SPIS TREŚCI
- Negocjacje są zbyt złożone, aby można je było zakończyć w ciągu dwóch lub trzech sesji — powiedział główny negocjator Iranu, minister spraw zagranicznych Abbas Aragczi, w wywiadzie dla państwowej telewizji po spotkaniu w Rzymie. Wyraził ostrożny optymizm, że nadchodzące spotkania mogą przynieść „rozwiązania umożliwiające postęp”. Jego uwagi nie były jednak zbyt optymistyczne.
Z tego Iran nie ustąpi
Głównym punktem spornym pozostaje wzbogacanie uranu. Teheran chce zachować to prawo – choćby nawet ograniczone - w ramach nowej umowy jądrowej, Waszyngton domaga się całkowitego wstrzymania tego procesu, argumentując, że każdy poziom wzbogacania otwiera drogę do produkcji broni atomowej.
- Stawka jest jasna – powiedział Mohammad Marandi, były doradca irańskiego zespołu negocjacyjnego ds. jądrowych, w wywiadzie dla dziennika Sharq. „To bardzo proste. Jeśli USA oczekują, że Iran zaprzestanie wzbogacania uranu, nie będzie porozumienia”. Dla Teheranu wzbogacanie uranu to coś więcej niż tylko próg nuklearny – to karta przetargowa. Rezygnacja z niego oznaczałaby utratę jedynej pozostałej przewagi w dążeniu do tak potrzebnego złagodzenia sankcji.
Fiasko rozmów nieuniknione?
Oświadczenia po spotkaniu w Rzymie sugerują, że nic w tej sprawie się nie zmieniło. - Nasze stanowisko jest jasne i pozostajemy nieugięci – powiedział Aragczi. Strona amerykańska nie przedstawiła jeszcze własnej oceny. Jednak irańskie media poinformowały, że wysłannik USA Steve Witkoff opuścił spotkanie przed jego zakończeniem.
Podsyciło to spekulacje na temat narastających napięć, zwłaszcza po doniesieniach o spotkaniu Witkoffa z izraelskim ministrem ds. strategicznych Ronem Dermerem i szefem Mosadu Davidem Barneą tuż przed rozmowami z Iranem, co wielu w Teheranie uznało za oznakę niepokojącej koordynacji działań Waszyngtonu i Tel Awiwu. W stolicy Iranu przeważa opinia, że rozmowy zakończą się fiaskiem, zwłaszcza po tym, jak najwyższy przywódca ajatollah Ali Chamenei wyraził swój pesymizm w tej sprawie.
Generałowie straszą Izrael
Jeden po drugim dowódcy wojskowi odpowiadają na doniesienia mediów, że Izrael przygotowuje się do uderzenia na irańskie obiekty jądrowe, jeśli obecne rozmowy nie zakończą się porozumieniem. Generał brygady Mohammad Ali Naeini, rzecznik Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej (IRGC), ostrzegł, że Iran „udzieli druzgocącej odpowiedzi”, jeśli Izrael rozpocznie działania wojenne dodając, że ostatecznym celem Iranu pozostaje „całkowite zniszczenie terrorystycznego reżimu syjonistycznego”.
W tym tygodniu przywódcy wojskowi odwiedzili południowo-wschodni Iran, publicznie demonstrując gotowość bojową Iranu. - Nasze siły zbrojne są w stanie najwyższej gotowości – oświadczył gen. Mohammad Bagheri, szef sztabu generalnego. Dowódca sił lądowych gen. bryg. Kioumars Heydari poszedłjeszcze dalej: „Nasze siły pozostają w stanie gotowości, z ręką na spuście, gotowe do odpowiedzi na każdy izraelski atak z niezrównaną siłą”.
Izrael ostrzega Iran
W środę premier Izraela Benjamin Netanjahu powiedział na konferencji prasowej w Jerozolimie, że poprze porozumienie, które całkowicie wyeliminuje zdolności Iranu do wzbogacania uranu. - Ale powiem jasno: państwo Izrael zastrzega sobie prawo do obrony przed reżimem, który grozi nam zniszczeniem – ostrzegł.
Aragczi wysłał w tej sprawie oficjalny list skierowany do ONZ i jej organu nadzorującego program jądrowy. Nazwał groźby izraelskie naruszeniem prawa międzynarodowego i zażądał pilnej ochrony pokojowej infrastruktury jądrowej Iranu. Aragczi ostrzegł, że Iran podejmie w odpowiedzi „specjalne środki”, które zostaną „w odpowiednim czasie” przekazane organowi nadzorującemu ONZ ds. energii jądrowej. Irańskie media spekulowały, że mogą one obejmować ukrycie zapasów wzbogaconego uranu w nieujawnionych lokalizacjach.
Dyplomacja na czas
Pomimo braku widocznych postępów, ani Teheran, ani Waszyngton nie wydają się gotowe do formalnego porzucenia ścieżki dyplomatycznej. Jednak niejasne sformułowania sugerują, że obie strony grają na czas, rozważając inne możliwości.
Po zakończeniu 5. rundy rozmów w Rzymie wszystkie oczy skierowane są na zbliżające się posiedzenie Rady Gubernatorów Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA) w czerwcu oraz zbliżający się termin formalnego wygaśnięcia porozumienia jądrowego z Iranem z 2015 r. (JCPOA) w październiku. Od czasu wycofania się USA z porozumienia (w 2018 r.) Teheran zwiększył wzbogacanie uranu do 60%, znacznie przekraczając uzgodniony limit 3,67%.
W obliczu impasu w negocjacjach i coraz głośniejszych gróźb ze strony Izraela Teheran sygnalizuje, że przygotowuje się na najgorsze, nawet jeśli nadal pozostaje w grze dyplomatycznej.
Izrael może zaatakować Iran
CNN kilka dni temu poinformowała, że nowe dane wywiadowcze uzyskane przez Stany Zjednoczone sugerują przyspieszenie izraelskich przygotowań do „błyskawicznego ataku” na irańskie obiekty jądrowe w przypadku fiaska negocjacji lub zawarcia „niekorzystnego porozumienia”. Czy przeciek CNN mógł być groźbą Amerykanów wobec Iranu, że Izrael podejmie działania, biorąc pod uwagę, że administracja Trumpa wydaje się ograniczać obecność USA w regionie?
Izrael od ponad dziesięciu lat rozważa atak na irańskie obiekty jądrowe. W 2021 r., pod rządami premiera Naftalego Bennetta, Izrael przyspieszył przygotowania do takiego ataku, zamierzając działać samodzielnie, znacznie zwiększając swoje zdolności strategiczne, aby bez udziału USA opóźnić irański program jądrowy.
Wojna z Iranem bez USA? „Samobójstwo”
Portal Al-Monitor zapytał niedawno byłego szefa sztabu izraelskich sił zbrojnych Gadiego Eisenkota, czy Izrael jest w stanie zatrzymać lub znacząco zakłócić program jądrowy Iranu. „Tak”, odpowiedział, „ale bez pomocy Amerykanów lepiej tego nie robić”. Jednak jego poprzednik na stanowisku szefa sił zbrojnych kraju, Benny Gantz, w niedawnym wywiadzie telewizyjnym powiedział, że jeśli Stany Zjednoczone i Iran zgodzą się na porozumienie uznane za „niekorzystne dla Izraela”, należy rozważyć izraelski atak na irańskie obiekty jądrowe bez zgody USA. - W ostatnich miesiącach straciliśmy okazję do zaatakowania irańskiego programu jądrowego – powiedział Al-Monitor były minister obrony Avigdor Liberman. Liberman wskazał na dwie wyraźne sytuacje, które Izrael mógł wykorzystać na swoją korzyść, ale tego nie zrobił: po pierwsze, okres między wyborami w USA 6 listopada a powrotem Trumpa do urzędu 20 stycznia, a po drugie, osłabienie ofensywnych i defensywnych zdolności rakietowych oraz przeciwlotniczych Iranu w wyniku izraelskich nalotów w zeszłym roku.
W sytuacji, gdy Izrael zmierza ku konfliktowi z administracją Trumpa w związku z odmową zakończenia wojny w Strefie Gazy, premier Benjamin Netanjahu może uznać, że nie jest rozsądne podejmowanie samodzielnego uderzenia na Iran. Izraelscy przywódcy nadal mają nadzieję, że Trump straci cierpliwość wobec Iranu w miarę przedłużania się negocjacji.
- Trudno uwierzyć, że Izrael przeprowadziłby tego rodzaju atak bez uzgodnienia z Amerykanami – powiedział Al-Monitor anonimowy wysoki rangą izraelski dyplomata. „Byłoby to samobójstwem. Atak na Iran wymaga starannego koordynowania, pomocy logistycznej i innego rodzaju wsparcia. Izrael ma nadzieję, że Amerykanie dołączą do ataku w jego zaawansowanej fazie, ponieważ bez ich możliwości osiągnięcie pozytywnego wyniku jest mało prawdopodobne”.

źr. Al-Monitor