SPIS TREŚCI
Im wyższe ceny ropy na świecie, tym lepiej dla uzależnionej od eksportu węglowodorów Rosji. I odwrotnie, im niższe ceny, tym mniej petrodolarów wpływa do skarbca moskiewskiego. To dlatego wśród kluczowych sankcji nałożonych na Rosję po lutym 2022 roku są restrykcje uderzające w eksport ropy i gazu. Problem w tym, że nie działają one tak, jakby można było sobie życzyć.
Rosja i Arabia Saudyjska: rozwód petromałżeństwa?
Większe znaczenie dla dochodów państwa rosyjskiego mają inne wydarzenia na globalnym rynku „czarnego złota”. Ostatnio nie są to dla Kremla wydarzenia dobre. Po pierwsze, po miesięcznej blokadzie wywołanej wewnętrznym konfliktem politycznym, Libia znów zaczęła eksportować ropę. Po drugie, jak wynika z nieoficjalnych doniesień, Izrael jednak nie zaatakuje obiektów naftowych Iranu, co mogłoby się przerodzić w wojnę, w której doszłoby do blokady eksportu ropy z Zatoki. Straciłaby wtedy choćby Arabia Saudyjska. I to właśnie ten naftowy gigant zmienia swoją politykę cenową.
Koniec porozumienia Rijadu z Moskwą w ramach grupy OPEC+ (kartel OPEC plus grupa innych dużych producentów ropy), które przez kilka lat pozwalało sterować cenami dzięki dobrowolnym cięciom wydobycia przez członków tego formatu, to fatalna informacja dla Rosji. Już kiedyś doszło do podobnego spięcia między dwoma liderami OPEC+ i Moskwa nie wspomina kilkumiesięcznej rywalizacji z Saudyjczykami szczególnie dobrze. Wojna cenowa wybuchła w pierwszych miesiącach pandemii koronawirusa w 2020 r., kiedy to Królestwo i Rosja walczyły o udział w rynku w obliczu załamania popytu. Ale wtedy nie było wojny wymagającej wielkich pieniędzy. Dziś Kreml z dużo większym niepokojem śledzi więc doniesienia z Zatoki.
Więcej ropy, mniej pieniędzy w budżecie Rosji
Grupa OPEC+, której przewodzi Arabia Saudyjska, planuje rozpocząć zwiększanie podaży ropy na rynku już w grudniu, pomimo dowodów na to, że wzrost popytu na ropę w tym roku będzie niższy niż początkowo zakładano. Mimo to OPEC+ planuje w grudniu dodać do rynku 180 000 baryłek dziennie (bpd) i kontynuować wycofywanie się w 2025 r. z obecnych cięć produkcji o około 2,2 mln bpd.
„Ponieważ Rosja już sprzedaje swoją ropę po obniżonych cenach i przy wyższych kosztach produkcji, środowisko niskich cen na rynkach ropy może wpłynąć na jej zdolność do finansowania agresji na Ukrainie” - napisał w czasopiśmie IPS prof. Luke Cooper z London School of Economics and Political Science. Sytuacja może stać się wręcz dramatyczna, jeśli Arabia Saudyjska, kluczowy sojusznik Rosji w pakcie OPEC+, będzie realizować politykę odzyskiwania udziału w rynku, który utraciła w ciągu ostatnich dwóch lat.
Saudyjczycy zmieniają politykę naftową
Królestwo od ponad roku robiło wszystko, aby ograniczyć podaż na rynku. Oprócz udziału w cięciach OPEC+ obowiązujących od zeszłego lata, Arabia Saudyjska dobrowolnie utrzymuje poza rynkiem kolejny 1 mln baryłek ropy dziennie. Frustracja Saudyjczyków związana z utratą udziału w rynku, podczas gdy ceny utknęły poniżej 80 USD za baryłkę, nawet w obliczu zwiększonych napięć geopolitycznych, nie jest więc zaskoczeniem.
„Financial Times” doniósł w zeszłym miesiącu, że Saudowie dokonają zwrotu, dążąc do odzyskania udziału w rynku i porzucając nieoficjalny cel ceny ropy w wysokości 100 USD za baryłkę. To podejście, jeśli Królestwo będzie je realizować, może obniżyć ceny ropy naftowej, a co za tym idzie, dochody z ropy naftowej dla rosyjskiego budżetu.
„Czarne złoto” finansuje wojnę Rosji
Co trzeci rubel wpływający do budżetu federalnego pochodzi z ropy i gazu. Niskie ceny ropy naftowej mogą znacznie obniżyć dochody Moskwy, być jeszcze większym hamulcem niż zachodnie sankcje, które Rosja stara się omijać i zmniejszyć zdolność Rosji do dalszego przeznaczania ogromnych środków na wojnę na Ukrainie, twierdzą niektórzy analitycy.
Jeśli OPEC+ przywróci większą podaż na rynek to przychody wszystkich producentów ropy, w tym Rosji, spadną wraz z niskimi cenami surowca. W przeciwieństwie jednak do Arabii Saudyjskiej, rosyjska ropa nie jest tania w wydobyciu, co czyni ją słabo przygotowaną do radzenia sobie z warunkami niskich cen. Sama Rosja sygnalizuje, że będzie dążyć do zmniejszenia swojej zależności od ropy naftowej, aby zminimalizować wpływ zmiennych cen ropy i gazu na jej dochody budżetowe. Kilka lat temu dochody z ropy i gazu stanowiły 35-40% dochodów budżetowych Rosji, powiedział w tym miesiącu rosyjski minister finansów Anton Siłuanow, dodając, że udział ten ma spaść do 27% w przyszłym roku i do 23% w 2027 roku. Zanim jednak do tego dojdzie, to petrodolary pozostają głównym źródłem finansowania wojny z Ukrainą. Ich mniejszy strumień może zmusić Władimira Putina do rozważenia rokowań.
źr. OilPrice.com, Financial Times, Bloomberg