
Ze względu na obostrzenia przeciwepidemiczne wstęp do sądu dla osób postronnych był zakazany
- Powiedziałem, kim jestem, po co przychodzę, nie chciał mnie wpuścić, bo Covid – opowiada biegły. – Kazał mi akta zostawić u siebie. Nie wolno mi takich rzeczy robić, odpowiadałem za nie, tam są dane wrażliwe. Podszedł na 30 centymetrów, po czym zaczął mnie wypychać na zewnątrz. Prosiłem, żeby zadzwonił do kogoś kompetentnego, odpowiedział, że nie zna numeru. Wyjąłem telefon, żeby mu zrobić zdjęcie, a on swój żeby zrobić zdjęcie mnie. I jeszcze mi trochę przy tym naubliżał.
Na piśmie poskarżył się na funkcjonariusza komendantowi wojewódzkiemu, żądając przy tym ukarania policjanta i zawiadomienia o sytuacji sanepidu. Od Komendant Komisariatu Policji Rzeszów Śródmieście, któremu podlegał policjant, domagał się wysłania do sądu wniosku o jego ukaranie. Komendant odmówił.
Policja przesłuchała biegłego, sądowego policjanta i jego przełożonego z wydziału konwojowego
„Czynności wyjaśniające zostały zakończone odstąpieniem od kierowania wniosku o ukaranie” – poinformował go komendant na piśmie. To samo pismo zawiera uzasadnienie decyzji: policjant „nie miał założonej maseczki z uwagi na intensywny katar, w związku z powyższym często zdejmował ją i zakładał, dlatego też zapomniał ją nałożyć”.
Wobec bezmaseczkowego funkcjonariusza „zastosowano środek oddziaływania wychowawczego w postaci pouczenia” – informuje stanowisko komendanta.
Zbigniewa Jabłońskiego kara pouczenia nie usatysfakcjonowała
- Przypominam, że rzecz działa się w okresie, kiedy policja ścigała po ulicach rowerzystów bez maseczek i babcie idące bez maseczek do kościoła – zaznacza. – Można było dostać do 500 złotych mandatu i kolejnych 30 tysięcy kary od sanepidu.
Sam napisał do Sądu Rejonowego w Rzeszowie wniosek o ukaranie policjanta za to, że policjant „w dniu 09 lipca 2020 r. ok. godz. 10.00 pełniąc służbę, jako funkcjonariusz Policji na terenie Sadu Okręgowego na Placu Śreniawitów 3 w Rzeszowie nie zastosował się do obowiązku zakrywania ust i nosa oraz dłoni podczas bezpośredniego kontaktu z moją osobą.” Powołał się na art. 54 kodeksu wykroczeń, który mówi, że „Kto wykracza przeciwko wydanym z upoważnienia ustawy przepisom porządkowym o zachowaniu się w miejscach publicznych, podlega karze grzywny do 500 złotych albo karze nagany”.
Sąd odmówił wszczęcia postępowania, bo – jego zdaniem – nie doszło do wykroczenia
A nie doszło, bo nakaz noszenia maseczki został zarządzony przez ministra, a nie przez organ konstytucyjnie upoważniony do stanowienia prawa, jakim jest organ wybierany w powszechnych i bezpośrednich wyborach, np. Sejm. A poza tym decyzja ministra dotyczy „ochrony zdrowia i zwalczania epidemii” – podkreśla sąd, natomiast wymieniony paragraf dotyczy porządku publicznego, więc i z tego punktu widzenia policjant nie popełnił wykroczenia. A gdyby nawet popełnił, to i tak już nastąpiło przedawnienie karalności.
