Izrael poszerza strefę okupacji w Syrii. Rząd w Damaszku jest bezradny, mimo wsparcia Turcji

Grzegorz Kuczyński
Opracowanie:
Izraelska armia wkracza coraz głębiej w terytorium Syrii
Izraelska armia wkracza coraz głębiej w terytorium Syrii Polaris/East News
Izraelskie wojska wdarły się w głąb południowej Syrii aż do miasta Kodana, rozszerzając kontrolę wojskową nad terytorium poza Wzgórzami Golan o ponad trzy kilometry. Eksperci twierdzą, że to prewencyjne posunięcie izraelskiego wojska w celu rozszerzenia strefy buforowej i przeciwdziałania Turcji, która zacieśnia współpracę wojskową z nowym rządem w Damaszku.

SPIS TREŚCI

Ostatni tydzień to seria starć izraelsko-syryjskich na południu kraju i naloty samolotów IDF na cele wojskowe w Syrii. Rząd Benjamina Netanjahu od tygodni naciska na Damaszek, żądając „demilitaryzacji” południowej części Syrii i wyraźnie próbując storpedować coraz mocniejszy sojusz syryjsko-turecki, prowadzący do zwiększania obecności militarnej Ankary na terytorium kraju sąsiadującego z Izraelem. Państwo żydowskie uważa to za poważne zagrożenie dla swego bezpieczeństwa, nie brakuje głosów, że nowy reżim syryjski może okazać się dużo poważniejszym przeciwnikiem, niż dyktatura Baszara el-Asada.

Izrael vs Syria. Starcia i naloty

W nocy ze środy na czwartek izraelskie wojsko starło się z bojownikami, którzy ostrzelali ich w nocy w Tasil, położonym około 30 kilometrów na północny zachód od Deraa. Syryjska oficjalna agencja prasowa SANA poinformowała, że w wyniku izraelskich działań wojskowych zginęło tam dziewięciu cywilów. W zeszłym tygodniu siły izraelskie starły się z Syryjczykami także w mieście Koya, położonym w pobliżu granicy z Jordanią.

W środę wieczorem Izrael ogłosił, że uderzył w cele wojskowe w Damaszku i Hamie, a także w lotnisko wojskowe T-4 na wschód od Homs. Agencja SANA podała, że w Damaszku trafiony został budynek naukowo-badawczy, a lotnisko wojskowe w Hamie uległo „niemal całkowitemu zniszczeniu”. Damaszek potępił Izrael. - W czasie, gdy Syria stara się odbudować po 14 latach wojny, te powtarzające się ataki stanowią część wyraźnej izraelskiej strategii mającej na celu ponowną normalizację przemocy w kraju - powiedział minister spraw zagranicznych.

Lotnisko wojskowe w Hamie po nalocie izraelskim
Lotnisko wojskowe w Hamie po nalocie izraelskim
PAP/EPA

Izrael przeprowadza regularne ataki na cele wojskowe w Syrii, odkąd nowy rząd, kierowany przez islamistyczną grupę byłych rebeliantów Hayat Tahrir al-Sham (HTS), przejął władzę w grudniu po obaleniu prezydenta Baszara al-Asada. Izrael przesunął też wtedy swoje siły do strefy buforowej z Syrią, twierdząc, że Damaszek nie przestrzega już porozumienia granicznego z 1974 r.

Relacje Damaszku z państwem żydowskim

Syryjski rząd wielokrotnie potępiał Izrael za inwazje i ataki. Po starciach w Koya, Ministerstwo Spraw Zagranicznych oskarżyło Izrael o „rażące naruszenie suwerenności narodowej i praw międzynarodowych”. Jednocześnie Syria starała się pokazać, że nie stanowi zagrożenia. W styczniu prezydent Ahmed al-Szara powiedział, że Izrael nie musi już działać w Syrii. - Postęp Izraela w regionie był spowodowany obecnością irańskich milicji i Hezbollahu. Po wyzwoleniu Damaszku uważam, że nie są oni w ogóle obecni - powiedział na konferencji prasowej.

Izrael i Syria nie utrzymują formalnych stosunków i wielokrotnie walczyły ze sobą w XX wieku, ostatnio podczas wojny arabsko-izraelskiej w 1973 roku. Izrael zdobył większość Wzgórz Golan podczas wojny w czerwcu 1967 roku i zaanektował ten obszar w 1981 roku. Aneksja nie została uznana na arenie międzynarodowej, pozaStanami Zjednoczonymi. Granica syryjsko-izraelska była stosunkowo spokojna od czasu wojny z 1973 roku, aż do grudnia ub.r.

Izraelska strategia w Syrii

Izrael początkowo starał się „wyeliminować wszelkie pozostałe syryjskie zdolności wojskowe” w kraju, zanim zajął „małe, ale strategiczne skrawki terytorium po drugiej stronie linii zawieszenia broni na Wzgórzach Golan” – mówi Aron Lund, pracownik Century International. Następnie Izraelczycy zaczęli w tych rejonach przeprowadzać ataki. - Izrael prawdopodobnie uważa te operacje za sposób na nadzorowanie i zabezpieczanie nowo zajętych obszarów, uderzając w postrzegane zagrożenia. Ale Syryjczycy po prostu widzą, że ich kraj i jego mieszkańcy są ciągle atakowani - powiedział Lund w wywiadzie dla Al-Monitor. - To skutecznie uniemożliwia rządowi centralnemu Syrii ustanowienie kontroli nad południem i wzdłuż Wzgórz Golan oraz granicy z Jordanią - dodał. Premier Benjamin Netanjahu powiedział w lutym, że Izrael nie pozwoli nowym syryjskim siłom działać na południe od Damaszku.

Według Lunda, Izrael jest szczególnie zaniepokojony rosnącą współpracą między Turcją a islamistycznymi władzami w Syrii. - Izrael bardzo negatywnie ocenia nowy rząd - powiedział. „Izrael wydaje się być zaniepokojony perspektywą, że Turcja mogłaby umocnić się militarnie w Syrii, chroniąc radykalny islamistyczny reżim w Damaszku, który wspierałby palestyńskie grupy walczące z Izraelem”. W czwartek izraelski minister spraw zagranicznych Gideon Saar powiedział dziennikarzom, że Turcja dąży do przekształcenia Syrii w „protektorat”. - Robią wszystko, co w ich mocy, aby Syria stała się tureckim protektoratem. To jasne, że taki jest ich zamiar - powiedział na konferencji prasowej w Paryżu.

Tureckie Ministerstwo Spraw Zagranicznych potępiło komentarze Saara, a także izraelskie ataki w czwartkowym oświadczeniu, mówiąc, że atak „można wytłumaczyć jedynie podejściem Izraela do polityki zagranicznej, która karmi się konfliktem”.

Izrael szuka sojuszników w Syrii

David Schenker, starszy pracownik The Washington Institute for Near East Policy, powiedział, że Izrael „pracuje nad pozyskaniem sojuszników i partnerów po drugiej stronie granicy”, jednocześnie monitorując, czy rząd Szary jest w stanie kontrolować bojówki i zagranicznych dżihadystów w południowej Syrii. Różne grupy zbrojne, w tym te powiązane z rebeliantami i rządem Asada, działają na południu od czasu wojny domowej.

Schenker zauważył, że działania Izraela mogą wywołać reakcję, ponieważ lokalne poparcie dla Izraela jest minimalne i w dużej mierze ogranicza się do małych społeczności mniejszościowych. - Izraelskie operacje generują więcej sprzeciwu i wstrętu w Syrii - powiedział Schenker w rozmowie z Al-Monitor, ostrzegając, że dalsze ataki mogą stworzyć więcej wrogów i utrudnić przyszłe wysiłki na rzecz normalizacji.

Izrael szczególnie głośno mówił o ochronie społeczności Druzów w południowej Syrii. Na początku marca izraelskie Ministerstwo Obrony ostrzegło Syrię przed krzywdzeniem Druzów, zapowiadając odwet, jeśli staną się oni celem ataków. Druzowie, arabskojęzyczna grupa etniczno-religijna, liczą około 700 000 osób w Syrii, z dodatkowymi społecznościami w Izraelu i na Wzgórzach Golan.

Damaszek jest bezsilny wobec agresji Izraela

Lund powiedział, że Syria „nie wydaje się mieć większego planu” przeciwdziałania działaniom Izraela na południu, częściowo ze względu na możliwości Damaszku. - Nowa armia Syrii to grupa byłych rebeliantów, uzbrojonych głównie w lekką broń i rakiety. Nie mają nic, co mogłoby odstraszyć dużą potęgę militarną, taką jak Izrael. Nie mają też zagranicznego patrona, który chciałby wykonać dla nich to zadanie - powiedział.

Chociaż Turcja jest blisko rządu Syrii, Ankara „nie wydaje się być skłonna lub zdolna do militarnej konfrontacji z Izraelem w Syrii”. Lund dodał, że dążenie Syrii do akceptacji przez Stany Zjednoczone i Europę sprawia, że jest mało prawdopodobne, by rząd ten skonfrontował się z Izraelem w znaczący sposób. - Konflikt z Izraelem byłby najgorszym możliwym sposobem radzenia sobie ze stosunkami ze Stanami Zjednoczonymi Trumpa - powiedział Lund.

od 7 lat

źr. Al-Monitor

Wideo
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl