- Wszystkich zdziwił rozmach operacji wymierzonej w Hezbollah, 10 miesięcy po największej klęsce służb izraelskich w Gazie. Tymczasem Izrael przez ostatnie 17-18 lat po prostu „przykleił swoje oczy” do Hezbollahu. Na podstawie AI, może i źródeł w Iranie, ignorując zupełnie Hamas - tak ostatnie sukcesy w wojnie Izraela z Hezbollahem tłumaczy Rakowski.
Kto następcą Nasrallaha?
Kuzyn zabitego lidera Hezbollahu, Hashem Saffiedine (jego synową jest córka Kasema Sulejmaniego, ważnego generała irańskiego, zabitego przez amerykańskiego drona w styczniu 2020 roku w Bagdadzie), uważany jest za człowieka, który jest mniej polityczny, a bardziej radykalny.
- Ale nie wiadomo, co będzie po wojnie. Jeśli nawet Hezbollah wytrzyma, będzie mocno poobijany. Będą nowe czasy. Będzie nowy Bliski Wschód po tej wojnie. Będą musieli chyba pójść w nowym kierunku. Chyba ten model, który był po wojnie 2006 roku, czyli odbudowywujemy i czekamy na kolejną rundę, będzie zagrożony. Na pewno nie chcą tego Izrael i USA. No bo to jest bezsensowne, że Bliski Wschód to jest tak od rundy do rundy - uważa gość Punktu Zapalnego.
Wojna w regionie
- Przez ostatnie tygodnie, gdy doszło do wielkiej izraelskiej ofensywy na Hezbollah, wszyscy się pytali w regionie, gdzie jest Iran? Pierwsze reakcje po śmierci Nasrallaha, nawet w towarzystwie szyickim, były takie, że Iran zdradził. Dlatego Iran musiał zareagować - mówi Rakowski. - To, co mieliśmy w kwietniu, gdy zaatakował z powietrza Izrael, to był spektakl. Już 20 minut przed startem dronów były doniesienia, że idzie uderzenie. Ludzie z dachów w Syrii, Iraku, Jordanii, Palestynie oglądali te fajerwerki. Efekty uderzenia były niewielkie. Co innego teraz - podkreśla gość Punktu Zapalnego. - Żadnego ostrzeżenia, żadnych komunikatów pt. przygotujcie się, bo o 19.00 coś tam będzie. Było tylko tak, że nagle te wszystkie mapki obrony cywilnej Izraela zaświeciły się na czerwono. Cały kraj. Wszyscy do schronu. Niezależnie od celności tych uderzeń, Iran pokazał swoją moc światu islamu. I ten atak świętowali w Libanie czy Palestynie - podkreśla Rakowski.
Jak odpowie Izrael?
- Tych wariantów jest niewiele - odpowiada Rakowski. W tej chwili, po śmierci Nasrallaha, Netanjahu ma dwie opcje, zdaniem eksperta. - Pierwsza to atak na irański program atomowy. Ale tego bez Stanów Zjednoczonych nie wykona. A tam są wybory, co więcej, Amerykanie rozmawiają z Iranem. Druga opcja? Iran „wyciął” wszystkich w tej wojnie. Zostały mu dwa nazwiska. Jedno to Yahya Sinwar, czyli dowódca Hamasu w Gazie, który bezpośrednio zaatakował Izrael i który po śmierci Ismaila Hanije stał się faktycznym liderem całego Hamasu. I to był numer 1. Drugim był przywódca Iranu. Ale wydaje mi się, że po ataku irańskim na Izrael, te karteczki Sinwar i Chamenei zamieniły się miejscami - mówi gość Punktu Zapalnego.
- Po Nasrallahu jedni płaczą, drudzy się cieszą. Wydaje mi się, że gdyby 86-letni ajatollah Ali Chamenei w sposób przyspieszony udał się do Allaha, to raczej więcej ludzi w Iranie by się cieszyło i zmieniłoby to politykę nie tylko regionalną, ale i globalną - uważa Paweł Rakowski.