Polska oświata jest niedofinansowana. Nauczyciele nie będą dłużej dokładać

Magdalena Ignaciuk
Wideo
emisja bez ograniczeń wiekowych
Czy nauczyciele nadal powinni dopłacać do swojej pracy? Wielu z nich ma dość finansowania edukacji z własnej kieszeni – kupują materiały, książki, drukarki, a nawet papier. Czy to ich obowiązek, czy raczej efekt systemowych zaniedbań? Oto, jak wygląda rzeczywistość w polskich szkołach.

Spis treści

W szkołach brakuje podstawowych materiałów. Nauczyciele sponsorują edukację

W wielu szkołach brakuje podstawowych materiałów, a pedagodzy przez lata przyzwyczaili się do tego, że jeśli chcą prowadzić zajęcia na wysokim poziomie, muszą sięgnąć do własnego portfela.

Przez lata kupowałam wszystko sama. Dziś wiem, że to błąd. Niedawno po raz pierwszy wzięłam papier do drukarki ze szkoły – i czułam się jak złodziejka. To absurd, że przez tyle lat sama za to płaciłam. Nadal płacę sama za drukarkę i tusz, bo w szkole sprzęt jest przedpotopowy – opowiada jedna z nauczycielek.

Podobne historie można usłyszeć od wielu pedagogów, którzy wspominają, jak z własnych pieniędzy kupowali książki do klasowej biblioteczki, kserowali materiały dla uczniów, a nawet przynosili swoje prywatne laptopy, bo szkolne komputery działały tak wolno, że nie nadawały się do użytku.

Nikogo nie dziwi, że nauczyciel sam kupuje sobie długopisy, kalendarze, notesy, to osobiste narzędzia podkreśla Anna, nauczycielka historii w szkole średniej. Ale z czasem takim osobistym narzędziem stają się dostępy do programów graficznych czy platform umożliwiających robienie prezentacji. Subskrypcje i prenumeraty też stanowią ważną część tych niby niekoniecznych wydatków.

Przybory potrzebne do pracy w szkole to nie tylko rzeczy materialne, jak kreda czy flamaster, ale również subskrypcje i prenumeraty dające dostęp do narzędzi, które wspierają pracę na lekcji.

W szkole ciągle czegoś potrzeba. To są na ogół drobne rzeczy, począwszy od szpilek czy magnesów do tablicy, a skończywszy na pomocach naukowych, które może nie zawsze są pierwszej potrzeby, ale pomagają urozmaicić lekcje mówi Strefie Edukacji pani Karolina, nauczycielka języka polskiego. Jeśli chce się uczyć w zgodzie ze swoimi potrzebami, nie da się nie inwestować w materiały. Drobnych kwot nawet nie ma czasu zapisać czy zsumować, ale pod koniec roku okazuje się, że tworzą już sumę, którą można byłoby wykorzystać nieco inaczej.

Największy problem polega na tym, że wielu nauczycieli czuje presję, by dokładać do swojej pracy. Nie chcą, by uczniowie odczuwali braki w wyposażeniu szkoły, więc w naturalny sposób zaczynają sięgać do własnych oszczędności.

Najgorsza jest pułapka myślenia o budowaniu własnego warsztatu. Teatr kamishibai? Drogi, ale zostanie ze mną na lata, będę go mogła używać. Dobra ta książka, ciekawy zeszyt ćwiczeń. Plakat teatralny ze spektaklu, na którym byliśmy? Niby nie jest niezbędny, ale dobrze byłoby mieć go w klasie, bo to było ważne wydarzenie i  będzie można na nim ćwiczyć opis dzieła graficznego. W efekcie rzeczywiście „warsztat” rośnie i zaczyna stanowić mały majątek tłumaczy.

Niektórzy rezygnują z dodatkowych zakupów, inni organizują zbiórki wśród rodziców albo szukają wsparcia w fundacjach. Wciąż jednak większość nauczycieli traktuje inwestowanie we własną pracę jako normę, chociaż coraz częściej pojawiają się głosy, że to nie oni powinni finansować edukację, ale państwo.

Szkolenia na własny rachunek. Kolejny koszt zawodu nauczyciela

Rozwój zawodowy powinien być naturalnym elementem pracy nauczyciela, jednak w Polsce wiąże się to z kolejnymi wydatkami. Wiele szkoleń jest płatnych, a placówki rzadko refundują ich koszty.

Z naszych obserwacji wynika, że nauczyciele coraz rzadziej są skłonni dokładać do edukacji z własnej kieszeni. Do tej pory nierzadko sami finansowali materiały dydaktyczne, ale coraz częściej głośno protestują przeciwko temu, że muszą korzystać z własnego sprzętu, kupować pomoce naukowe czy zdobywać materiały na lekcje, np. zbierając w sklepach odpady nadające się do recyklingu, które wykorzystają do różnych prac plastycznych mówi Strefie Edukacji Ewa Wojtyra, dyrektor NODN Supernauczyciel.

Niektórzy nauczyciele próbują radzić sobie na własną rękę, korzystając z darmowych webinariów i materiałów online. Jednak te często nie dają formalnego potwierdzenia zdobytych umiejętności, a bez certyfikatu czy zaświadczenia nie można ich uwzględnić w ścieżce awansu zawodowego.

Jeśli chodzi o szkolenia, to nauczyciele w trakcie awansu zawodowego są jeszcze skłonni inwestować w swój rozwój – wiedzą, że muszą ukończyć dodatkowe kursy czy warsztaty, by zdobyć kolejne stopnie, takie jak nauczyciel mianowany czy dyplomowany. Takiej motywacji nie mają nauczyciele dyplomowani, którzy stanowią około 40 % wszystkich pedagogów. Trudno się dziwić, że nie chcą sami finansować szkoleń, jeśli nie wpłynie to na ich wynagrodzenie i nie zmieni pozycji zawodowej. Takie szkolenia podejmują głównie ci, którym naprawdę zależy na doskonaleniu warsztatu pracy i poszerzaniu swojej wiedzy dodaje Wojtyra.

Brak systemowego wsparcia dla nauczycieli w zakresie podnoszenia kwalifikacji może odbić się na jakości edukacji. Szkolenia z nowoczesnych metod nauczania, pracy z uczniami o różnych potrzebach czy rozwijania kompetencji cyfrowych stają się coraz bardziej potrzebne, jednak ich finansowanie wciąż spoczywa głównie na barkach samych pedagogów.

Nie tak powinny funkcjonować szkoły. „O warunki pracy powinien dbać pracodawca”

Niż demograficzny już puka do szkół, dlatego w większości placówek każdy uczeń jest „na wagę złota”. Przetrwanie placówki zależy od liczby zapisanych dzieci, więc nauczyciele są pod presją, by „uczeń był zadowolony”, często kosztem własnych środków i zdrowia psychicznego.

Zapewnienie nauczycielowi niezbędnych narzędzi, warunków i materiałów leży po stronie placówki i organu prowadzącego. Zakupy materiałów do pracy na własny koszt? Tak być nie powinno. W naszych przedszkolach i szkołach sobie tego nie wyobrażamy podkreśla Szymon Buda, dyrektor Działu Wsparcia placówek oświatowych i przedstawiciel zarządu fundacji Ogólnopolski Operator Oświaty, która prowadzi sieć blisko 70 publicznych przedszkoli i szkół w całej Polsce. O warunki pracy dbać powinien pracodawca. Uważam, że to jeden z elementów ważnej układanki, która nazywa się prestiż zawodu oraz komfort i zadowolenie z pracy nauczyciela.

Niestety w wielu szkołach sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Nauczyciele są często pozostawieni sami sobie i w obawie o utratę pracy godzą się na pracę w warunkach, które daleko odbiegają od standardów.

Nauczyciele coraz głośniej mówią o swoich problemach. Domagają się nie tylko wyższych wynagrodzeń, ale też podstawowego wyposażenia, które pozwoli im normalnie pracować.

– Czas, żebyśmy zaczęli się cenić. Nie możemy sami sobie podcinać skrzydeł, dokładając do edukacji – apeluje wychowawczyni klas I-III.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl