Zapewne niektórzy pamiętają szok naftowy z lat 70-tych XX w., kiedy to kartel producentów ropy naftowej kierowany przez Saudyjczyków nałożył embargo na USA, w wyniku czego ceny ropy skoczyły z 1,80 USD za baryłkę do 11,65 USD. Czy obecna wojna na Bliskim Wschodzie może okazać się powtórką z – wątpliwej – rozrywki?
Irańska ropa na celowniku Izraela
Powołując się na „wielu” anonimowych izraelskich urzędników, amerykański portal informacyjny Axios stwierdził, że irańskie rafinerie są prawdopodobnym celem w ramach „znaczącego odwetu” za atak z 1 października. - Musimy zaatakować irańskie instalacje energetyczne - mówi też były premier Izraela Naftali Bennett. Jakiekolwiek uderzenie w irański sektor wydobywczy i rafineryjny byłoby ciężkim ciosem, ponieważ budżet kraju w dużej mierze zależy od przychodów ze sprzedaży ropy naftowej, zwłaszcza do Chin. Teheran boryka się również z deficytem produktów, zwłaszcza benzyny.
Z Zatoki Perskiej pochodzi 14,4 miliona baryłek ropy naftowej dziennie, czyli jedna trzecia światowych dostaw morskich, oraz 21 procent globalnego skroplonego gazu ziemnego. Potencjalny izraelski atak na irańskie instalacje naftowe może spowodować gwałtowny wzrost cen czarnego złota. Goldman Sachs szacuje możliwy wzrost cen ropy o 20 USD. Jeśli wojna się rozwinie, cena ropy może przekroczyć 100 USD, a jeśli cieśnina Ormuz okaże się zamknięta, może nawet przekroczyć 150 USD za baryłkę, twierdzą analitycy.
Poważny wzrost cen ropy i gazu zaszkodziłby Chinom, Indiom i Europie, ryzykując ponowne rozpalenie inflacji w momencie, gdy została ona opanowana, i storpedowałby wyniki gospodarcze administracji Bidena i wiceprezydent Kamali Harris tuż przed listopadowymi wyborami w USA. Z drugiej strony, szok energetyczny wzmocniłby Rosję, podcinając niezdecydowaną politykę USA i Niemiec w zakresie pomocy Ukrainie.
Iran zarabia na ropie
Iran jest członkiem Organizacji Krajów Eksportujących Ropę Naftową (OPEC), a jego produkcja wynosi około 3,2 miliona baryłek dziennie (bpd), czyli 3% światowej produkcji. Pomimo sankcji nałożonych przez Stany Zjednoczone, Iran nadal jest znaczącym producentem ropy naftowej - trzecim co do wielkości w OPEC - i znaczącym eksporterem. Eksport ropy naftowej wynosił średnio około 1,55-1,6 mln baryłek dziennie (bpd) w pierwszej połowie tego roku, wzrastając do 1,65-1,7 mln bpd w lipcu-sierpniu. Wstępne doniesienia sugerują, że wrześniowy eksport był jeszcze wyższy.
Iran posiada kilka terminali, z których eksportuje ropę naftową i kondensat, wszystkie na wybrzeżu Zatoki Perskiej. To właśnie na południu kraju znajduje się większość zasobów ropy naftowej i gazu ziemnego. Tam też znajduje się terminal na wyspie Kharg, z którego wysyłane jest nawet 90% irańskiej ropy naftowej. Pozostałe 10% eksportu idzie ze znacznie mniejszych terminali, takich jak Soroush, Sirri, Lavan. Uderzenie w jeden z tych mniejszych terminali nie wpłynęłoby zbytnio na eksport irańskiej ropy. Ale jeśli Izraelczycy zdecydują się wyłączyć Kharg, będzie to de facto koniec irańskich mocy eksportowych.
Teheran szykuje się na atak
Nie jest więc zaskoczeniem, że właśnie wyspę Kharg odwiedził minister ropy Mohsen Paknejad. Irańska Narodowa Kompania Tankowców zwolniła puste tankowce z głównego irańskiego terminalu eksportowego ropy naftowej na wyspie Kharg. Wiele statków zadokowanych w Bandar Abbas również je opuściło.
Paknejad spotkał się też z Mohammadem Hosseinem Bargahim, dowódcą Marynarki Wojennej Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej, aby omówić bezpieczeństwo największego irańskiego złoża gazu Południowy Pars.
Eksport ropy z Iranu zagrożony
Zakres wpływu na globalną podaż i ceny ropy będzie ostatecznie zależeć od intencji Izraela i rodzaju obiektów, które zostaną zaatakowane. Jeśli celem jest zaszkodzenie Iranowi pod względem gospodarczym, to najbardziej oczywistym celem byłyby terminale eksportowe. Kiedy Iran miał trudności ze sprzedażą ropy naftowej z powodu sankcji nałożonych przez USA w 2018 r., miał 60-70 mln baryłek w tzw. pływających magazynach. Teraz to już tylko 40 mln baryłek. Co pozwoliłoby na utrzymanie eksportu na poziomie około 1,3 mln bpd przez miesiąc. Iran posiada oczywiście magazyny na lądzie, ale wiele z największych zbiorników znajduje się na wyspie Kharg, która może być narażona na uszkodzenia w przypadku ataku na terminal.
Atak na wyspę Kharg uderzyłby w serce irańskiej gospodarki, biorąc pod uwagę, jak duża część irańskich przychodów walutowych pochodzi ze sprzedaży ropy naftowej. Gospodarka Iranu w dużej mierze opiera się na przychodach z eksportu ropy naftowej, stanowiąc około 80% dochodów kraju.
Odciąć Irańczykom benzynę i gaz
Zamiast uderzać w eksport ropy, Izrael może zdecydować się na zaatakowanie jednej lub więcej z 10 irańskich rafinerii ropy naftowej lub rozdzielaczy kondensatu, które są w dużej mierze skoncentrowane w zachodniej części Iranu. Największa mieści się w leżącym nad Zatoką Perską Abadanie, w prowincji Chuzestan. Uderzenie w Abadan byłoby postrzegane jako mniej prowokacyjne posunięcie, a jednocześnie stanowiło ostrzeżenie dla Teheranu, że instalacje energetyczne są „w grze”. Instalacje w Abadanie produkują głównie olej opałowy, a w mniejszym stopniu inne produkty, takie jak benzyna, którą Iran musiał ostatnio ponownie zacząć importować, aby zaspokoić wewnętrzny popyt - produkcja wystarcza jedynie na zaspokojenie około 12-13% konsumpcji. Atak na Abadan wpłynąłby więc na wewnętrzny rynek irański, bez konsekwencji dla międzynarodowego rynku. Benzyna jest kwestią politycznie wrażliwą w Iranie, gdzie nawet niewielkie zmiany cen paliwa dla kierowców czasami wywołują demonstracje i zamieszki. Ponad 200 osób zginęło w zamieszkach w listopadzie 2019 r. wywołanych nagłym cięciem dotacji, które spowodowało gwałtowny wzrost cen benzyny.
Iran posiada jeden z największych sektorów rafineryjnych na Bliskim Wschodzie z mocami produkcyjnymi na poziomie około 2,4 mln bpd w 2023 r. Trzy największe rafinerie to zakład w Isfahanie, rafineria w Abadanie i zakład w Bandar Abbas. Oprócz tej ostatniej rafinerii, projekt Persian Gulf Star zlokalizowany w Bandar Abbas ma około 399 000 bpd wydajności rozdzielacza kondensatu. Ukończony w 2018 r. zakład Persian Gulf Star jest najnowszym i najważniejszym krajowym źródłem benzyny w Iranie, odpowiadającym za około 40% potrzeb kraju w 2023 r.

Uderzenie w sektor rafineryjny Iranu byłoby bolesne dla reżimu irańskiego. Państwowa spółka National Iranian Oil Refining and Distribution Company (NIORDC) sprawuje ostateczną kontrolę nad transportem, magazynowaniem, marketingiem i dystrybucją produktów naftowych w Iranie. Chociaż siedem irańskich rafinerii zostało częściowo sprywatyzowanych od 2010 r., NIORDC nadal działa i zachowuje udziały we wszystkich rafineriach, sprawując wysoki stopień kontroli nad kompleksem energetycznym, zgodnie z raportem. Duże ilości udziałów w irańskich aktywach rafineryjnych są w posiadaniu grup powiązanych z irańskimi Strażnikami Rewolucji i byłym prezydentem Mahmudem Ahmadineżadem.
Iran jest również największym producentem gazu na Bliskim Wschodzie, z szacowaną produkcją 251,7 mld metrów sześciennych w 2023 r., zgodnie z najnowszym przeglądem statystycznym Energy Institute Statistical Review of World Energy. Jednak zużycie gazu w Iranie znacznie przewyższa jego własną produkcję, co czyni go bardzo wrażliwym na wszelkie wpływy na jego energię - w szczególności na infrastrukturę gazową. Deficyt gazu wynosi około 315 milionów metrów sześciennych gazu dziennie w zimie.
Jak odpowie Iran?
Iran ostrzegł z wyprzedzeniem, że w odpowiedzi zaatakuje infrastrukturę energetyczną Izraela, choćby platformy na podmorskich złożach gazu. Zastępca dowódcy irańskiego Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej Ali Fadawi ostrzegł w piątek, że Iran obierze za cel izraelskie instalacje energetyczne i gazowe, jeśli zostanie zaatakowany przez Tel Awiw.
Zdolność Iranu i jego sojuszników, Hezbollahu w Libanie i Huti w Jemenie, do zaatakowania infrastruktury energetycznej w Izraelu jest nieokreślona. Ponad połowa mocy wytwórczych Izraela pochodzi z gazu, dostarczanego przez trzy podmorskie złoża. Są one również kluczowymi dostawcami gazu do Jordanii i Egiptu.
USA nie chcą wojny
Prezydent Joe Biden zasugerował w ostatni czwartek, że Izrael nie powinien uderzać w irańskie instalacje naftowe, dzień po potwierdzeniu, że taki atak był omawiany. - Gdybym był na ich miejscu, zastanawiałbym się nad innymi alternatywami niż uderzenie w pola naftowe - powiedział Biden.
Administracja Bidena przez ostatni rok starała się nie dopuścić do eskalacji konfliktu, częściowo ze względu na potencjalny efekt domina na ceny ropy naftowej - co jest kluczowym czynnikiem w kampanii wyborczej w USA, w której wiceprezydent Bidena, Kamala Harris, zmierzy się z byłym prezydentem Donaldem Trumpem. Jeśli konfrontacja doprowadzi do przerwy w dostawach irańskiego surowca, uniknięcie wzrostu cen będzie wymagało skoordynowanych działań ze strony USA i innych dużych konsumentów, a być może także szerszej grupy OPEC+, w celu zapewnienia dostaw na rynek.
Administracja Bidena wykorzystała niedawny spadek cen ropy naftowej do uzupełnienia Strategicznej Rezerwy Ropy Naftowej Stanów Zjednoczonych, z której w 2022 r. wykorzystano ponad 200 milionów baryłek w celu zwalczania wysokich cen benzyny po inwazji Rosji na Ukrainę, która zakłóciła globalne rynki. Rezerwa przechowuje obecnie 383 miliony baryłek ropy naftowej, 53 procent jej pełnej pojemności.
Peacemaker z Chin?
Chiny, które nie uznają amerykańskich sankcji, są największym odbiorcą ropy naftowej Teheranu i według analityków w pierwszej połowie 2024 r. importowały od 1,2 do 1,4 mln baryłek dziennie z Iranu. Prawie cały irański eksport naftowy jest wchłaniany przez tzw. niezależne (nie należące do najpotężniejszych państwowych koncernów) rafinerie w chińskiej prowincji Szantung. Jednak efekt potencjalnego zniknięcia 1,5 mln bpd z globalnej podaży byłby odczuwalny daleko poza Iranem i Chinami.
Chiny będą wywierać presję na Izrael, by nie atakował irańskiego eksportu ropy. Chiny, które pomogły pośredniczyć w normalizacji stosunków irańsko-saudyjskich w marcu ubiegłego roku, mogą wkroczyć do akcji; jako jedyny klient płacący za ropę naftową mają wpływ na Teheran. Mogą również wywierać presję na Izrael, by ten unikał ataków na obiekty energetyczne
Rezerwy OPEC
Wojna na Bliskim Wschodzie toczy się już rok, ale nie wywołała szoku cenowego na rynku ropy. Powód? Sam kartel OPEC, który ogranicza produkcję ropy w celu „ustabilizowania” rynku (w ramach porozumienia OPEC+, z grupą krajów spoza kartelu), ma około 5 milionów baryłek dziennie (bpd) wolnych mocy, które może uruchomić w razie potrzeby. Arabia Saudyjska i Zjednoczone Emiraty Arabskie mają wystarczające rezerwy produkcyjne, odpowiednio 3 mln bpd i 1,4 mln bpd, aby zrównoważyć potencjalne straty w dostawach z Iranu.
Jest jednak jedno „ale”. Niewiele te rezerwy pomogą, nie wspominając generalnie o eksporcie krajów Zatoki, jeśli Iran podejmie działania odwetowe, mające na celu zablokowanie lub ograniczenie ruchu ładunków ropy naftowej w Cieśninie Ormuz. Wtedy ceny ropy naftowej mogą wzrosnąć do trzycyfrowych, rekordowych poziomów. Większość ekspertów postrzega jednak zamknięcie Cieśniny Ormuz - najważniejszego na świecie tzw. wąskiego gardła dla handlu ropą naftową, obsługującego około 20 milionów baryłek dziennie (bpd) - jako zdarzenie o niskim prawdopodobieństwie.
Strachy na Lachy?
Wzrost wydobycia ropy naftowej w Stanach Zjednoczonych do najwyższego poziomu w historii, a także zwiększenie produkcji przez producentów z Ameryki Południowej, zmniejszyło zależność rynku od ropy naftowej z Bliskiego Wschodu. W ostatnim czasie także słabnący popyt na paliwa w Chinach odcisnął swoje piętno na światowych cenach. Arabia Saudyjska, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Libia i inni producenci ropy naftowej mają wolne moce produkcyjne, które mogłyby z łatwością uzupełnić wszelkie niedobory podaży, gdyby izraelski atak na irańskie pola naftowe lub obiekty eksportowe spowodował wzrost cen.
Konflikt, który ograniczy się do Iranu i Izraela, nie wpłynie na ceny ropy. Stany Zjednoczone lub Chiny mogłyby uzupełnić niedobór podaży poprzez uwolnienie strategicznych rezerw ropy naftowej. Około 20 procent światowych dostaw ropy naftowej przechodzi przez cieśninę Ormuz, ale przez lata opracowano wystarczająco dużo nowych opcji dostaw, że nawet zamknięcie tej drogi wodnej nie wpłynęłoby dramatycznie na przepływy. Iran nie jest w stanie fizycznie zamknąć cieśniny Ormuz, a gdyby to zrobił, odciąłby również własny eksport.